Menu
City Break / Hiszpania

Pampeluna i coroczne gonitwy byków

Z jakiej kontrowersyjnej atrakcji słynie Pampeluna zwana po baskijsku Iruña i dlaczego warto odwiedzić to miejsce w lipcu?

Pampeluna słynie głównie z San Fermin. Ku czci patrona św. Fermina codziennie od 6 do 14 lipca odbywają się gonitwy byków i ludzi. Tak, ludzie i byki biegną razem w przeznaczonym na to miejscu. Bieg zaczyna się codziennie rano o 8:00, z zagrody wybiega 6 byków i wraz z ochotnikami przemierzają Calle de la Estafeta przez 825 metrów. Następnie wbiegają na arenę, gdzie później matadorzy walczą z tymi, biednymi zwierzętami. Uczestnicy mogą mieć przy sobie jedynie gazetę zwiniętą w rulon. W ten sposób odpychają od siebie byki. Impreza zaczyna się od chupinazo, czyli wystrzeleniu racy na placu w Pampelunie.

San Fermin jest znane na całym świecie i przyciąga tłumy ludzi, którzy chcą oglądać drastyczne sceny albo uczestniczyć w gonitwie. W przeciwieństwie do corridy w tej walce to zwierzętami mają przewagę nad człowiekiem – oczywiście do czasu, aż nie trafią na arenę na corridę. Ale w trakcie biegu są silniejsze, masywniejsze, a człowiek jest bezbronny – nie licząc gazety, którą ma w dłoni 🙂 Co roku słyszy się o poszkodowanych osobach, a bywały także przypadki śmiertelne.  W 2009 r. po raz pierwszy  od 1995 r. zmarł człowiek w starciu z bykiem podczas San Fermin. Byk zranił go rogiem i przebił płuco. Tego samego roku obrażenia poniosły 3 inne osoby. W tym roku ponad 8 osób trafiło do szpitala po wojażach w Pampelunie. Klikając w ten link można obejrzeć filmik z gonitwy byków i ludzi, a w połowie jest pokazane jak byk rani człowieka. Straszne to mało powiedziane. Człowiek zmarł po 2 dniach w szpitalu.

Chętnie pomogę w planowaniu wakacji w Hiszpanii  – znajdę loty, nocleg oaz ułożę indywidualny plan zwiedzania. Kliknij w poniższe zdjęcie, aby dowiedzieć się więcej.

Dzięki komu święto to stało się tak popularne? Ernest Hemingawy opisał San Fermin w swojej książce „Słońce też wschodzi”. W Pampelunie można odwiedzić knajpę, gdzie podobno autor napisał tę książkę.

Podczas 15. Tygodnia Kina Hiszpańskiego można było obejrzeć film „Blue lips”, który w dość klimatyczny sposób pokazuje jak wygląda San Fermin. Mimo drastycznych elementów, które odbiegają od normalności można poczuć atmosferę tego święta. Masa pozytywnych ludzi na ulicach, pijących, imprezujących, szukających przygód. Polecamy!

Na koniec San Fermin na Plaza de Ayuntamiento zbierają się wszyscy, aby zakończyć imprezę piosenką „Pobre mi…”. Klikając tutaj można zobaczyć filmik z klimatycznego zakończenia:)

Mimo drastyczności tego wydarzenia, które jest równie szalone jak corrida planuję w przyszłości odwiedzić Pampelune podczas San Fermin. Jako obserwator robiący zdjęcia oczywiście. Sam bieg pozostawia wiele do życzenia, ale też jest ciekawy i godny sfotografowania.  Imprezy towarzyszące również spinają to w fajną całość pełną pozytywnych emocji. Obejrzyjcie „Blue lips”:) Jeżeli chcecie dowiedzieć się o praktycznych wskazówkach, poczytać o subiektywnych odczuciach czy poznać plan imprezy zapraszam na wpis Klaudii, która miała okazję uczestniczyć w San Fermin.

