Menu
City Break / Polska

Cieszyn i spotkanie piszących o podróżach

Dokładnie 17 stycznia tamtego roku popijając Vermuta za 1 euro, tuż przy targu El Rastro w Madrycie stwierdziłam, że chciałabym założyć swoją stronę podróżniczą. Dokładniej mówiąc chciałam mieć bloga, gdzie będę dokumentowała swoje podróże, zanim znikną gdzieś w zakamarkach pamięci. Tym bardziej, że zaczynało się moje życie jak w Madrycie. Do tego chciałam prezentować swoje zdjęcia w ładniejszym wydaniu, niż do tej pory. Samo wrzucenie fotografii na stronę wydawało mi się już nudne dlatego chciałam, choć kilka zdań napisać o danym miejscu. Mijały miesiące i dopiero jak trafiłam na bloga nieśmigielskiej stwierdziłam, że teraz, w tym momencie chcę mieć taką stronę! I po kilku tygodniach napisałam swojego pierwszego posta. Obecnie patrząc na ten wpis, wolę skupić się na zdjęciach, niż czytać to grafomaństwo. Praktyka czyni mistrza, a przede wszystkim robienie swojego bez względu na krytykę. Efekty w końcu przychodzą. Tak się zaczęło, a po 10 miesiącach przyszedł czas na pierwsze, większe, podróżnicze spotkanie.

Cieszyn powoli staje się miejscem spotkania blogerów podróżniczych. Już po raz trzeci setka osób pisząca o wojażach po świecie zjechała się do Cieszyna, aby poznać innych miłośników odkrywania nowych terenów, wyluzować się przy czeskim piwie, a także poszerzyć swoją wiedzę o SEO, fotografii, marketingu i innych. W końcu tworząc taką stronę trzeba być jednocześnie pisarzem, fotografem, marketingowcem i mistrzem w zarządzaniu czasem. Na pierwszy rzut oka nie widać ile pracy twórca musi włożyć, aby powstał taki jeden wpis. Przez dwa dni żywiołowo dyskutowaliśmy o różnych aspektach blogowania. Tym razem nie wyszłam z workiem pełnym wiedzy, ale z czymś ważniejszym – inspiracją. Ale po kolei…

cieszyn

fot. Kasia Paczek

Jadąc do Cieszyna musiałam wyjść ze swojej bezpiecznej strefy komfortu. Jechałam na spotkanie z setką osób, których łączy wspólna pasja. Wcześniej miałam okazję poznać tylko kilka osób, które znają się jak łyse konie:) Pierwszy etap znajomości nie należy do moich ulubionych. Nie zawsze jest o czym rozmawiać, niezręczna cisza nie pozwala się wyluzować i ogólnie czasami bywa sztucznie. Pilnowanie, aby kogoś nie urazić mówieniem wprost czy przeklinaniem jak irytacja sięga zenitu. Zdecydowanie wolę kolejny etap znajomości, gdzie dominuje swoboda, wspólne wspomnienia, żarty i oczywiście ploteczki. W sumie już zapomniałam jak to jest poznawać nowe jednostki. Ostatnimi czasami skupiłam się bardziej na podtrzymaniu starych przyjaźni, niż na zawieraniu nowych. Cieszyn wyrwał mnie trochę z tej rutyny. I dobrze! Okazało się, że świeża krew jest bardzo inspirująca, ciekawa, a porywające rozmowy zdarzają się nawet, jeżeli kogoś dobrze nie znamy.  Zakładając tę stronę nie nastawiałam się, że dzięki niej poznam nowych ludzi. W ogóle nie myślałam w tym kierunku. Wszystko wymknęło się z pod kontroli, ale dobrze się stało. Wysłuchiwanie o podróży dookoła świata stało się chlebem powszednim, gdzie nikogo nic nie dziwi. Nawet propozycja, że może tym razem ktoś okrąży świat z północy na południe:) Dużą część rozmów pochłaniał temat pasji, podróżowania, statystyk i lajków:) Każdy chce, aby pasja nie została zepchnięta na drugi plan przez pieniądze. Nawet rozmowy o wszystkim i o niczym pokazały ile fantastycznych osób egzystuje wśród nas.

W końcu w podróży najważniejsi są ludzie. Dla mnie również to, co zwiedzę, poznam i odkryję:)

Niezwykle miło zostaliśmy przyjęci przez chłopaków z 3 Bros’ Hostel. Takiej obsługi nie uświadczycie nawet w 5 gwiazdkowym hotelu z widokiem na niebieską lagunę czy maskonury. Chłopaki stawali na głowie, aby niczego nam nie zabrakło. Serwowali śniadania jakich nawet nie jadam w domu i zapewnili nam atrakcje na mieście:) A przy tym doskonale bawili się z nami, zapominając przy tym czym jest sen. Taką gościnność uraczycie tylko w Cieszynie:) Nawet jeżeli cały hostel nie będzie do Waszej dyspozycji.

W trakcie tego weekendu, który na szczęście nie minął mi szybko, prócz poznawania innych skupiliśmy się również na poznawaniu nowych smaków. Udaliśmy się na czeską część Cieszyna na poszukiwanie smażonego sera. Mieliśmy okazję stołować się w knajpie rodem z PRL, gdzie większości rzeczy w menu nie było. Mimo wszystko było warto spóźnić się na to epickie zdjęcie.

13007354_1020425814716254_4941174499224019364_n

Władze miasta także o nas zadbali. Pierwszego dnia mieliśmy okazję podziwiać folk show, a drugiego dnia poznaliśmy zakamarki Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Niby te dwie atrakcje nie są w moim stylu, ale gościnność, energia i chęć zrobienia czegoś dla innych jest przyciągająca;)

Nie nastawiałam się na zwiedzanie i robienie zdjęć, więc specjalnie nie było tego pierwszego, a drugiego to już w ogóle. Z tego powodu chciałabym wrócić na ziemie śląskie – aby zobaczyć ile Cieszyn ma nam do zaproponowania:) Kolejne miejsce do, którego będę wracać z sentymentem:)

Wielki podziw budzą także organizatorzy – Kami, Hana i Przemek, którzy włożyli mnóstwo czasu i energii w to, abyśmy wszyscy mogli się spotkać, czegoś nauczyć i zintegrować:) Oby do następnego!

I na koniec: Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia;)