Menu
Lęk przed lataniem samolotem

Jak (nie) radzę sobie z lękiem przed lataniem?

Co 4 sekundy na świecie startuje samolot. Ryzyko katastrofy lotniczej wynosi 1 na 29 milionów. Niewiele, ale lęk przed lataniem rządzi się swoimi prawami. A co jeśli trafi na nas? Emocje najczęściej zwyciężają w starciu z logicznym i sensownym myśleniem. Szybując w chmurach boimy się wielu rzeczy – awarii maszyny, niekompetentnego pilota, turbulencji, braku paliwa, utraty kontroli, przeraża nas niewielka przestrzeń na której przyszło nam egzystować…Ale co dalej? Pozostaje nam stawić czoło lękowi, zrezygnować z latania lub cały czas wchodzić na pokład trzęsąc się ze strachu. Najczęściej staram się coś zrobić z tym strachem lub idę na żywioł…Idealny moment na napisanie tego posta, ponieważ jutro wieczorem muszę zasiąść w samolocie, który zawiezie mnie na Islandię, gdzie silny wiatr czasami utrudnia lądowanie. Zatem jak sobie radzę z tym fantem jakim jest lęk przed lataniem?

Dlaczego boję się latać samolotem?

Rozmowa ze stewardessą – strach przed lataniem samolotem.

Generalnie sobie nie radzę, albo wykonuję czynności, które pomagają chociaż na chwilę:)

Lubię odwracać uwagę od zaistniałej sytuacji. Będąc w chmurach myślę o wszystkim tylko nie o tym, gdzie obecnie się znajduję. Wcale nie muszą być to głębokie przemyślenia, tylko swobodny przepływ myśli. Jest to całkiem dobry sposób, ale nie na dłuższą metę, ponieważ nie rozwiązuje problemu, tylko niweluje go na jakiś czas. Jednak w sytuacji kryzysowej warto spróbować wszystkiego, aby przetrwać okropny lot.

DSC_9595

Totalny absurd. Nikt nie lubi podniebnego bazarku w tanich liniach lotniczych – wyprzedaży kosmetyków, kuponów czy innych gadżetów. Chodzenie tam i z powrotem z propozycją kawy czy herbaty również robi się męczące po kilku takich kursach. Nie dla mnie. Zawsze taki targ jest dla mnie sygnałem, że maszyna gra i buczy. W innym wypadku stewardessy zajęłyby się ewentualnym problemem na pokładzie, a nie pasażerami i ich komfortem. Na poziomie poznawczym wiem, że to absurd, ale na poziomie emocjonalnym jestem spokojniejsza i w takich sytuacjach, to liczy się najbardziej. To kolejny sposób na poradzenie sobie z lękiem na tu i teraz, a nie zażegnanie dyskomfortu na dobre.

Kawa i energetyki? Na co dzień nie piję kawy i napojów energetycznych. Każdemu bojącemu się latania samolotem odradzam spożywania tych napojów w trakcie lotu czy przed. Powód jest prosty – stajemy się bardziej zdenerwowani, niespokojni, a to dodatkowo wzmaga lęk. Doświadczyłam tego na ziemi po małej kawie z mlekiem i nie chciałabym tego powtarzać w „niebezpiecznych” warunkach.

Uważam, że gry komputerowe i te na telefon, to totalna strata czasu. Nie przemawia do mnie nawet fakt, że niektóre gry kształtują pewne umiejętności. Już wolę wąchać kwiatki w parku, niż zasiąść przed komputerem nad jakąś grą. Tam na górze, w chmurach wszystko wygląda nieco inaczej. Gra (Samurai Fruits :D) na telefonie pozwalała mi przetrwać niejeden lot w spokoju. Chyba, że nagle pojawiła się sygnalizacja zapiąć pasy. Czas płynął szybciej, a ja mogłam zająć się czymś innym, niż uświadamianiem sobie odległości od ziemi. W duecie z książką nie jest tak kolorowo. Ciężko skupić się na poszczególnych słowach, kiedy za oknem widzę tylko chmury. Kiedyś nawet chciałam powtarzać materiał na egzamin ze statystyki. Nie wiem na co ja liczyłam. Możecie się domyślać, że na wyciągnięciu notatek się skończyło, a ja wróciłam do grania.

Praca w chmurach - czy leci z nami pilot?

