Madryt poznaliśmy dobrze, a nawet bardzo dobrze. Plaze del Sol przeszliśmy kilkadziesiąt razy, nawet z zamkniętymi oczami odnaleźli byśmy właściwą drogę. W Muzeum Reina Sofia czuliśmy się jak w domu, ale Prado wymagało zbyt dużo cierpliwości. Z kolei Plaza Mayor nam zbrzydła, a Park Retiro przestał być zachwycający. W 100 Montaditos już nawet kelner mnie rozpoznawał, a menu znaliśmy na pamięć. Wszelakie, typowe i hiszpańskie dania również mieliśmy za sobą. Przyszedł czas, aby odkryć coś nieszablonowego i mniej przewodnikowego.
Na początku odkryłam Peron 0, czyli stację widmo w Madrycie. To już było coś i zdecydowanie jedno z lepszych miejsc w stolicy corridy. Ale to nie wystarczyło. Muzeum Ameryki trochę nas załamało, a mnie wynudziło na maksa, więc szukaliśmy dalej ciekawych zakątków w mieście w którym przyszło mi mieszkać. No i bach. Znalazłam. Dawna fabryka tytoniu. Klasyk architektury przemysłowej XVIII roku. Niestety nie jest to żadne opuszczone miejsce. Siedziba ta została przekształcona na alternatywne centrum kultury – La Tabacalera. Słowo klucz – alternatywne. Budynek wygląda tak jakby został zachowany w swoim pierwotnym stanie. Surowe ściany, zimne mury i echo. Przynajmniej jest gdzie się schronić w upalne lato w Hiszpanii.
Każdy dzień w La Tabacalera jest inny. Jednego dnia możemy liczyć na warsztaty fotograficzne, kolejnego na pokaz flamenco, a jeszcze w inny dzień czekają na nas zajęcia teatralne. Ostatnio nawet można było wziąć udział w zajęciach o emocjach. Chociaż hitem i tak jest warsztat, gdzie każdy robi swój własny Longboard. Jak widać przoduje tam kreatywność i wolność. Każdy może przyjść, zarezerwować sobie salę i zrobić próbę swojego zespołu. Można również przelać wszelakie troski czy przemyślenia na mury. No właśnie! Murali również jest tam pod dostatkiem:) Spacerowaliśmy sobie ciemnymi korytarzami i odkrywaliśmy co raz to lepsze malunki. Ciemne sale i surowy klimat dobrze komponował się z niecodziennymi graffiti. Udało nam się zobaczyć streetowego artystę w akcji, kiedy popełniał nowe dzieło. W tych podziemiach możemy liczyć również na kurs rysunku czy graffiti.
Planujesz wakacje w Hiszpanii? Potrzebujesz pomocy w zaplanowaniu atrakcji, znalezieniu noclegu lub lotu? Kliknij w poniższe zdjęcie i dowiedz się więcej:)
Poza tym mieliśmy okazję podziwiać zajęcia z tańca. Nie były to zwykłe hulanki tylko specyficzny taniec, gdzie uczestniczy mieli przypięte do nóg „grzechotki”. Nie wiem co to za rodzaj. Może ktoś rozpoznaje po poniższym zdjęciu?
Nie zabrakło również głośnego rocka i wyrazistej gry na gitarze i perkusji. Trafiliśmy na próbę zespołu. Ci artyści chyba nawet nie zauważyli naszej wizyty. Inni twórczy ludzie nie życzyli sobie abyśmy robili zdjęcia, ale bez problemu było można podpatrzeć nad tym aktualnie pracują.
Miejsce to jest wielokulturowe. Spotkać możemy tam osoby o różnej orientacji seksualnej, upodobaniach muzycznych, religijnych czy o różnorodnym kolorze skóry. Miasto przekazało dawną fabrykę tytoniu hipisom, którzy teraz sami zarządzają tym obiektem. Nie brakuje również koncertów czy wystaw sztuki. Co najważniejsze wszystko jest darmowe i każdy może sam zaproponować zajęcia, występy czy namalować sobie coś na ścianie.
Tabacalera nie jest obiektem specjalnie znanym wśród turystów. Albo jest odpuszczana na korzyść innych miejsc. Myślę, że nie tak łatwo znaleźć info o niej, ale mam nadzieję, że zdjęcia przekonają Was, aby odwiedzić to alternatywne i „surowe” miejsce. Warto nastawić się, że jest to dość dziwaczna miejscówka pełna kreatywnych i eko-ludzi.
Calle Embajadores 53 Madrid (España)
Metro y cercanías: Embajadores