Menu
Białoruś / Estonia / Hiszpania / Refleksje / Ukraina / Włochy

Moje najgorsze i najlepsze doświadczenia w hostelach

Po różnych wydarzeniach w miejscach noclegowych postanowiłam napisać ten wpis i wszystkie (czyli całe 3) historie zebrać w jednym miejscu. Lubię hostele, sama kiedyś chciałabym prowadzić jeden. Podoba mi się ten zamysł, możliwość poznawania ludzi (chociaż nigdy tego nie robię) i przede wszystkim nocleg za niewielkie stosunkowo pieniądze.

Często hostele są urządzone w fajnym stylu i panuje w nich luźniejsza atmosfera, niż w bogatych hotelach czy nawet tych ze średniej półki. Z drugiej strony nie podoba mi się to, że czasami właściciele kłamią w swoich ofertach proponując parking którego nie ma czy śniadanie, które wygląda jak zwykła przekąska. Najciężej znieść mi brud i personel mający olewczy stosunek do klientów. Po 3 nocach w Neapolu postanowiłam wspomnieć o miejscach, których nie polecam, ponieważ są śmiechem na sali. Dla równowagi chcę docenić hostele, które stanęły na wysokości zadania i faktycznie dbają o gości i jakość swoich usług. Oto Moje najgorsze i najlepsze doświadczenia w hostelach 🙂

Gruźlik na Ukrainie

Hitem był hostel w Kijowie. Nie spodziewałam się po nim wiele. W końcu płaciliśmy tylko 10 zł za noc. Niewiele nawet jak na Ukrainę. Mimo wszystko na zdjęciach wyglądał przyzwoicie. Z czasem nauczyłam się, że zdjęcia mogą kłamać, podobnie jak opisy. Skarbnicą wiedzy są głównie opinie. Teraz w pierwszej kolejności czytam właśnie komentarze, chociaż i to nie daje 100% pewności. Ostatnio otrzymałyśmy wiadomość od bookinga, że nie mogą opublikować naszej opinii i musimy ją poprawić.

Czarnobylska Strefa Zamknięta

Pani z hostelu chyba zapomniała, że przyjedziemy. Nie mogliśmy się tam dodzwonić. Kiedy w końcu udało się wejść na górę pojawiły się problemy z komunikacją. Trochę na migi, trochę po polsku i rosyjsku udało nam się zakomunikować ile nas jest. Niestety moja wcześniejsza prośba o to abyśmy wszyscy byli w jednym pokoju została zignorowana. Każdy z nas wylądował gdzie indziej. Myślę, że w tym przypadku  powinniśmy cieszyć się, że w ogóle mieliśmy gdzie spać. Później było tylko lepiej…

Czarnobylska Strefa Zamknięta

-chłopaki po ciężkiej podróży postanowili zdegustować wódkę we wspólnym pokoju, którego nie było, a miał być. Konsumpcję zakłócił karaluch.

-przed snem wiadomo toaleta. Jedna łazienka była tak malutka, że siedząc na klozecie drzwi muszą być otwarte, ponieważ nie ma szans, aby Wasze nogi zmieściły się w środku:D Pozostało ustawić się w kolejce do drugiej, gdzie wszystkie części ciała zmieszczą się do pomieszczenia.

-następnie wypada się wykąpać. W tym przypadku cieszyłam się, że jestem drobna, a moja klaustrofobia daje mi żyć. Drzwi do prysznica były zrobione z okna. Wchodziliście kiedyś przez okno do prysznica? Z góry był on zabudowany, więc czułam się jakby ktoś zamknął mnie w beczce. Pilnujcie żelu pod prysznic/mydła. Nie ma szans, aby cokolwiek podnieść w tej ciasnej klitce. Będzie trzeba wyjść do części wspólnej łazienki, podnieść pachnidełko i ponownie wejść. Wielki chłop może mieć problem, żeby w ogóle wejść do środka. Pewnie domyślacie się, że łazienka nie grzeszyła czystością.

