Menu
Hiszpania

Jak zwiedzić Walencję poza utartym szlakiem?

Tak sobie myślę, że Walencja jest idealnym miejscem do zamieszkania. Miasto jest duże, ale nie jest jakąś metropolią, plażę mamy na miejscu, dobre jedzenie, ponoć dobrą pogodę (padało 4 dni w trakcie naszego wyjazdu) no i Las Fallas w marcu i bitwa na pomidory pod Walencją w sierpniu. Jeżeli teraz miałabym szansę pojechać na Erasmusa, byłaby to Walencja 🙂 Jak na razie zadowoliłam się zwiedzaniem Walencji w strugach deszczu. Na przekór jesiennej aurze postanowiliśmy wyciągnąć, ile się da z Walencji. Myślę, że dobrze nam to wyszło – zarówno pod kątem zwiedzania, jak i jedzenia i picia. Chodźcie na spacer po Walencji, na razie poza utartym szlakiem 🙂

Harry Potter w Walencji

Największa atrakcja w Walencji? Poszukiwanie rzeźb z Harrego Pottera 😀 Tak jestem grubo po dwudziestce, ale nie mogłam się oprzeć.

W centrum miasta rozrzucili 5 replik z tego filmu. Z tej okazji miałyśmy szansę z Kingą lecieć na Nimbusie 2000, stanąć przy Tiarze Przydziału, ?‍? przytulić Zgredka, wjechać na peron 9 i 3/4 oraz zmierzyć się z Księgą Potworów. Całe zamieszanie spowodowane jest wystawą czasową książki i z filmu Harry Potter, która dostępna jest w Mieście Sztuki i Nauki. Ekspozycja była bardzo oblegana, a po okolicy co chwilę spotykaliśmy dzieci w czarodziejskiej pelerynach i z różdżkami w ręku. Mimo swojego wieku miałam ochotę założyć sweter Gryffindora i dokładnie zwiedzić wszystkie zakamarki Hogwartu. Niestety musiało wystarczyć mi tylko zdjęcie z wizerunkiem Zgredka.

Prywatna kolekcja ołowianych figurek

Podczas naszej wycieczki w Walencji graliśmy turystyczne standardy – centralny plac, najważniejszy kościół, spacer po starówce, lokalne jedzenie, picie no i magnesy na lodówkę. Niby w każdym mieście inne, ale w gruncie rzeczy takie same. Na szczęście w Walencji można znaleźć coś, czego nie ma gdzie indziej, a przynajmniej nie w takiej skali – L’Iber – muzeum i jednocześnie największa na świecie prywatna kolekcja ołowianych figurek.

Tam możemy zobaczyć historię Hiszpanii w pigułce, a w zasadzie w gablotach. A w nich: koronacje, bitwy i obowiązkowe po zwycięstwie – parady wojskowe. Hiszpania to za mało? Znajdziecie tam również wojny napoleońskie, starożytne czy dwudziestowieczne. Historia to za dużo? Możecie zobaczyć miasteczka z komiksów o Asteriksie, sceny z mitologi czy figurki przedstawiające najbardziej znane kreacje projektantów mody. Mnie udało się tam zobaczyć jedyną wielkanocną procesję, która nie była odwołana z powodu złej pogody. A wszystko to – pod dachem jednego budynku.

Central Market

Wizyta w Central Markecie była prawdziwą ucztą dla podniebienia. Najpierw wjechały oliwki. W Hiszpanii smakują idealnie, mimo że na co dzień nie jestem ich fanką. Mogliśmy przebierać w smakach i nadzieniach. Najbardziej ucieszył nas widok Vermuta. To przy tym trunku za 1 euro za kieliszek w Madrycie na targu El Rastro wpadłam na pomysł założenia bloga. Polecam Vermuta:) Zakupiliśmy także zapas szafran, który jest 3 razy tańszy w Hiszpanii niż w Polsce. Do tego można degustować inne alkohole, skosztować jamona i owoców z całego świata.

