Kiedyś oglądaliśmy odcinek Top Gear, gdzie prowadzący przejeżdżali przez Hiszpanię, a dokładnie przez opuszczone osiedle. Będąc w Hiszpanii na Złombolu zapomnieliśmy zawitać do tego miejsca. Teraz kiedy byłam na Erasmusie i znudziło nam się po raz czwarty zwiedzanie Madrytu przypomnieliśmy sobie o tym projekcie. Ryzyko było, bo odcinek był z przed dwóch lat. Ale mimo wszystko Michał sprawdził co i jak i okazało się, że mamy szczęście. Opuszczone osiedle z tego odcinka Top Gear znajduje się pod Madrytem i nawet możemy tam dojechać kolejką. Prawie jak przeznaczenie:)
Z dnia na dzień zaplanowaliśmy, to co konieczne i w niedziele z rana wyruszyliśmy kolejką na stację Ciempozuelo. Swoją drogę ciekawe i dobre do życia miasteczko z dobrą komunikacją z Madrytem. Stamtąd jeździły autobusy do Seseñy – tak nazywała się ta miejscowość z opuszczonym osiedlem, ale akurat w niedzielę nie były dostępne. Nie był to żaden problem dla nas, bo i tak wcześniej mieliśmy w planie, że te 12-14 kilometry przejdziemy pieszo. Zatem zaopatrzyliśmy się w prowiant, olejek do opalania i coś na głowę i ruszyliśmy w drogę w 30-stopniowym upale.
Minęliśmy także słynny wizerunek byka, która znajduje się przy nie jednej drodze w Hiszpanii.
Były momenty kiedy myśleliśmy, że możliwa droga do przejścia się skończyła, ale za każdym razem udało nam się znaleźć wyjście i szliśmy dalej.
Czuliśmy się jakbyśmy szli przez pustynię – ze względu na krajobrazy i temperaturą. Tak czy inaczej najważniejsza była przygoda i to, że w końcu odwiedziliśmy jakieś nieprzewodnikowe miejsce. Mam wrażenie, że do najciekawszych miejsc nie dojedzie się pociągiem czy autobusem tylko własnym środkiem transportu lub pieszo. Znalazłam nie mało miejsc w Hiszpanii do których sama nie dotrę, a są o wiele bardziej warte uwagi, niż te które polecane. Chciałabym kiedyś wrócić tam samochodem i objechać wszystkie miejsca, gdzie króluje natura, opuszczone miejsca oraz tereny do których dociera garstka osób. Tak czy inaczej tym razem udało się zrealizować coś nietypowego:)
Pierwszy i pewnie ostatni raz przekroczyłam pieszo granicę Comunidad de Madrid i Castilla la Mancha. Seseña znajduje się w innym regionie, niż Madryt, ale nadal blisko.
Czas leciał szybko i niespodziewanie w oddali wyłoniło się osiedle do którego zmierzaliśmy. Patrząc po okolicach nie wiemy o czym oni myśleli budując to osiedle w takim odludnionym miejscu.
Będąc coraz bliżej bloków zobaczyliśmy nie małe ogrodzenie i już myśleliśmy, że wszystko na darmo, chociaż to było do przewidzenia, że takie miejsce nie zostanie pozostawione samo sobie.
Na szczęście znalazło się nieoficjalne przejście, więc wycieczka była uratowana. Trafiliśmy także na ogłoszenia – ktoś chce wynająć mieszkanie, zaproponować pomoc w sprzątaniu czy inne usługi. Wyglądało na to, że jesteśmy w dobrym miejscu. Początkowo wszystko wyglądało intrygująco i może trochę przerażająco. Potem wszystko się zmieniło. Weszliśmy na osiedle i idąc w stronę bloków zaczęliśmy dostrzegać samochody, które wjeżdżały na osiedle. Pomyśleliśmy, że bez przesady, po 2 latach mimo wszystko może już ktoś tu zamieszkał. Potem było ich więcej i więcej. Gołym okiem dało się zauważyć, że to osiedle zdecydowanie jest zamieszkałe i kryzys tu nie zawitał.
No dobra, może nie do końca wszystko jest zamieszkałe. Nie mało było napisów „do wynajęcia”. Tak samo natknęliśmy się na budynki, które były całkowicie puste, ale niestety z ochroniarzem, więc podziwialiśmy tylko z zewnątrz. Samo osiedle jest potężne i jak na tę skale mało ludzi spotkaliśmy na swojej drodze.
Ochroniarz nie chętnie chciał nam udzielić informacji dlaczego w powyższym budynku nikt nie mieszka. Wspomniał tylko, że jest problem z bankiem. Jednak kryzys zawitał i tam. Natknęliśmy się także na fundamenty niepowstałego budynku i na niedokończony parking w oddali.
Aż takich pustek nie było, także w barze kontynuowaliśmy alkoturystykę po długiej drodze. Jakakolwiek ilość ludzi nas rozczarowywała, bo oznaczało to, że nie ma takich pustek jak oczekiwaliśmy.
Reszta osiedla była całkiem dobrze zagospodarowana.
Wracaliśmy (autobusem, bo okazało się, że jednak coś jeździ na nasze szczęście) lekko zawiedzeni, że to miejsce nie było tym czego oczekiwaliśmy. W końcu przez 2 lata wszystko się mogło zmienić. Na pewno było warto przejść tyle kilometrów i sprawdzić co to za teren. Chyba jako jedyni chodziliśmy po osiedlu robiąc zdjęcia;)
Po powrocie do domu ponownie obejrzeliśmy odcinek Top Gear’a z Hiszpanii, także nasz dzień był bardzo spójny. Okazało się, że w Seseñi faktycznie byli, ale tylko tam spali w opuszczonej willi. Weszli do niej bez problemu, więc pewnie odcinek był wyreżyserowany, bo nie sądzę, że te domy mimo pustki są otwarte. Z kolei to słynne, opuszczone osiedle znajduje się pod Madrytem, ale w Guadalajarze, a nie Seseñi. Trochę smuteczek, że informacje w internecie źle nas pokierowały. My i tak uważamy, że miejsce do którego trafiliśmy, choć trochę było opustoszałe. Szkoda, że nie całkowicie.
Inne opuszczone miejsca w Hiszpanii:
- opuszczone lotnisko w Ciudad Real – znajduje się kilka minut od Toledo, czyli jest blisko także Madrytu. Niestety z powodu kryzysu lotnisko zostało zamknięte i wystawione na sprzedaż. Patrząc po zdjęciach nie można ot tak sobie wejść na jego teren, ale warto poszukać nieoficjalnego wejścia.
- Belchite – miasteczko położone 40 km od Zaragozy. Znajdują się tam ruiny miasta zniszczonego podczas wojny domowej. Kręcono tam filmy „Labirynt fauna” i „Przygody barona Munchausena”.
- opuszczony sierociniec w Tarragonie – nic konkretnego na ten temat, prócz zdjęć nie znalazłam.
Jeżeli znacie inne opuszczone miejsca w Hiszpanii lub Polsce to chętnie się o nich dowiem. Czekam na propozycje;)