Menu
Belgia / City Break / Praktyczne porady

Wszystkie smaki Belgii – co jeść, a czego nie jeść

Wybraliśmy się do Belgii, nie tylko z listą miejsc, które chcemy zobaczyć, ale także z planem, co chcemy skosztować, podczas tej wycieczki. A mając lokalnych przewodników, jedliśmy i piliśmy w najlepszych i sprawdzonych miejscach. Odkryjcie z nami przysmaki wprost z Belgii, która jest niedoceniona zarówno pod kątem kulinarnym, jak i turystycznym. Sprawdziliśmy to i uważamy, że Belgia zasługuje na lepszą opinię, niż ma, ale tym razem przenieśmy się w świat smaków i zapachów.

Najlepsze czekoladki

Sklepy z czekoladkami znajdują się praktycznie na każdym kroku. Wielkie reklamy ze słodyczami nie musiały mnie przekonywać, aby zajrzeć do środka. Wnętrze sklepików wypełnione jest intensywnym zapachem różnych rodzajów czekoladek. W takim sklepie nie tylko nie wiadomo, gdzie patrzeć, ale i ciężko się zdecydować, co warto skosztować. Nie bez powodu belgijskie czekolady uchodzą za najlepsze. Niektórzy mówią, że niekoniecznie tak jest, ale nie zgadzam się. Polecano nam sklep Leonidas, gdzie w dobrej cenie kupimy dobre jakościowo słodycze. Tutaj też się zaopatrzyliśmy:)

DSC_6621 DSC_6618 DSC_6600 DSC_6599

Zakupiliśmy pudełko czekoladek za 7 euro. Opakowanie wydawało się małe, ale w środku faktycznie jest niemało smakołyków. Co najlepsze, sami możemy skomponować taki zestaw, a wybór naprawdę jest przeogromny. Polecam w szczególności wiśniowe serduszka. Michał z kolei wracał się do sklepu, aby jednak kupić pistacjowe czekoladki. Kiedyś, na promie do Helsinek w sklepie znalazłam białą czekoladę z jagodami. W Belgii odnalazłam ten sam smak. Ciemna czekolada z kawałkami malin również jest warta polecenia. W sumie można wymieniać w nieskończoność smaki i rodzaje czekolad, które warto skosztować. Myślę, że mają tam naprawdę wszystko.

DSC_6597 DSC_6662 DSC_6658 DSC_6657

Wybraliśmy się także do baru, gdzie serwują czekoladę do picia. Tutaj miałam pewność, że nikt nam nie poda rozwodnionego budyniu. Co lepsze, knajpę prowadził Hiszpan i w menu widziałam także sangrię. Nie po to jechałam do Belgii, aby szukać specjałów z Hiszpanii, ale powoli rośnie chęć aby wrócić do tego kraju na wakacje, aby odkryć nowe tereny. Tak czy inaczej knajpę polecam!

Mokafé
Galerie du Roi 9, 1000 Bruxelles
02 511 78 70

Belgijskie gofry <Sopockie gofry

Nastawiłam się na belgijskie gofry. W głowie miałam wyobrażenie gofrów wprost z sopockiego deptaka z dodatkiem owoców i frużeliny. Tutaj muszę przyznać, że się rozczarowałam. Michał również mimo, że z mniejszą przyjemnością pochłania gofry, niż ja. Belgijskie gofry we wszystkich miejscach, które widzieliśmy są odgrzewane. Świeże gofry wprost z gofrownicy? Tylko w Polsce. Po drugie, do ciasta dodawany jest karmel i już samo ciasto sprawia, że pojawia się ryzyko śpiączki cukrzycowej. Co do dodatków, to niczym nie różnią się od tych serwowanych u nas, ale całościowo wypadają kiepsko. I w sumie polecam skosztować, aby samemu ocenić, czy to jest ten smak, ale z własnej woli już nie zainwestuję w belgijskiego gofra;)

DSC_6641-2

 

Ponad 2 tysiące różnych rodzajów piw

Na belgijskie piwo poświęciliśmy nie mało czasu, więc i na blogu zajmie ono większą część.
Chyba największy wybór piwa oferuje knajpa Delirium Cafe na Impasse de la Fidélité 4 w Brukseli. Jest to jedna z najsłynniejszych knajp na świecie. Główna siedziba mieści się w Brukseli, ale mają także oddziały np. w Tokio, Amsterdamie, Toronto i podobno w Warszawie (o tym nie wiedziałam).

