Menu
Polska / Walka z lękiem wysokości

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

Postanowiłam kolejny raz przesunąć swoją granicę lęku wysokości. Tym razem Michał wywiózł mnie na lotnisko pod Warszawą, abym mogła trochę polatać motolotnią. Jestem ciekawa, co kryje się po drugiej stronie strachu. Dzięki przełamywaniu się i próbowaniu nowych rzeczy latałam już motoparalotnią nad Wilanowem, wspięłam się na Angel Landing w USA, spróbowałam via ferrat w Niemczech, zjechałam z 70 piętra (na 69) na trasie widokowym w Los Angeles, przeszłam szlak Caminito Del Rey w Hiszpanii oraz stanęłam na przeszklonym tarasie w Chicago. Jestem dumna z tych dokonań, a moja lista cały czas się powiększa o nowe plany. Tym razem przyszedł czas na motolotnię, a dokładnie na lot na 400 metrach nad ziemią.

Motolotnia to statek powietrzny składający się ze sztywnego skrzydła, do którego jest podwieszony wózek ze śmigłem. Z kolei motoparalotnia to paralotnia rozbudowana o silnik przyczepiony do uprzęży. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że zdecydowanie jestem fanką tej drugiej opcji.

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

***

Dojechaliśmy na lotnisko w Chrycynnie. Dopiero wtedy zaczęłam się trochę stresować. W przypadku motolotni żyłam w stresie cały dzień i w głębi duszy miałam nadzieję, że przełożą mi lot ze względu na pogodę. Na dzień dobry silnik nie chciał odpalić. W dodatku moje siedzisko w tej całej konstrukcji nie było specjalnie wygodne. Szukałam czegokolwiek, czego mogłabym się trzymać. Na próżno. Czułam, że w tym wydaniu nie czuje się pewnie i ten lot może wcale nie być taki kolorowy. W przypadku motolotni miałam wrażenie, że siedziałam stabilniej, a tutaj serce podchodziło mi do gardła przy każdym skręcie. Do tego wielki kask krępował ruchy głową i nie czułam się w nim komfortowo. Miałam nadzieję, że kiedy oderwiemy się od ziemi i znajdę się wysoko strach ucichnie, a w jego miejsce pojawi się ekscytacja.

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

Błędnie założyłam, że skoro lot motoparalotnią był czystą przyjemnością i przestałam odczuwać strach tuż po starcie, to w przypadku motolotni będzie tak samo. Było o wiele gorzej. Już po samym stracie gryzłam się w język, aby nie zapytać pilota, czy możemy zawrócić na ziemię, czyli tam, gdzie jest miejsce człowieka. Za pierwszym razem (motoparalotnią) szybowałam w przestworzach na maksymalnie 200 metrach. Teraz wznieśliśmy się na 400 metrów i to z większą prędkością. Dopiero kiedy pilot zapytał, czy wysokość jest w porządku, zorientowałam się, jak wysoko się znajduję. Ja siedząca na „taborecie” na silniku, pilot i kawałek latawca. Nie czułam się pewnie 🙂 Pilot jeszcze zapytał, czy może mam ochotę na akrobacje. Dopiero za drugim razem zrozumiałam to pytanie. Dobrze, że kazałam powtórzyć, to co mówił. Nie chciałabym w ciemno zgodzić się na wygibasy w powietrzu.

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

Przyznaję, że przez większość czasu odczuwałam strach i bałam się, że wypadnę z tego urządzenia 😀 Być może ta wysokość i ta prędkość, na razie nie są dla mnie, a na pewno już nie przy skrętach. Może nie było wiele w tym przyjemności, a więcej strachu i siedzenia „jak na szpilkach”, ale i tak nie żałuję. Przy lądowaniu i nagłym spadku w dół poczułam wszystkie piwa, które wypiłam poprzedniego wieczora. Kiedy tylko pilot postawił latawiec z kawałkiem taboretu na ziemię, odetchnęłam z ulgą i w końcu się wyluzowałam. To było prawdzie wyzwanie. Większe niż zakładałam na początku.

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

Nie było malowniczo

Tym razem jest mało zdjęć i nie są tak malownicze. W zdjęciach przeszkadzał mi „strażacki kask” – nie byłam w stanie przyłożyć wizjera aparatu do oka. Ręce też miałam zajęte. Tak bardzo trzymałam się siedzenia, że jeszcze przez dwa dni odczuwałam ból. Mięśnie nóg też mi o sobie przypomniały – okazało się, że to nie wina siłowni plenerowej, tylko ostrego spinania mięśni podczas lotu. Ze strachu, wiadomo. Mimo wszystko widoki nie były imponujące, gęsta mgła tym bardziej utrudniała widoczność, a do tego było pochmurno. Moje fotografowanie na tej wysokości najczęściej polegało na robieniu zdjęć na chybił trafił, abym miała cokolwiek.

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

Zazwyczaj w trakcie takich zabaw myślę sobie „nigdy więcej”, a po bezpiecznym lądowaniu szukam kolejnych pomysłów na podziwianie ziemi ze statku powietrznego. Kolejny lot, innym urządzeniem już mam praktycznie zaplanowany 😉 Kiedyś chciałabym spróbować lotu motoparalotnią, a może nawet motolotnią na dłuższym dystansie i w bardziej egzotycznych okolicznościach. Podzielcie się Waszymi doświadczeniami w powietrzu 🙂

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią

400 metrów nad ziemią, czyli lot motolotnią