Menu
Gruzja

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Mestia położona jest w północno-zachodniej Gruzji, u podnóża Kaukazu. Ze względu na okoliczną naturę i wartości kulturowe została wpisana na listę UNESCO. Swanetia jeszcze nie jest tak turystyczna, jak Batumi czy Tibilisi. Komercja powoli dochodzi i tutaj, ale nadal jest to bardzo dziewiczy region. Zajechaliśmy w te strony przede wszystkim dla gór, natury i lodowca.

*kolejność zdjęć przypadkowa, po prostu mam ich dużo z trekkingu, a mniej z samej Mestii 

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Kręta droga do Mestii

Z okolic Kutaisi do Mestii jechaliśmy 6 godzin, może 7. Droga była wyboista, kręta, momentami szutrowa. Nie brakowało spadających kamieni. Po drodze mijaliśmy watahy psów, owce, krowy i osły. Na miejscu byliśmy w nocy, a więc po zmroku pokonywaliśmy te wszystkie kręte drogi nad przepaścią. Gdyby nie Złombol, siedziałabym jak na szpilkach przez całą trasę. Mimo to zdawałam sobie sprawę, że Michała kosztuje sporo wysiłku dojechanie do celu. Zdecydowanie była to bardzo emocjonująca trasa.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Gruzińska gościnność i nasz nocleg

Namiary na nocleg w Mesti dostaliśmy od właściciela wypożyczalni samochodu. Problemy z komunikacją lub z nawigacją sprawiły, że totalnie nie mogliśmy trafić do naszego guesthouse. Jeździliśmy po całym mieście we wszystkich kierunkach, a naszego miejsca docelowego nie było widać. W końcu gospodarz przyszedł do nas i zaprowadził nas do naszej kwatery. W tym miejscu mogliśmy pierwszy raz doświadczyć gruzińskiej gościnności. Przyjechaliśmy długo po czasie, a mimo to wszyscy na nas czekali z suto zastawionym stołem. Gospodarz, mimo że był zły, że musiał kawałek po nas podejść, bardzo miło nas przywitał. Podzielił się swoją wiedzą na temat okolic i atrakcji. Było to dobre pierwsze wrażenie związane z gościnnością w tym kraju.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

W ramach noclegu mieliśmy zapewnione śniadania i obiadokolacje. Każdego wieczora próbowaliśmy różnych potraw z kuchni gruzińskiej. Nie byliśmy w stanie tego wszystkiego przejeść. Na stole zawsze znajdowało się 9 dań. W Gruzji wszystkie dania lądują na środku stołu i każdy nakłada sobie to, na co ma ochotę. Tutaj nie ma czegoś takiego, że w knajpie każdy zamawia danie dla siebie, tylko wszystko jest do podziału. W ten sposób podczas jednego posiłku można skosztować różnych przysmaków. Tutaj po raz pierwszy zjadłam chaczapuri i własnej roboty jogurt naturalny.

Trekking pod lodowiec Chaaladi

Naszym celem w Swaneti był trekking pod czoło lodowca. Pierwszy etap wędrówki prowadzi przez zwykłą asfaltową drogą i kończy się tuż za lotniskiem. Ten długi odcinek z Mesti do lotniska można pokonać samochodem/taksówką/marszrutką. My mieliśmy do dyspozycji auto i zdecydowaliśmy się podjechać ten kawałek i trekking zacząć przy mostku linowym. To rozwiązanie polecam najbardziej. Trasa prowadzi przez zwykłą asfaltową drogą, a widoki  w żaden sposób nie zachwycają. Naprawdę szkoda tracić 2-3 godzin na trekking po tym zakurzonym szutrze. Prawdziwy spacer w otoczeniu natury i lasu zaczyna się dopiero za mostkiem.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Do pokonania mamy 3,5 km (jeżeli idziemy szlakiem z miasta, to cała trasa liczy sobie ok. 12 km). Niby niewiele, ale pod koniec droga była trudniejsza. Musieliśmy przejść przez niewielkie zaspy śniegu, spacerować po kamieniach, a potem się po nich wspinać. Ciężko nam było przedzierać się po kamieniach, które się obsuwały i momentami zapadały się pod nami. Podobnie było ze śniegiem. Były momenty, kiedy miałam dość, ale chciałam podejść do lodowca jak najbliżej.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Mieliśmy szczęście, że poziom rzeki nie był, aż tak wysoki. Ominęły nas również lawiny błotne i opadające bryły lodu. Jedynie kamienie, co jakiś czas spadały w dół. Mimo że ta końcówka była męcząca i nużąca, to trasa jak najbardziej jest do przejścia bez specjalnego przygotowania.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Mestia