My z Klaudią udaliśmy się do Pampeluny w czerwcu, czyli miesiąc przed San Fermin. Jedynie co udało mi się zobaczyć w klimacie tego święta to sklepy z pamiątkami, gdzie można kupić czerwoną chustę lub cały strój na to wydarzenie. Jeszcze trafiliśmy na tablicę, która pokazuje ile dni, godzin, sekund zostało do rozpoczęcia San Fermin.

DSC_9675

Podczas wizyty w Pampelunie odwiedziliśmy także Plaza de Ayuntamiento, gdzie rozpoczyna się San Fermin. Na zdjęcia i w telewizji wyglądał na dużo, dużo większy, niż jest w rzeczywistości.

pampeluna

Obok też jest pomnik z którego skaczą podczas San Fermin. Nadal nie rozumiem co to ma na celu:)

DSC_9674

DSC_9672

Idąc główną ulicą trafiamy na pomnik, który przedstawia gonitwę na San Fermin. Gonitwa ta nosi nazwę encierro.

Z racji, że Pampeluna znajduje się na północy wychodząc z domu trzeba zaopatrzyć się i w kurtkę przeciwdeszczową i w okulary przeciwsłoneczne. Pogoda zmienia się z minuty na minutę. Pojechałyśmy tam na weekend i przez większość czasu padał deszcz lub było pochmurno. Między innymi z tego powodu jest tak mało zdjęć 🙂

Korzystając z ciepłych chwil ulokowaliśmy się w centrum na chodniku i popijaliśmy piwo. W Pampelunie picie na ulicach nie jest zabronione i swobodnie można iść z puszką piwa przez miasto.

DSC_9746

Lokalny kolega zaprowadził nas do sklepu z różnymi rodzajami piwo. Ku naszemu zdziwieniu były nawet polskie browary. Naszej koleżance specjalnie nie przypadły do gustu:)

DSC_9697

Siedząc pod pomnikiem z resztą studentów można było zauważyć nie małą ilość turystów robiących Camino de Santiago. Bowiem przez Pampelunę i Vittorię przebiega jeden ze szlaków Camino.

pampeluna2

Muszelka jest symbolem Camino de Santiago i wskazówką dla pielgrzymów. Jak się dowiedziałam takie muszle można znaleźć na wybrzeżu na końcu długiej drogi oraz symbolizuje ona fakt, że z wielu, różnych miejsc wszyscy idą do tego jednego. Wskazówek dla pielgrzymów w Pampelunie jest nie mało:)

pampeluna_3

DSC_9701

W centrum przeszliśmy się wąskimi uliczkami i doszliśmy na taras widokowy z którego nie mam fotograficznych widoków. W samej Pampelunie nie ma specjalnie dużo zwiedzania i spokojnie w 1 max 2 dni można wszystko obejść. Warto na pewno odwiedzić serce Pampeluny czyli Plaza de Castillo, gdzie odbywają się większe wydarzenia. Przeliśmy również przez dzielnicę Juderia, czyli dzielnica żydowska i stara część miasta. Tam możemy się zanurzyć w wąskich uliczkach i spróbować lokalnych trunków np. calimocho (wino z colą). Obejrzeć można również Muzeum Navarry – sama nie byłam, ale nie słyszałam zbyt pochlebnych opinii.

My mając lokalnych kolegów przewodników, którzy mieli dostępny samochód mogliśmy udać się w pobliskie góry na naturalny taras widokowy.

DSC_9772

DSC_9766

DSC_9751

DSC_9765

A dzień później przed powrotem do Madrytu udaliśmy się w góry na obrzeżach Navarry. Niestety czas i obuwie nie pozwoliło na pełny trekking, więc musieliśmy skorzystać z samochodu.

DSC_9812

DSC_9806

DSC_9805

DSC_9789

DSC_9798

Niestety nie pamiętam, co to za miejscowość. Wtedy coraz bardziej zaczęłam przekonywać się do północy Hiszpanii widząc ile ma ładnych, górskich terenów. Jednak znowu potwierdziła się hipoteza, że samochód jest niezbędny do takich wojaży.

Na koniec próba ustawienia aparatu na wspólne zdjęcie;)

DSC_9785

A Wy byliście na San Fermin lub polecacie jakieś atrakcje na północy Hiszpanii?