Od pierwszego roku studiów chciałam odwiedzić to miejsce. Raz prawie udało mi się tam dotrze, ale w końcu wycieczka nie doszła do skutku. Otwock nie jest daleko, bo to tylko 25 km od Warszawy i dojeżdża tam komunikacja miejska. Po odwiedzeniu prawie opuszczonego osiedla w Seseni wróciłam do tego pomysłu i znalazłam inne, opuszczone miejsca w Polsce.
W niedzielę w końcu pojechaliśmy do Otwocka z nadzieją, że to miejsce nie jest jeszcze zamknięte. Kiedyś słyszałam plotki, że mają ogrodzić/wyburzyć szpital, więc lepiej się spieszyć z odwiedzinami. Szpital znajduje się w lesie i od razu jest klimat. Na wejściu w oczy rzucają się powybijane szyby, graffiti i generalnie straszna rudera. Drzwi oczywiście były zamurowane, więc pozostało wejść oknem. Tradycyjnie źle dobrałam obuwie do miejsca, ale udało się wskoczyć do środka. Przyznaje, że byłam przerażona od samego początku. Duża powierzchnia, ciemno i świadomość co to za miejsce. Strach nie przeszkodził, aby dokładnie obejść to miejsce. W internecie widziałam nocne zdjęcia na tym terenie. Tego sobie nie wyobrażam kompletnie. Nie wiem czemu, ale takie miejsce budzą i strach i ciekawość, są fascynujące, mimo, że niewiele tam pozostało.
Wychodząc z myślą, że to koniec wycieczki spotkaliśmy parę, która nam uświadomiła, że kilka kroków dalej są jeszcze dwa budynki należące do szpitala.
Teraz może trochę historii, czyli co to jest za miejsce i dlaczego jest opuszczone. Szpital został wybudowany w 1907 r. Pomysłodawcami było Towarzystwo Opieki nad Umysłowo i Nerwowo Chorymi Żydami. O akcencie żydowskim nie wiedziałam. Szpital był dla biedniejszych Żydów i nie pobierał opłat. Fundatorką była Zofia Edelmanowa, także wiadomo skąd pochodzi nazwa szpitala – Zofiówka. (mam strasznie nieostre zdjęcia , ale jest).
Początkowo miejsce było tylko dla 95 osób, a później liczba łóżek dla pacjentów dobiła do 275. Przywracanie chorych do życia w społeczeństwie odbywało się poprzez pracę. Zaskoczyło, że jakiś aspekt ludzki dla chorych psychicznie w minionych czasach był.
W trakcie II wojny światowej szpital był częścią getta otwockiego. W 1941 r. getto zostało zlikwidowane i zamordowano 110 osób, a części personelu udało się uciec karetką do Warszawy. I jak to miejsce może nie budzić przerażenia?
Po wojnie miejsce to przekształcono w placówkę, która leczyła gruźlicę i tak zostało do połowy lat 80. XX wieku. Początkowo było to miejsce dla młodzieży, ale później także dla dorosłych. Z kolei w 1985 r. zostało ponownie przekształcone w szpital psychiatryczny. Leczono głównie schorzenia neuropsychiatryczne u dzieci. Działał także oddział dla osób uzależnionych od środków odurzających i dla dorosłych z chorobami psychicznymi.
W 1998 roku opuszczono szpital i taki pozostał do tej chwili. Podobno kiedyś można było natknąć się np. na łóżka, ale obecnie wszystko zostało rozkradzione. Nie mam wątpliwości, że jest to noclegownia dla bezdomnych i miejsce spotkań narkomanów. Od czasu do czasu pojawiają się osoby, które grają tam w paintball. Nie wyobrażam sobie siebie biegającej po takim miejscu:)
Zdecydowanie graffiti robią klimat – szczególni te z napisem „evil”.
Chodząc korytarzami i zaglądając do każdego pomieszczenia zastanawialiśmy się, co mogło tam kiedyś być. Łatwo było ustalić, gdzie była łazienka i chyba odgadliśmy także stołówkę.
Weszliśmy także na dach, chociaż nie było łatwo ze względu na porozsypywane kamienie. Nawet przez chwilę pomyślałam, że cała ta konstrukcja może się zawalić.
fot. ja i niektóre Michał
Byliście? Może wiecie coś więcej na temat tego miejsca?