Wiedza nie tylko uskrzydla, ale także uspokaja. Jeżeli wiemy dlaczego samolot lata, jak jest skonstruowany, jakie kryteria i szkolenia musi przejść personel, a do tego rzucicie okiem na statystyki powinno być lepiej. U mnie tylko częściowo. Zawsze pojawia się myśl, że trafi się na szalonego pilota lub po prostu padnie na Ciebie. Ale świadomość, że samolot zawsze doleci na jednym silniku, że posiada zapas paliwa czy nagle nie zacznie spadać jest pomocna;)

Zadbajcie o siebie. Dla mnie jest to oczywiste, że przed odlotem staram się najeść, napić, sprawdzam czy mam wszystkie dokumenty, ubieram się ciepło (ze strachu  jest mi zimno i zawsze czuję się jakbym była na Syberii) i chociaż nie muszę się martwić takimi, przyziemnymi rzeczami. Pomaga:)

Rozmowa o wszystkim i o niczym? Podczas startu nie lubię jak ktoś się do mnie odzywa, skupianie się na swoim lęku i na rozmówcy dodatkowo mnie złości. Kiedyś w ogóle nie lubiłam rozmawiać w trakcie lotu, ale obecnie rozmowy o czymś co nie wymaga dużego myślenia pomaga mi rozładować napięcie. Przy okazji w tym stanie nie jestem nic robić, więc mogę skupić się na rozmówcy, a nie na realizacji swoich zadań:)

Praca w chmurach - czy leci z nami pilot?

Muzyka nie jest dla mnie. Niektórzy wspominają, że relaksują się w samolocie dzięki muzyce. U mnie działa to wprost przeciwnie. Po pierwsze hałas wydobywający się z słuchawek dodatkowo mnie drażni, a po drugie lubię słuchać odgłosów samolotu. Czuję, że mam wtedy pozorną kontrolę. Zatykając sobie uszy słuchawkami kompletnie nie słyszę tego co dzieję się wokół. Mi to nie pomaga, ale słyszałam, że dla wielu osób jest to idealny sposób.

Jak to jest z tymi tabletkami i alkoholem? Temat dość kontrowersyjny. Wszyscy specjaliści, naukowcy głoszą, że nie warto karmić się tabletkami na uspokojenie czy alkoholem. W tym pierwszym nie widzę nic złego. Jeżeli strach staje się nie do zniesienia, to dlaczego by nie sięgnąć po tabletkę? Nie rozwiązuje to problemu, ale pomaga przetrwać koszmar. Jeżeli ktoś musi lub chce bardzo lecieć to po co ma się męczyć i udawać bohatera? Czasami korzystam z takich różowych dropsów i nawet jeśli to autosugestia, to czuję się lepiej. Pilnuję także tego, aby nie wpaść w pułapkę, że bez tabletki nie wsiądę do samolotu. Co do alkoholu to w chmurach szybciej się upijemy, ale i skutki picia będą bardziej odczuwane. Zdarzyło mi się nie raz nie dwa zamówić piwo na pokładzie jak już czułam, że zaraz zwariuję albo ze strachu, albo z nudów. Jeżeli ktoś upija się przed każdym wejściem na pokład, wtedy warto coś z tym zrobić i zdecydowanie jest to powód do niepokoju. Jeśli ktoś raz na jakiś czas sięgnie po kieliszek wina, piwo czym whisky z colą, aby zredukować napięcie, nie robiłabym z tego wielkiej tragedii. Ja jako ja i ja jako psycholog. Wiadomo, lepiej sięgnąć po bardziej konstruktywne i długofalowe rozwiązania, ale one też są czasochłonne i na efekty musimy czekać, a czasami potrzebujemy rozwiązania chwilowego tu i teraz. Jest to oczywiście droga na skróty i warto rozważyć wzięcie problemu na klatę. No i też trzeba pamiętać, że w samolocie zmienia się ciśnienie, więc każdy inaczej zareaguje na alkohol we krwi.

IMG_0445

Wszelakie relaksacje, medytacje totalnie do mnie nie przemawiają. Wyobrażenia, że hasam sobie po lesie wśród jednorożców i pięknej tęczy również nie przybliża mnie do celu. Przy odliczaniu od 100 do 1 nawet nie robię się senna. Jeżeli macie pozytywne doświadczenia z tymi technikami to chętnie posłucham jak to robicie. Może ja coś robię nie tak.

Czy robię postępy? Niewielkie. Już nie siedzę jak na szpilkach po osiągnięciu prędkości przelotowej, ruszam się z miejsca i momentami odczuwam spokój. Z kolei stanie w kolejce do łazienki staje się atrakcją, bo czas płynie szybciej, a dłuższe, zajmujące rozmowy nie stanowią problemu. Mimo wszystko światełka w tunelu nie widać. Zawsze dzień przed wylotem czuję, że to się zbliża, a strach czasami bywa uciążliwy. Czasami robię krok w przód, potem w tył i minimalny do przodu i tak koło się zamyka…Poza tym czasami myślę, że wszystkie pomysły jak sobie z tym radzić nie działają na dłuższą metę. Widać problem jest bardziej złożony, niż myślałam.

A na koniec przeczytajcie o tym dlaczego lęk przed lataniem jest idiotyczny – klik. Sam tytuł trochę mnie irytuje, ale jest tam kilka, wartościowych faktów.

Chętnie posłucham innych, sprawdzonych sposobów jak powoli wygrać walkę z tym lękiem, bo ileż można?:)