Menu
Illinois / USA / Walka z lękiem wysokości

Subiektywny przewodnik po Wietrznym Mieście – Chicago

Chicago kojarzy się przede wszystkim z Parkiem Millenijnym, słynną „fasolką”, która tak naprawdę jest „chmurką”, tarasem widokowym z przeszkloną podłogą i skupiskiem Polaków na emigracji. Z tego względu mój przewodnik chciałabym zacząć od tych mniej popularnych miejsc, a dopiero później wspomnieć o oczywistościach. Chodźcie na spacer po Wietrznym Mieście 🙂

Logan Square

Ten mural z pierwszego zdjęcia znajduje się przy: 2226 N Milwaukee Ave w dzielnicy Logan Square. Jak się okazało, w tej części Chicago sztuki ulicznej jest znacznie więcej. Nie w każdy zakątek chciałam się zapuszczać, ponieważ niektóre okolice wydawały mi się mało bezpieczne. Myślę, że każdy musi sam ocenić, na ile czuje się komfortowo. Kiedyś Logan Square nie cieszyło się dobrą opinią, ale to już przeszłość. Puste i zaniedbane ulice zostały zamienione na tereny z dużą ilością zieleni, pubów, hipsterskich sklepów czy alternatywnych klubów muzycznych. Tuż obok znajduje się przystanek kolejki miejskiej, która niesamowicie hałasuje. Co kilka minut musiałam zatykać uszy. Logan Square podobało mi się ze względu na murale i brak tłumów, ale zdecydowanie jest to miejsce na jeden raz.

Chicago po zmroku

Downtown po zmroku wygląda imponująco. Oświetlone, wielkie wieżowce momentami trochę przytłaczają, ale robią niepowtarzalne wrażenie. Polecam szczególnie spacer w okolicach Riverwalk.

Początek Drogi 66

W tym roku przejechaliśmy trochę ponad połowę historycznej Drogi 66. Zaczęliśmy w Kalifornii i zboczyliśmy z trasy gdzieś w Teksasie. Będąc w Chicago, koniecznie musieliśmy udać się do miejsca, gdzie ta kultowa droga się zaczyna. Znak „Początek Drogi 66” znajduje się nieopodal Millenium Parku i jest dość niepozorny. Kawałek dalej znajduje się nowa tablica, która podkreśla, że to właśnie tutaj zaczęła się cała historia. Dla nas to takie symboliczne miejsce i zapewne jeszcze kiedyś wrócimy na 66, aby zobaczyć, co jeszcze przed nami skrywa.

Lokalizacja: 77 E Adams ST

Nowy znak: W Adams St & Wabash Street

Deep dish pizza w Lou Malnati’s

Byłam już kilka razy w Chicago, ale dopiero teraz trafiłam do Lou Malnati’s na pizzę w stylu chicagowskim. Deep dish pizza jest pieczona w piekarniku na głębokiej patelni. Na grubym, drożdżowym cieście składniki ułożone są w odwrotnej kolejności niż na włoskiej pizzy. Duża ilość sera położona jest na spodzie, potem lądują pozostałe składniki pizzy, które zalewa się sosem pomidorowym. Pizza wypełniona jest po brzegi dużymi ilościami farszu 🙂 Faktycznie bardziej niż pizzę przypomina ciasto.

Kolejnym lokalem, w której serwują pizzę w stylu chicagowskim jest Gino’s East.

Chicago Theatre

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków jest Chicago Theatre. Ikona miasta została wybudowana w 1921 roku i była pierwszy dużym ośrodkiem filmowym w USA. Cały czas odbywają się tu spektakle muzyczne, koncerty, stand up’y i pokazy sztuki cyrkowej. Pewnie po zmroku wygląda jeszcze ciekawiej 😉 Dopiero później dowiedziałam się, że można go zwiedzać :<

Mural z flamingiem

Przy ulicy 601 N Wells St miał znajdować się mural z flamingiem, ale mojego ulubionego ptaka przemalowali na papugę. Tak czy inaczej, polecam obejrzeć ten element sztuki ulicznej 🙂

Rainbow Cone

Polecam skosztować ogromną porcję lodów w Rainbow Cone. Tęczowe lody składają się z kilku smaków i nie tylko ładnie wyglądają, ale też dobrze smakują. W stylu amerykańskim mała porcja i tak jest ogromna. Tutaj nawet pędzelki w lakierze do paznokci są większe niż w Europie.