5
Delirium Cafe może poszczycić się wpisem do Księgi Guinessa w 2004 roku. A wszystko za sprawą tego, ze w swoim bogatym menu posiadają, aż 2004 marek piw z ponad 60 krajów. Myślałam, że wybór będzie trudny, bo jak tu wybrać perełkę, skoro mamy, aż tyle możliwości. Na wejściu zobaczyłam starą reklamę Kirscha i wybór jest oczywisty. Belgia posiada kilkanaście rodzajów piwa wiśniowego i żadne nas nie zawiodło, aż do czasu zakupów w sklepie bezcłowym. Czteropak ulubionego, wiśniowego piwa smakował gorzej, niż najtańsze wino. Naszym faworytem jest wiśniowe piwo Kriek. Niestety belgijskie piwa w standardzie serwowane są w wersji 0,3 ml. Z kolei w Brugii mieliśmy okazję skosztować jasnego, pszenicznego piwa Brugs, który w sumie nie miał żadnych wad. Aż ciężko uwierzyć, że znalazłam się w miejscu, gdzie maja dużo rodzajów moich ulubionych piw – wiśniowych i pszenicznych 😀

DSC_6782 DSC_6774

Wracając do Delirium. Nie można powiedzieć, że jest to ekskluzywne i czyste miejsce. Wyobraźcie sobie taki, typowy pub, który nie przykłada wagi do wystroju – to właśnie Delirium. Ponadto w powietrzu unosi się zapach wygazowanego piwa. Zdecydowanie nie jest to klimat, dla każdego, ale co wieczór knajpa wypełniona jest ludźmi spragnionych doznań smakowych.

 

Belgijskie frytki

Będąc w Belgii trzeba skosztować kolejnego przysmaku z, którego słynie ten kraj. Frytki to duma narodowa Belgii. Belgowie upierają się, że to oni odkryli frytki. Te francuskie czy amerykańskie, to oczywiście podróba. Sekret idealnych frytek tkwi w specjalnym gatunku ziemniaków oraz grubości cięcia (10 mm). Aby smak był wyjątkowy, należy smażyć je dwa razy w różnych temperaturach. I to najlepiej na tłuszczu zwierzęcym, a nie na oleju roślinnym, który najczęściej wykorzystywany jest wielokrotnie. Tradycyjnie frytki podawane są z majonezem, ale na szczęście często sos podawany jest osobno. Raczej nie przepadam za takimi dodatkami:) Frytki podawane są także do muli. Jak dla mnie były zbyt chrupiące i zbyt tłuste, ale trzymały swój poziom. Ale mają jedną zaletę – można nabyć je praktycznie wszędzie za niewielką cenę.

DSC_6769

 

Sezon na mięczaki

Domeną kuchni flamandzkiej są owoce morza, a w szczególności mule. Podawana są w wielkich garnkach oczywiście z dodatkiem frytek i bagietki. Wybraliśmy opcję podstawową, ale mule przygotowywane są na różne sposoby z rozmaitymi dodatkami. Mimo, że nie przepadam za owocami morza, te były naprawdę pyszne! Nie spodziewałam się, że można najeść się talerzem jedzenia, gdzie większość miejsca zajmuje niejadalna muszla;) Prawdziwy sezon na mięczaki rozpoczyna się we wrześniu, a kończy w kwietniu. W tych miesiącach jest największa zawartość mięsa w muszlach, która sięga nawet do 46%. Wpływ na zawartość mięczaka ma także okres rozrodczy, ponieważ w tym czasie mule tracą sporo wagi, wyrzucają ikrę na zewnątrz. Pogoda również nie pozostaje bez znaczenia, ponieważ mule są wrażliwe na wszelakie zmiany atmosferyczne. Przewożone powinny być w temperaturze 0-4 stopni C. Powyżej tego przedziału zaczynają wydzielać toksyczne substancje i po prostu zdychają. Z tego względu jesienna pogoda jest korzystniejsza, ponieważ łatwiej przetransportować mule do ich odbiorcy. Mowa o mulach holenderskich i belgijskich – te hodowane w Morzu Czarnym rządzą się swoimi prawami.

DSC_6623 20170324_203335-2

Mieliśmy okazję zjeść mulę w knajpie Chez Leon – ponoć jedna z lepszych w Brukseli. Nie mamy porównania, ale tą możemy polecić:)

 

Specullos – korzenne ciasteczka

Specullosy, czyli po prostu korzenne ciasteczka, które zyskały popularność w Holandii i w Belgii. Belgijska wersja ciasteczek poza cynamonem zawiera również karmelizowany, brązowy cukier. Zapach ten i smak kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem i w sumie nic dziwnego, ponieważ specullosy wypiekane są na święta. Kiedyś wypieki nawet przybierały formę postaci biblijnych. Obecnie specullosy dostępne są przez cały rok i to w rożnych formach. Można zasmakować zwykłych ciasteczek, jako posypkę do lodów, jako pastę herbatnikową (!) do kanapek, jako spód do sernika na zimno czy do tiramisu zamiast biszkoptów. Specullosy opanowały Belgię i można znaleźć je w każdej postaci, nawet pod postacią piwa o tym smaku. Osobiście uwielbiam korzenny smak:)

Belgia nas zachwyciła, lokalne jedzenie i piwo również. Moglibyśmy codziennie chodzić do innej knajpy i degustować rozmaite smaki. Jedynie, co to gofry okazały się nietrafionym wyborem, ale cała reszta super. Na pewno wrócimy, w końcu została jeszcze Gandawa do zobaczenia;)