Mestia leży na wysokości 1500 m n.p.m. Jest to doskonała baza wypadowa do trekkingów po wzgórzach Swanetii. Obecnie Mestia to takie trochę centrum turystyczne z knajpami, piekarniami, sklepami z pamiątkami i muzeami. Centralnym punktem jest rynek miejski. To właśnie w tym miejscu możemy wziąć mapkę z informacji turystycznej, wykupić wycieczkę z biura podróży, czy wziąć taksówkę. Ot takie przyjemne miasteczko w górach.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Mury obronne i krwawe walki rodów

Mestia otoczona jest średniowiecznymi wieżami z XII wieku. Służyły one do obrony przed wrogami, którzy napadali na wioskę, ale i chroniły przed…sąsiadami. Skłócony rody dzielnie walczyły ze sobą, a mury pozwalały się skutecznie bronić. Niestety tylko zamożniejsze rodziny mogły sobie pozwolić na budowę baszty. Obrona to jedno, ale rody chciały się też pochwalić swoją pozycją społeczną przed resztą mieszkańców.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Zwiedzanie wieży obronnej

Szukaliśmy wieży, na którą można wejść i z góry podziwiać widoki. Nasz gospodarz mniej więcej opisał nam, gdzie mamy się udać, aby trafić do wieży, którą można „zwiedzać”. W końcu się udało. Bodajże za 3 GEL mieliśmy wycieczkę i możliwość wejścia na górę. Na szczyt wieży obronnej prowadzą drewniane schody. Musieliśmy przejść kilka drabinek, aby znaleźć się na samej górze. Przyznam, że momentami po prostu szłam przed siebie i nie patrzyłam się w dół. Starałam się w ogóle nie myśleć o jakości tych drabinek.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Muzeum przy wieży

Trafiliśmy także na muzeum przy wieży. Przewodniczka opowiadała nam, że mury pełniły kiedyś rolę mieszkalną, gdzie żyły całe rodziny. Zimą wszyscy mieszkali na parterze, a latem przenosili się na górę. W innych pomieszczeniach mieszkały zwierzęta. W kolejnym paliło się ognisko, nad którymi piekło się mięso i spędzało czas z rodziną. Jeżeli chodzi o ognisko, to warto wiedzieć, że dym uciekał na wyższe piętro, gdzie rodzina trzymała siano dla zwierząt. Przez te szczeliny można było je wyciągać bez wspinaczki na wyższe piętro. Mam wrażenie, że cały ten system i organizacja życia była bardzo przemyślana i sprytna.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.

Gruzińskie cmentarze

Cmentarze gruzińskie to ciekawa sprawa i jeszcze ciekawsze instalacje artystyczne. Groby zazwyczaj są ogromne i obejmują nie tylko pomnik, ale i ławeczkę, czasami stół i elementy dekoracyjne. Można powiedzieć, że to trochę taka altanka 🙂 Niektórzy organizują sobie prąd przy grobie, aby biesiadować do późnych godzin nocnych. Najczęściej na nagrobkach znajdują obrazy z podobiznami zmarłych, zamiast zdjęcia. W Święto Zmarłych na cmentarz rodziny przychodzą z winem i jedzeniem i wznoszą toast. W Mestii w okolicach baszt, trafiliśmy właśnie na taki cmentarz.
Trekking w Swanetii pod czoło lodowca. Mestia i krwawe walki rodów.
***

Chcieliśmy zostać jeszcze jeden dzień i zrobić kolejny trekking, ale deszcz skutecznie pokrzyżował nam plany. Po zwiedzaniu wieży obronnej wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy dalej. Tym razem tej krętej drogi nie chcieliśmy pokonywać w nocy. Mimo że dojazd do Swanetii nie jest łatwy i jest ona po prostu daleko, to zdecydowanie chciałabym wrócić w te strony. Przede wszystkim ze względu na góry. Polecacie jakieś trekkingi w tych okolicach?