Willis Tower – walka z lękiem wysokości

Moim najbardziej wymarzonym punktem w Chicago był taras widokowy z przeszkloną podłogą. Willis Tower (kiedyś Sears Tower) do 1998 roku był najwyższym budynkiem na świecie. Popularny balkon, z którego możemy podziwiać panoramę miasta znajduje się na 103 piętrze. Mimo że bilety są bardzo drogie, bo kosztują aż 22$ to moim zdaniem te pieniądze są warte tych widoków.

Na całą wycieczkę zarezerwujcie sobie ponad 2 godziny. Kiedy kupiliśmy bilety i udaliśmy się do windy byłam w szoku, że tak szybko i to dziwne, że nie ma kolejek. Po tym, jak wyszliśmy z windy pojawiła się wyżej wspomniana kolejka. Potem kolejka do security, potem chyba znowu winda, oglądanie filmiku i kolejna, i kolejna. Jest to tak sprytnie zrobione, że nie spodziewasz się, że za rogiem czai się kolejny sznurek ludzi. Mimo wszystko warto:)

Jedynym minusem jest to, że taras nie jest odkryty, a szyba po prostu przeszkadza w zdjęciach. Największą atrakcją oczywiście jest przeszklona podłoga. Musicie się ustawić w kolejnej kolejce i na zdjęcie macie z 2-3 minuty. Ochroniarz skutecznie wszystkich popędza. Przyznaję, że miałam trochę opory, żeby tam stanąć, a patrzenie w dół nie pomagało. Mimo wszystko jest to świetne doświadczenie, szczególnie jak walczysz z lękiem wysokości. Zdecydowanie jest to moje ulubione miejsce w Chicago.

Jezioro Michigan

Jak już wiecie, Chicago nazywane jest Wietrznym Miastem. Jako że, jest położone nad jeziorem (piątym co do wielkości na świecie) Michigan wieje tutaj niemal cały czas. Do tego zabudowane jest wieżowcami, co powoduje duże przeciągi. Poza tym dzięki położeniu nad jeziorem miasto szybko stało się ważnym portem i centrum biznesowym, także są plusy.

Plaża miejska

Zanim zamoczyłam nogi w jeziorze, musiałam najpierw pokonać górę śmieci, a potem duże pasmo glonów, aż noga mi się w nich zapadała 😀 Nic przyjemnego. Poza tym na plaży nie było żadnego miejsca, gdzie można się przebrać czy spłukać po kąpieli. Do najbliższego Toi Toi’a też mieliśmy kawałek. Oczywiście to zależy od miejsca, gdzie się zatrzymacie, ale ten fragment plaży nie należał do miejsc w, których chciało się spędzić czas.

Wybrzeże jest bardzo szerokie i na pewno są miejsca, gdzie jest czysto i spokojnie, więc warto szukać. Chicago w ogóle należy do zadbanych miast, co jest dużym dokonaniem jak na tak dużą metropolię. Cały ten brud wynagrodził nam widok na wieżowce oraz ładny zachód słońca nad jeziorem Michigan.

Navy Pier

Jest to nic innego jak wysunięty w głąb jeziora Michigan molo z dużą ilością atrakcji. Najwięcej jest oczywiście barów i restauracji. Pewnie domyślacie się, że ceny nie należą do najniższych. Za małe piwo zapłacimy około 6$, a za lody 4$.