-kolejnym krokiem jest położenie się do wygodnego łóżeczka po długiej podróży. Komfortowe może i było, ale inne zmysły zostały zaniedbane. Przez całą noc słyszałam kaszel gruźlika. Czasami również jego smród. Był to koszmar dwóch nocy. A pierwszym widokiem po otworzeniu oczu były okropnie brudne stopy sąsiada z łoża obok.

Czarnobylska Strefa Zamknięta

Ostatnią noc spędziliśmy w samochodzie w drodze do Polski. Z jednej strony dramat, ale z drugiej od razu przeszliśmy z tym do porządku dziennego. Traktujemy ten incydent jako przygodę, której nie chcemy już powtarzać. Widziałam, że ten obiekt już nie jest dostępny na stronie bookinga.

Koszmar sobotniej nocy w Rydze

Potem przyszedł czas na Rygę. Zdjęcia super, lokalizacja ekstra i jeszcze śniadanie w cenie. Czego chcieć więcej? Już na początku było wesoło, kiedy do środka hostelu weszliśmy przez McDonalda. Klatka pachniała żulem. Doczytałam w opiniach, że nocują tam bezdomni i kiedy gość poprosił, aby właściciel coś zrobił z tym towarzystwem uzyskał odpowiedź, aby po prostu ich omijać.

Ze śniadaniem sprawa wyglądała tak, że trzeba było o nie poprosić. Po czym pani wręczała paluszki lub chałwę 😀 Tak teraz wygląda śniadanie kontynentalne. Nie myślcie sobie, że sami sobie coś przygotujecie w kuchni. Na upartego jakieś garnki się znajdą, ale talerzy i sztućców nawet nie szukajcie. W sali zwaną kuchnią poznaliśmy parę, która jeszcze bardziej była w szoku po tym co zastała w tym obiekcie uchodzącym za hostel.

Widok z naszego pokoju był na wysypisko śmieci, a dodatkowych wrażeń dostarczały unoszące się opary w McDonalda. W naszej klitce nie było żadnych szafek, wieszaka czy kosza na śmieci. Jeżeli w pokoju byłby komplet nie byłoby wyjścia, trzeba byłoby spać ze swoimi rzeczami. Na oknach zamiast firanki wisiał śmierdzący obrus. Cały czas staram się zapomnieć widok brudnych materacy i poplamionej pościeli. Czuć było, że jest wyprana, ale chyba nie wszystko udało się wyczyścić. Dobrze, że przyjechaliśmy tutaj w maju, kiedy pogoda za oknem dopisywała. Naczytałam się komentarzy, że lokal nie jest ogrzewany, a właściciele niekoniecznie donoszą dodatkowe koce.

ryga (78)

Na korytarzach zgodnie z opiniami przeczytanymi na bookingu trwała impreza. Następnego dnia widok pijanych ludzi z marginesu był czymś normalnym. Małżeńskie kłótnie również były na porządku dziennym. Nie czułam się tam ani komfortowo ani bezpiecznie.

Nie przyjechaliśmy tutaj samochodem, ale w ofercie było napisane, że obiekt posiada prywatny parking. Oczywiście nie było go, ale można zaparkować na ulicy za 20 euro/doba. Tylko decydujcie się wcześniej, zanim dostaniecie 30 euro mandatu.

Przejdźmy teraz do łazienki. Ostatniego dnia odpuściłam sobie kąpiel, wolałam już to zrobić w domu. W toalecie było klasycznie,czyli brak papieru toaletowego, brak deski i czasami po prostu syf. Pod prysznic brzydziłam się wejść, więc kąpałam się ekspresowo. Ciężko było mi uwierzyć, że może być, aż tak brudno.

ryga (41)

Najlepsze komentarze z bookinga (niektóre oryginalne, a niektóre przetłumaczone z angielskiego):

„Brudne łazienki i prysznice, pluskwy, podarta pościel wyglądająca na brudną, smród fast foodu z okna. Naprawdę nikomu nie radzę tam spać, dużo podróżuję, ale to było najbardziej podłe miejsce w jakim byłam. Śniadanie to paczka paluszków. I uwaga na panią sprzątającą, którą włamała mi się pod prysznic, bo chciała go sprzątać pomimo, że ja z niego korzystałam. Żenada.”

