Menu
City Break / Hiszpania / Madryt

Nieoczywiste atrakcje w Madrycie

W Madrycie spędziłam pół roku. Na dzień dobry zwiedziłam wszystko co w okolicach miasta. Później zapoznałam się z „klasycznymi zabytkami”, aż przyszedł czas na atrakcje specjalne. Polecam czasami zejść ze szlaku i zobaczyć miejsca, które nie znajdują się na pierwszych stronach przewodników. Jesteście gotowi poznać Madryt od całkiem innej strony?

Muzeum Figur Woskowych

Spodziewalibyście się, że w Madrycie także można podziwiać figury woskowe? Ha! Zawsze chciałam je zobaczyć i w Madrycie miałam okazję. Spędziłam tam kilka godzin, a i tak dość szybko przechodziłam między salami. Całkiem sprawnie przeskoczyłam przez postaci historyczne i udałam się w świat celebrytów, sportowców, filmowców itp.

Tylko raz zawahałam się czy dana postać faktycznie jest z wosku, czy jednak z krwi i kości. Nie mrugała przez dłuższy czas, więc sprawa rozwiązała się sama.

 

Wszystkie figury są realnych rozmiarów i dzięki pracy makijażystów prezentują się jak żywe. Większość z nich jeszcze jest przyodziana w charakterystyczne dla siebie ubrania. Niekiedy gwiazdy same decydowały w jakim stroju chcą wystąpić jako figura woskowa.

To był też moment, kiedy po raz pierwszy widziałam kilku papieży na raz. Już darowałam sobie salę z makabrycznymi figurami rodem z horroru.

Miałam okazję załapać się na Pociąg Terroru (El tren del terror). Kolejka przemieszczała się przez lochy, kanały, gdzie wyskakiwały szczury wykonane z wosku i inne potwory. Przejechanie przez strefę wojny, gdzie celowały we mnie woskowe spluwy również dostarczyło wrażeń. Generalnie to szybciutko chciałam wyjechać z tego tunelu i jednak podziwiać „normalne” figury woskowe. Ogólnie polecam, fajne doświadczenie.

Na tej stronie znajdziecie szczegółowe informacje odnośnie cen biletów i godzin otwarcia.

Muzeum Ameryki

Muzeum Ameryki w Madrycie trochę mnie zawiodło, ale może ktoś będzie zainteresowany tym miejscem. W muzeum znajduje się pokaźna kolekcja eksponatów przywiezionych z Ameryki przez różnych, hiszpańskich odkrywców. Podziwiać możemy m.in. pióropusze, mapy, hawajską pelerynę, a także przedmioty kultu. Muzeum nie jest jakieś pokaźne – 2 godziny maksymalnie wystarczą na zwiedzanie. Na stronie głównej muzeum znajdziecie wszelakie informacje o biletach i godzinach otwarcia.

Planujesz wakacje w Hiszpanii i potrzebujesz wsparcia? Chętnie ułożę indywidualny plany zwiedzania oraz polecę mniej znane miejsca. Kliknij w zdjęcie poniżej i dowiedz się więcej.

Peron 0 – opuszczona stacja metra

Peron 0, czyli stacja metra, która już nie funkcjonuje. Tutaj możemy przenieść się w czasie i zobaczyć jak kiedyś wyglądało madryckie metro – bramki, kasy, napisy na ścianach – wszystko zostało zachowane. W gablotach możemy podziwiać stare bilety i karty miejskie. Czas naprawdę tam się zatrzymał.

Dlaczego na Chamberi nie zatrzymuje już się żaden pociąg? W latach 60. powiększono stację o około 90 m, ale akurat na tym peronie nie było to możliwe, ponieważ  znajduje się ona na sporym zakręcie. Tego dnia Chamberi przestało istnieć. Opuszczona stacja metra robi wrażenie i fajnie wychodzi na zdjęciach. Nietypowa atrakcja, którą warto odwiedzić – nie trzeba być miłośnikiem komunikacji miejskiej, aby się zachwycić tym miejscem.

Casa de Campo – zielone płuca Madrytu

Przyznaję, że Barcelona (której nie lubię) wygrywa z Madrytem w jednej kwestii – a mianowicie chodzi do dostęp do morza. Mimo, że plażowanie i leżenie plackiem na rozgrzanym piasku nie należy do moich ulubionych aktywności, to hiszpańskie lato w mieście daje w kość. W tej sytuacji klimat morski okazuje się zbawienny. Niestety w Madrycie musieliśmy radzić sobie inaczej, kiedy z nieba lał się żar i naprawdę nie dało się wytrzymać. W tej sytuacji warto wlać do wanny lodowatą wodę i w niej przetrwać ten czas, albo udać się do miejsca Casa de Campo. Kiedyś te tereny były królewskimi obszarami łowieckimi, a teraz znajduje się tutaj sztuczne jezioro i park rozrywki.