W niektórych knajpach można załapać się na muzykę na żywo, a wieczorem iść na pokaz fajerwerków. Ci bardziej odważni, bez lęku wysokości mogą udać się na podniebną przejażdżkę na Diabelskim Młynie. Można uznać, że jest to kolejny taras widokowy 😉 Teraz tak sobie myślę, że mogłam się tam wybrać 🙂 Z tej części miasta odpływają łodzie wycieczkowe. Koszt takiej przyjemności to minimum 40 $. Na sam koniec możemy także skorzystać z oferty IMAX’a lub teatru na świeżym powietrzu. Wiedzieliście, że Navy Pier to najczęściej odwiedzane miejsce w Chicago?

Diabelski Młyn na Navy Pier

Tym razem udaliśmy się na 60-metrowy Diabelski Młyn przy Navy Pier. Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych widoków miasta. Przy pierwszym okrążeniu, kiedy gondola na kilka minut zatrzymała się prawie na samym szczycie, żałowałam, że tam weszłam. Przy kolejnym okrążeniach czułam się już pewniej, ale dopiero z góry czuć, jak wysoki jest ten Diabelski Młyn. Jednak najlepsze widoki na Downtown i tak są z Willis Tower;)

Old Town

Stare miasto w Chicago? Jak najbardziej 😉 Nie ma tutaj zbyt wielu atrakcji, ale warto zrobić sobie krótki spacer, aby zobaczyć jedyne w Chicago wiktoriańskie budynki. Samo miasteczko jest urocze i w ogóle nie przypomina dzielnicy z wielkimi wieżowcami. Obecnie jest to fajne miejsce na wieczorne piwo, ale nie zawsze tak było. Do lat 90. było tutaj dużo domów publicznych i emigrantów. Bardzo niepozorna okolica, którą bardzo polecam.

Chicago Riverwalk

Nie spodziewałam się, że zwykły deptak wzdłuż nabrzeża, a zarazem wśród wieżowców aż tak mnie zauroczy. Podczas spaceru mogłam podziwiać architekturę Chicago, a w razie potrzeby skorzystać z wielu ławek lub barów. Mimo że Riverwalk znajduje się w ścisłym centrum i nie brakuje ludzi dookoła jest to bardzo przyjemne miejsce i idealne na chwilowy odpoczynek. Zaraz po tarasie widokowym jest to moje ulubione miejsce w Chicago 😉

Loop i pożar

W 1871 roku w Chicago miał miejsce wielki pożar, po którym całkowicie przebudowano miasto. Drewniane domki zostały zastąpione betonowymi wieżowcami. W ten sposób w centrum miasta powstało śródmieście, które obecnie nazywane jest Loop (pętla). Nazwa pochodzi od nadziemnych linii metra, które otaczają centrum miasta. Charakterystycznym kadrem są stalowe estakady dla pociągów, które na pewno kojarzycie z wielu filmów.

Jackowo

Jackowo, czyli polska dzielnica, która obecnie jest bardziej meksykańska. Jak obecnie wygląda Jackowo i czym była ściana płaczu dowiecie się z artykułu, który już napisałam wcześniej. Jako ciekawostkę powiem Wam, że jęz. polski po angielskim i hiszpańskim jest najczęściej używanym językiem.

Millenium Park

Nie lubię pisać o takich topowych atrakcjach, ponieważ mam wrażenie, że wszystko już zostało powiedziane na ten temat. Mimo to spróbuję 🙂

Millenium Park otworzono w 2004 roku i szybko stał się zieloną wizytówką miasta. Słynna „fasolka” (Cloud Gate), która jest „chmurką” jest obecnie symbolem Chicago. Zawsze myślałam, że jest metalowa, a okazało się, że to plastyk (?). Stalowa rzeźba odbija panoramę miasta, a także odwiedzających. Zdjęcie z odbiciem w „fasolce” ma chyba każdy, kto zawitał do Parku Milenijnego. Tuż obok znajduje się amfiteatr Pritzker Pavilion, gdzie odbywają się występy muzyczne. Warto go obejrzeć ze względu na artystyczną konstrukcję. Koniecznie trzeba wybrać się Crown Fountain, czyli fontanny i dwóch kolumn, które wyświetlają zdjęcia ponad 1000 mieszkańców Chicago. Chyba największą radość z tego miejsca mają dzieci bawiące się w wodzie z fontanny 😉

Fontanna Buckingham

Zajrzyjcie jeszcze do sąsiedniego parku Grant, gdzie znajduje się słynna fontanna Buckingham. Uruchamiana jest zazwyczaj na początku lata, a każdego dnia po 22:00 możemy wybrać się na pokaz z fontanną w roli głównej.