„Pokój rozbawił mnie od razu, ponieważ był w złym stanie – w ścianie była zaklejona pół otwierająca się dziura, wszędzie plamy i pomieszczenie było dość zakurzone. Mimo, że łóżka były w dobrym stanie, ostatniego dnia miałam wysypkę od pościeli. Prysznice były czyste, chociaż toalety były dość obrzydliwe i często czyszczone papierem toaletowym. Brak ręczników i śniadania”.

Szkoda, że nie mogę znaleźć komentarza, gdzie chłopak znalazł strzykawkę za łóżkiem, po czym zaniósł ją do recepcji, a kobieta po prostu wyrzuciła ją do śmieci bez żadnego słowa. Chyba nie była zaskoczona.

Nie bądźcie zaskoczeni, jeżeli tuż przy recepcji zobaczycie otwarty na oścież salon masażu:)

Nie wiem jakim cudem, ale ten hostel cały czas widnieje na bookingu, a zdjęcia bardzo przekłamują rzeczywistość. Być może dlatego jest zakaz robienia zdjęć w środku pod groźbą grzywny. W knajpie dla rozrywki czytaliśmy sobie z Rafałem komentarze na temat tego biznesu i czasami nie mieści mi się w głowie, że takie miejsca funkcjonują. Czy sanepid czasami zagląda w takie nory?

ryga (51)

Menel w Neapolu

Neapol to świeża sprawa. Wydarzenia z tego miejsca w sumie zainspirowały mnie do napisania tego artykułu.

Moja cierpliwość odnośnie oszustwa w ofertach hosteli powoli kończyła się w San Francisco, ale o tym kiedy indziej. W Neapolu moja złość osiągnęła stan krytyczny. Najczęściej po nieciekawych akcjach w hostelach, oszustwie czy innych niedogodnościach po prostu wracałam do domu i ignorowałam temat. Szkoda było mi czasu na wylewanie wiadra brudów na jakieś nieprofesjonalne instytucje. Nie tym razem, bo to już była przesada.
Wybrałyśmy Bella Napoli Hostel. Po 3 nocach stwierdzam, że to bardziej przytułek dla bezdomnych, niż hostel. Brzydziłam położyć się na łóżku, ale później było jeszcze gorzej.

Po zdjęciach hostelu można odnieść wrażenie, że nie jest to specjalnie wysoki standard, ale jest znośnie i przede wszystkim czysto. W rzeczywistości hostel wygląda 5 razy gorzej i jest 10 razy brudniejszy. Rozumiem, że na stronę wstawia się wychuchane zdjęcia, ale bez przesady. To co zastałyśmy to była jakaś kpina i naciąganie.

12 (57)

Jeżeli w swojej ofercie piszę, że śniadanie jest w cenie to tego się trzymam. Jak się w okazuje w niedziele w hostelu nie ma śniadania, ale nic o tym nie było napisane. W inne dni kiedy zabrakło pieczywa właścicielka rozłożyła ręce i powiedziała, że chleba już nie ma i przecież otworzyła już 3 opakowania. Cóż, widać było, że obłożenie jest spore, więc wypadałoby się wywiązać z umowy i niczym gazela pobiec do sklepu po jedzenie dla gości. Nie wspomnę już o tym, że pierwszego dnia w jadalni zastaliśmy resztki jedzenia, niektóre porozwalane po stole. Poczułam się jakbym weszła do chlewu. Dobrze, że udało nam się znaleźć czyste sztućce. Śniadanie nie jest moim priorytetem i na to nie patrzę, ale jak już za nie zapłacę, to chcę zjeść coś więcej niż jogurt. Dla zasady.