W Casa de Campo możemy w ciszy i spokoju zrobić sobie piknik w przeciwieństwie do Parku Retiro, gdzie ludzi jest sporo. Co najważniejsze – jest tutaj chłodno nawet latem. Przestrzeń jest tak duża, że każdy znajdzie skrawek trawy dla siebie. Dla urozmaicenia można popływać sobie łódką, albo udać się do parku rozrywki. Na niektórych pagórkach możemy ujrzeć także panoramę Madrytu. Ogólnie Casa de Campo to idealna przestrzeń na odpoczynek czy spacer. Nie brakuje także knajpek, gdzie można wypić zimniutkie tinto de verano. Polecam mimo, że byłam tam tylko raz, a zdjęć nadal nie mogę znaleźć.

Chueca – świat LGBTQ

Mówiąc wprost: Chueca uznawana jest za dzielnicę LGBT. To tutaj odbywa się słynna parada Orgullo – nie, nie wygląda jak ta w Polsce. Poza samym przemarszem odbywają się liczne koncerty i imprezy towarzyszące z których korzystają nawet skrajni hetero. Miasto po prostu wtedy żyje pełną piersią:)

W dzielnicy Chueca możecie natknąć się na różnorodne kluby np. specjalnie dla tzw. „Gay bear”, (czyli pulchne miśki) czy te z różnymi wystąpieniami. W całej dzielnicy panuje klimat wolności i tolerancji, a knajpek z dobrym jedzeniem nie brakuje. Zdaję sobie sprawę, ze niektórzy mogą mieć sceptyczne podejście do tego miejsca, ale warto ją odwiedzić. Trochę inny klimat, niż w ścisłym centrum.

Faro de Moncloa – widok z góry

Wielka, stumetrowa wieża widokowa znajduje się, tuż przy Muzeum Ameryki. Na górę wjeżdżamy przezroczystą windą, aby w końcu znaleźć się na okrągłym tarasie widokowym z przeszklonymi oknami. Generalnie osoby z lękiem wątpliwości mogą poczuć lekki dyskomfort. Przy silnym wietrze cała platforma się kołysze, ale nawet kiedy tego nie robi wrażenie jest ciekawe. Z góry podziwiać możemy miasto i góry Guadarrama, a przez pierwsze 15 minut przewodnik opowiada nam o miejscach, które widzimy z góry. Fajne przeżycie i ciekawe zdjęcia są warte przełamania strachu. Więcej o tarasach widokowych w Madrycie znajdziecie w tym wpisie.

Park El Capricho (Park Kaprysu)

Bardzo chciałam odwiedzić ten park, przejechałam pół miasta, aby tam się znaleźć i akurat tego dnia był zamknięty. Park El Capricho uznawany jest za jeden z ładniejszych, ale mimo to nie jest zbytnio popularny. Być może powodem jest jego daleka lokalizacja od centrum. Park połączony jest z trzech stylów: włoskiego, angielskiego i francuskiego. Urocze jeziorka, stylowe dekoracje i dużo zieleni – ponoć taki jest park El Capricho. Na tej stronie znajdziecie więcej informacji o tym miejscu.

La Tabacalera – alternatywny świat

La Tabacalera, czyli alternatywne centrum kultury, które kiedyś było fabryką tytoniu. Na to miejsce natknęłam się przypadkowo gdzieś w czeluściach Internetu. W środku było bardzo artystycznie i nieco surowo. Każdego dnia odbywają się tutaj różne zajęcia fotograficzne, taneczne, muzyczne, a nawet teatralne. Chociaż moją uwagę przykuły zajęcia z robienia własnego Longborda. Każdy artysta za darmo może zarezerwować sobie sale i w niej trenować do woli. My mieliśmy szczęście posłuchać jak ćwiczy perkusista.

W międzyczasie można zrobić sobie spacer między murami i podziwiać rozmaite murale. Jest ich tam pod dostatkiem, a kreatywność autorów nie zna granic.

Miejsce jest wielokulturowe – tutaj możecie spotkać zapalonych fanów zen, ludzi o wszystkich kolorach skóry i rozmaitych upodobaniach religijnych. Generalnie miałam wrażenie, jakbym weszła do tajemniczego i mrocznego świata pełnego dziwactw. Polecam!

Myślę, że w Madrycie można znaleźć jeszcze wiele ciekawych miejsc, które jeszcze nie są totalnie zadeptane przez turystów. Przez te pół roku Madryt poznałam dość dobrze, ale mam poczucie, że jeszcze stolica Hiszpanii skrywa wiele tajemnic przede mną.

Czekam na Wasze opinie – które miejsce w Madrycie najbardziej przypadało Wam do gustu? Może chcecie polecić mi jeszcze inne miejsca?