Wiecie, że fontanna Buckingham wyrzuca 15,000 galonów wody co minutę? Buckingham jest dumą mieszkańców, ponieważ zaliczana jest do najwyższych fontann na świecie.

Union Station

Union Stadion warto potraktować nie tylko użytkowo, ale i turystycznie. Jest to bardzo ciekawe architektoniczne miejsce. Na takim dworcu czekanie na pociąg to sama przyjemność. Zresztą sami zobaczcie zdjęcia.

Wspaniała Mila

Gdybym nie zauważyła tabliczki, to nie wiedziałabym, że jestem już na Wspaniałej Mili (Magnificent Mile). To jest nic innego jak ulica z markowymi sklepami, ekskluzywnymi hotelami oraz domami handlowymi. Wypatrzeć możecie także błyszczącą wieżę Trumpa czy siedzibę Chicago Tribune. Nie brakuje tutaj także biurowców i ładnie ubranych ludzi, którzy akurat wyszli z pracy na lunch. Wspaniała Mila to taki odpowiednik Piątej Alei w NY. Jeżeli nie macie dużo czasu na zwiedzanie Chicago, to ten punkt pominęłabym w pierwszej kolejności.

West Town

Później na piechotę poszłam do West Town. Miałam tam do załatwienia dwie sprawy. Po pierwsze, naczytałam się, że jest tam kowbojsko, więc zaczęłam poszukiwania śladów rodem z Dzikiego Zachodu. Wniosek jest taki, że obecnie słyszy się tam głównie jęz. hiszpański. Poza tym jest tam jeden westernowy sklep i dwie instalacje w postaci kowbojów na koniu. Tylko tyle.

Na mapie zaznaczyłam sobie sklep z kowbojkami, który właśnie znajduje się na West Town. W środku słychać przede wszystkim jęz. hiszpański, a w radiu leci muzyka właśnie w tym języku. Niby Teksas, ale jednak Meksyk.

Sam sklep był skarbnicą westernowych ubrań. Półki z kowbojkami sięgały prawie do sufitu. Nie brakowało także koszul, kapeluszy czy torebusi z frędzlami. Jak zwykle wyszłam z pustymi rękoma – tak samo, jak w Calgary i Vancouver. Odszukałam w Internecie na podstawie zdjęcia swoje wymarzone butsy, które oglądałam rok temu w Austin. Zmierzę stopy z dokładnością co do milimetra, wyślę zapytanie i niech mi powiedzą, który rozmiar i czy dostarczą je prosto do Polszy na Wilanów.

Tak czy inaczej, sklep polecam! Wybór jest tak duży, że można dostać oczopląsu od tych możliwości.

Trasa 606 na opuszczonych torach kolejowych

Na koniec wybrałam się na spacer Trasą 606 (oficjalna nazwa: Bloomingdale), która powstała na opuszczonych torach kolejowych. Obecnie jest to popularny szlak dla miłośników spacerów, biegania i pedałowania. 2,6 mili do spędzania wolnego czasu aktywnie ;D 606 łączy ze sobą sztukę, design, przestrzenie na imprezy, sport i taki fajny odpoczynek od hałasu.

Gdzie zjeść w Chicago?

Jak już się nawiedzaliśmy i przeszliśmy tyle kilometrów, warto coś zjeść. Na sam koniec przewodnika po Chicago, chciałabym wspomnieć, co prawda tylko o trzech miejscach, które skradły moje podniebienie.