Rozumiem, że hostel to nie hotel, ale zawsze dostawałam kluczyk do pokoju i mogłam go zamknąć po wyjściu. Tutaj drzwi były otwarte na oścież, a właścicielka zapewniała, że przecież jest tutaj przez cały czas, więc będzie pilnować naszych rzeczy. Serio?

Napisane było na stronie, że dostępne są szafki zamykane na klucz. W naszym pierwszym pokoju była szafka, ale bez zamknięcia. Pani nie widziała w tym problemu, podobnie jak z tym, że nie dostaniemy kluczyka do pokoju.

12 (60)

Niech będzie, że hostel jest przyjazny zwierzętom, ale nie mam ochoty, aby nad ranem pies właścicieli wbiegał do mojego pokoju.

Jeżeli już ktoś zaznacza, że na miejscu są ręczniki (bezpłatne) to niech się tego trzyma lub usunie ten podpunkt. Kinga poprosiła o ręcznik, który dostała z łaską i komentarzem, że normalnie to się za to płaci, ale dla niej zrobi wyjątek.

Na Ukrainie wejście do prysznica zostało zrobione z okna. Tym razem pod prysznic wchodziłam przez drzwi balkonowe. Już nie wspomnę, że prysznic był tak mały i wąski, że sama ledwo co się mieściłam. Było tak brudno, że brzydziłam się nawet odkręcić kran przy umywalce. Nie wiem ile nie był myty, ale brud osiadł chyba na dobre. Gdybym prowadziła taki hostel, byłoby mi wstyd i zapadłabym się pod ziemię z 5 razy.

12 (73)
Wisienką na torcie był nasz lokator przez którego nie spałam dwie noce. Osobnik wyglądał na bezdomnego. Śmierdział przetrawionym alkoholem i tanimi papierosami. Jednego postanowił zapalić w pomieszczeniu z umywalką w pokoju. Do tego przez całą noc kaszlał jakby miał zaawansowaną gruźlicę, czasami coś mamrał pod nosem i śmierdział niesamowicie. Drugiego dnia spaliśmy przy otartym oknie, a i tak dawało nieźle. Pierwszy raz czekałam na to, aż zadzwoni budzik i będę mogła z tego przytułku wyjść na dobre.

Właścicielka wzięła pieniądze, a to my musiałyśmy żyć z menelem. Gdybym sama była w pokoju z tym typem chyba bym uciekła. Tacy ludzi nie wpływają na poczucie bezpieczeństwa.

To już nie wina hostelu, ale pierwszy raz spotykam się z tym, aby winda była bezpłatna tylko w wybranych godzinach. W innych wypadku płać z przejazd, albo wdrapuj się z walizą na 7 piętro.

Naprawdę brak mi słów. Tym razem postanowiłyśmy coś z tym zrobić i dostaniemy niewielki zwrot za ten pobyt, a booking przyjrzy się temu hostelowi i na pewno nasza opinia wpłynie na jakość ich współpracy.

Moje ulubione hostele

Po raz pierwszy w hostelu spałam w Maladze. Szukałam taniego lokum i nie przeszkadzało mi, że w pokoju będzie 10 innych osób. Najważniejsze było to, że hostel mieścił się w samym centrum, więc wszędzie miałam blisko. Moja przygoda z hostelami zaczęła się bardzo dobrze. Do tej pory uważam, że miejscówka w Maladze była najlepszą jak do tej pory. Były w niej dwie wyjątkowe rzeczy – taras z widokiem na miasto oraz zasłonki przy łóżku. Jeżeli ktoś chciałby się odciąć od świata mógł się zasłonić i mieć święty spokój. Idealne dla mnie 🙂 Poza tym było tam po prostu ładnie i czysto, a obsługa w recepcji najlepsze jaką do tej pory spotkałam. Myślę, że wiele nie trzeba, aby klient był zadowolony – pomocna obsługa i czysty lokal. Mój ideał:)