 

Tor formuły 1

Przy okazji odwiedziliśmy upadły tor formuły 1 w dzielnicy portowej. Walencja była gospodarzem zawodów Grand Prix w latach 2008-2012. Obecnie po bolidach i wyścigach nie ma już śladu. Została tylko krawędź toru:)

La Pamela, czyli wielka głowa kobiety w kapeluszu

Zazwyczaj sztuka do mnie nie przemawia, chyba że ta uliczna. Nie jestem fanką wszelakich instalacji i dzieł sztuki, chyba, że fotograficznych. Jednak raz na jakiś czas coś mnie zachwyci. W Walencji podziwiałam w porcie pomnik wielkiej głowy kobiety w kapeluszu. Takie nietypowe monumenty mogą oglądać – nie muszą mieć wydumanego przesłania. Oto La Pamela!

Street art

Walencja to kopalnia street artu. Za każdym rogiem czai się jakiś malunek z głębszym przesłaniem lub po prostu jest przyjemny dla oka. Później już nawet nie wyciągałam aparatu, tyle tego było. Nie spodziewałam się po Walencji takiej ilości sztuki ulicznej, także była to miła niespodzianka. Trochę koloru i kreatywności przydało nam się w trakcie deszczowej pogody.

Taras widokowy i Święty Graal

Najciekawszą katedrą w Walencji jest La Seu de Valencia. Wyróżnia się architekturą łączącą wiele stylów przed i po gotyku. Turyści najczęściej wybierają tą atrakcję ze względu na Świętego Graala, który znajduje się w jej wnętrzu. Nie jestem dobra w opisywaniu takich atrakcji ani nie sprawia mi radości pisanie o historii. Z tego względu odsyłam Was do wpisu o katedrze w Walencji Asi i Sławka. My jedziemy dalej, a właściwie idziemy na wieżę katedry, aby spojrzeć na Walencję nieco z innej strony. Mieliśmy szczęście, że w końcu na chwilę wyszło słońce i mieliśmy piękną panoramę na całe miasto. Bardzo polecam!

Ogrody Turii w korycie rzeki

Przez Walencję przepływała kiedyś rzeka Turia. Jako że była niebezpieczna dla miasta (ze względu na powódź), władze postanowili się jej pozbyć. Wodę skierowali na obrzeża miasta, a koryto rzeki postanowili przekształcić w park miejski. Bardzo przyjemne miejsce z ładnymi widokami i możliwościami rekreacji. Nie brakuje tutaj ścieżek spacerowych, rowerowych, siłowni plenerowych, boisk, biegaczy czy mieszkańców, którzy relaksują się na kocu.

Miasto Sztuki i Nauki (Ciudad de las Artes y las Ciencias)

Zdecydowanie jest to obowiązkowy punkt w Walencji. Nie bez powodu jest to najpopularniejsze miejsce w tym mieście. Jest to kompleks budynków i instalacji, który zaprojektowali lokalni architekci. Zawiera on sześć różnych stref i budynków.

  • L’Hemisferic miał wyglądać jak olbrzymie ludzkie oko.
  • Muzeum Nauki Księcia Filipa – idealne miejsce dla miłośników eksperymentów i innych doświadczeń.
  • L’Umbracle – doskonałe miejsce na spacer i odpoczynek między drzewami, a modernistycznymi rzeźbami. Co najważniejsze, jest to świetny punkt widokowy na cały kompleks.
  • El Palau de les Arts Reina Sofía – strefa z teatrem i operą.
  • L’Àgora – arena w formie elipsy.
  • L’Oceanogràfic – największe oceanarium w Europie.

Co zobaczyć w centrum Walencji?