Świat Nutelli

W pobliżu Park Millenium całkiem niedawno otworzyli Nutella Store, czyli królestwo dla miłośników tego niezdrowego smakołyku. Kto w dzieciństwie wyjadał łyżką Nutellę ze słoika? Nie uwierzę, jak ktoś zaprzeczy 🙂 Niestety w Nutella Store nie ma takich luksusów. Za dwa, cieniutkie naleśniki z jeszcze cieńszą warstwą Nutelli zapłaciłam 6 $. Nie powiem, że jest to ekonomiczny pomysł na obiad. Serwują nie tylko pancake, ale i ciastka, lody rogale i dania główne, a wszystko to z Nutellą.

Zwróćcie uwagę także na samo wejście. Zrobione jest w kształcie słoika z Nutellą, abyście od razu mogli poczuć, że wchodzicie do środka rozpusty. Czy polecam? Naleśniki były dobre, a w środku unosił się przyjemny zapach Nutelli, ale ceny jak to w USA i jeszcze w centrum miasta są wysokie. Tak czy inaczej, nie żałuję mimo, że za tę cenę mogłabym sobie kupić cały słoik Nutelli:)

The Doughnut Vault

Ponoć za tymi niebieskimi drzwiami kryje się królestwo pączków. Pączka i Schoko Bonsów nigdy nie odmówię! Tym bardziej że połowa Internetu poleca to miejsce. Na dowód tego, codziennie sprzedają około 600 pączków.

Czułam się jakbym wchodziła do szafy. Lokal jest bardzo malutki. Obejmuje tylko niewielką ladę z jednym piekarnikiem, ekspresem do kawy i pomieszczenie „only staff”. A ja miałam nadzieję, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu – zjem pączka i pójdę do łazienki. Niestety, nie w tej dziupli.

Miałam szczęście, że było ciepło i na zewnątrz było kilka stolików. Mogłam w spokoju zjeść pączka w wielkości mojej dłoni, ubrudzić się jak świnia i przeżyć śpiączkę cukrzycową. Konsumowałam pączka z czekoladą i obfitą fontanną w postaci truskawkowej polewy. Spokojnie, nie trzeba od razu zjadać kilograma cukru. Mają w sprzedaży też skromne pączki bez niczego w środku ani na zewnątrz. Były jeszcze waniliowe i truskawkowe bez polewy. Chyba codziennie jest inny wybór i są też pączki dnia 🙂 Ogólnie polecam!

Mam nadzieję, że mój obszerny przewodnik pomoże Wam zaplanować wycieczkę do Chicago. Podczas zbierania materiałów do tego wpisu, trafiłam jeszcze na inne ciekawe miejsca, jak i inspiracje kulinarne. Z czasem pewnie rozbuduję ten przewodnik 😉

fot. Michał i ja:)

Przydatne linki - rezerwacje w Illinois

  • Skyscanner - wyszukiwarka lotów, na której najłatwiej znaleźć dogodnie połączenia. Jedna trasa może obejmować kilka różnych linii, co jest pomocne przy planowaniu podróży z Polski.
  • Skyscanner - posiada również możliwość rezerwacji hoteli
  • Airbnb to tańsza alternatywa dla hoteli, z której często korzystamy. Znajdziecie tam apartamenty z kuchnią, co sprawdza się przy dłuższych wyjazdach.
  • Rentalcars.com - znajdziecie tam szeroką ofertę, wszystkich większych i lokalnych wypożyczalni samochodów. Do tego zwykle jest tańsza niż rezerwacja bezpośrednio.
  • Wakacje.pl - dobre miejsce, jeżeli szukasz ofert z biur podróży lub hoteli z pobytem all inclusive.

Udało nam się pomóc Ci w organizowaniu kolejnego wyjazdu? Podobają Ci się nasze materiały? Poprzez niewielką dotację możesz wspomóc ich dalsze tworzenie. Dziękujemy, to dla nas duże wsparcie i dodatkowa motywacja! Postaw mi kawę na buycoffee.to