Malaga - słoneczne miasto na wybrzeżu Costa de Sol malaga co warto Malaga - słoneczne miasto na wybrzeżu Costa de Sol malaga Malaga - słoneczne miasto na wybrzeżu Costa de Sol

Moją perełką wśród miejsc noclegowych jest 3 Bros’ Hostel. Położony jest w sercu Cieszyna, gdzie a wyciągnięcie ręki jest sklep z popularnymi, cieszyńskimi kanapkami i rynek. Choćbym chciała się do czegoś przeczepić, to naprawdę nie ma do czego. Nie ważne ile osób korzysta z łazienki, zawsze jest czyściutko i wszystko lśni. Pokoje są ładne, a wspólny pokój jest tak klimatyczny i przyjazny, że można z niego nie wychodzić. Nawet w najlepszych hotelach nie jadłam tak dobrych i urozmaiconych śniadań co u chłopaków. Naprawdę tam możecie poczuć się jak w domu i sam pobyt w tym miejscu znacznie wpłynie na odbiór miasta. W końcu profesjonalna obsługa, czystość, dobre jedzenie i wygodne łóżka to coś co bardzo przyciąga gości. Zawsze będę wracać w to miejsce z sentymentem i chętnie wracam co pół roku:)

Cieszyn i spotkanie piszących o podróżach

W Tallinnie udało nam się wybrać fajną miejscówkę i to na Starym Mieście. Tutaj również nie było niczego specjalnego, ale hostel 16eur – Old Town Munkenhof spełniał moje podstawowe wymagania, czyli było czysto i w miarę przytulnie. Wspólny pokój wyposażony był w komputer, wielki telewizor i gry. Nigdy nie korzystam z takich atrakcji, ale jeżeli miałabym mieć swój hostel, to przestrzeń wspólną zagospodarowałabym podobnie. Recepcja była czynna przez całą dobą i z pracownikami rozmawiało się jak z dobrymi znajomymi. Myślę, że swojski klimat sprawił, że tak dobrze zapamiętałam to miejsce.

tallinn zwiedzanie 10 miejsc które musisz zobaczyć w Tallinnie 10 miejsc które musisz zobaczyć w Tallinnie

W Mińsku trochę obawiałam się co zastaniemy. Już sama lokalizacja i okolica dawała nam do myślenia. Poza tym był do Rafała debiut w spaniu w hostelu i Guesthoue Yanka jest idealnym wyborem na rozpoczęcie przygody z hostelami. Fajnie jest na początku się nie zrazić. A w tym miejscu prócz lokalizacji wszystko było idealne. Czystość była na wysokim poziomie do tego stopnia, że nie brzydziłabym się stanąć w łazience gołą stopą. Pierwszy raz widziałam tak dużą i czystą wannę w dzielonej łazience. Czuć było, że na bieżąco wszystko jest sprzątane. W kuchni żadnego okruszka nie widzieliśmy, wszystko się błyszczało. Mimo, że Pani w recepcja nie mówiła dobrze po angielsku byliśmy w stanie się dogadać, dbała o nas i zależało jej, abyśmy czuli się tutaj jak w domu.

Wiadomo, że im częściej się podróżuje tym większe prawdopodobieństwo trafienia w nieciekawe miejsce. Tak jak już wspomniałam, nienawidzę naciągaczy i oszustów. Niekiedy obleśne miejsce noclegowe potrafi wpłynąć na jakość wyjazdu. W końcu po całodziennym chodzeniu fajnie jest odpocząć w normalnych warunkach, nie mylić z luksusem.

Mińsk - betonowa dżungla z dużą ilością zieleni

Mińsk - betonowa dżungla z dużą ilością zieleni Mińsk - betonowa dżungla z dużą ilością zieleni

Czekam na Wasze hostelowe historie – te fajne i te mrożące krew w żyłach:)

Ponadto zapraszam na mój nowiutki newsletter i e-booka o tanim podróżowaniu. Przelałam całą swoją wiedzę i doświadczenia na papier i to wszystko w jednym miejscu:)