Mads Mikkelsen 😀 – za pierwszym razem w Walencji naszą największą atrakcją w centrum miasta był właśnie główny aktor z Hannibala. Żałuję, że wtedy byłam dopiero przed seansem tego serialu i wielką miłością do tej produkcji. Wyciągnęłabym z tego spotkania więcej radości, ale i tak czułam tę ekscytację, kiedy Mads podpisywał się Zbysiowi na złombolowej koszulce.

Plac Ratuszowy, który jest zarazem największym placem w Walencji.

Plaza de la Virgen – na placu znajduje się fontanna, przedstawiająca Neptuna w otoczeniu ośmiu nagich kobiet.

Park z pomarańczami – niestety nie pamiętam nazwy, ale znajduje się tuż obok Plaza de la Virgen. Jest to zielony skwerek z drzewami pomarańczy i cytryn.

Marqués de Dos Aguas – muzeum ceramiki, ale mi się podobał przede wszystkim budynek, czyli barokowy portal z alabastru. Symbolizuje on dwie życiodajne rzeki.

Plaza Redona – okrągły plac z fontanną i budkami z wyrobami ręcznymi.

Torres de Serranos – mury obronne z tarasem widokowym.

Estacion del Nord – dworzec kolejowy wybudowany w stylu modernistycznym. Wygląda świetnie 😉

Arena walki byków – nie można było wejść do środka, ale do tej pory obywa się tu corrida.

Ruzafa dzielnica z klimatycznymi knajpkami, lumpeksami i targiem. Mieliśmy pecha, ponieważ w Wielką Niedzielę prawie wszystko było zamknięte plus deszcze prawie nas nie opuszczał.

Co zjeść i wypić w Walencji?

Buñuelos – pączki z ciasta dyniowego. Tłuszcz, aż z nich ociekał, ale były bardzo dobre. Polecam!

Paella – klasyczna potrawa z Walencji, która będzie Was atakować na każdym zakręcie w centrum miasta. Danie oparte jest przede wszystkim na ryżu z dodatkiem szafranu (polecam zakupić tę przyprawę w Hiszpanii, jest znacznie tańsza niż w Polsce), warzyw i owoców morza lub kurczaka lub w ogóle bez mięsa. Chrupiąca skorupka na wierzchu nazywana jest socarrada i spokojnie, jest to celowe zagranie, a nie przypalony ryż.

Horchata – słynny napój z Walencji, który musiałam w końcu skosztować. Słyszałam, że smak może być specyficzny. Raczej już nie sięgnę po tę mieszankę, ale warto spróbować będąc w Walencji. Ponoć dobry jet na kaca. Horchata wytwarzana jest z bulwy cibory jadalnej, cukru i oczywiście wody.

Agua de Valencia – jest to lokalny drink składający się z soku pomarańczowego, wina cava, wódki, ginu, lodu i odrobiny cukru. Mieszanka wybuchowa, ale tego nie czuć w smaku. Sączyliśmy sobie „wodę Walencji” jak zwykły soczek, ale kiedy przyszło wstać z krzesła to poczuliśmy ten mix alkoholi zabarwiony sokiem.

Moscatel de Valencia– słodkie wino, które produkowane jest w Hiszpanii ze szczepu Muscat. Ten typ charakteryzuje się tym, że w jego produkcji pominięto fazę fermentacji, a spirytus gronowy dodano od razu do świeżo wyciśniętego soku z innych odmian (mniej szlachetnych) Muscata.

La Otra Parte – tym razem nie jest to nazwa dania, ale mój ulubiony bar w Walencji, a nawet w całej Hiszpanii (zwiedziłam ich trochę:)) Serwują tu najlepsze tapas, jakie jadłam, a menu jet bardzo bogate. Do tego świetna obsługa, która zawsze nam polecała najlepsze pozycje w menu. Musicie skosztować w tym miejscu kalmarów i wolno gotowanej wołowiny.

Czekam na Waszą opinię o Walencje:) Może odwiedziliście inne ciekawe miejsca w tym mieście?