Moja relacja z Moskwą nie jest łatwa. Spędziłam tam 9 dni i z każdą dobą mój entuzjazm opadał. Niewiele miejsc mnie tam zachwyciło i im dłużej ją zwiedzaliśmy, tym mniej byłam jej ciekawa. Nie odmawiam Moskwie rozmaitej architektury, muzeów, ogromnej przestrzeni i bogatej historii. Po prostu nie jest to moje miejsce na ziemi. Ale uważam, że zawsze warto to sprawdzić osobiście.
Stolica Rosji w dużej mierze pokryta jest betonem, jest tam głośno i tłoczno. Wszystko jest ogromne i przytłaczające. Wiem, że Nowy Jork również jest zatłoczony, a dodatkowo bogaty w nieprzyjemne zapachy, ale tam czułam się jak w domu. Z Moskwą nie mogłam dojść do porozumienia.
Na tym wyjeździe upewniłam się, że zdecydowanie wolę południowe klimaty Europy, a szara i ogromna Moskwa mnie przytłacza. W centrum faktycznie jest czysto i po ludziach, budynkach i samochodach widać, że raczej nie jest tam biednie. Wystarczy tylko kawałek wyjechać za centrum, aby poznać inne oblicze Moskwy. Już w drodze z lotniska możecie poznać biedniejszą część tego miasta. Ta dysproporcja jest przerażająca. Towarzyszyła nam nie tylko w Moskwie, ale i w podróży przez Syberię. Spodziewałam się tego, ale co innego wyobrażenia, a co innego zobaczyć to na żywo.
Do ludzi mieliśmy szczęście. Tych, których spotkaliśmy, byli życzliwi i pomocni. Do tego chętnie z nami rozmawiali pomimo bariery językowej. Wcześniej spotykałam się raczej z opiniami, że Rosjanie niekoniecznie są przyjaźni. Na Syberii mieliśmy już inne doświadczenia, ale o tym kiedy indziej.
Muszę to znowu podkreślić – to jest moja subiektywna opinia i własne odczucia. Nikogo nie zniechęcam do zwiedzania Moskwy. Wprost przeciwnie. Uważam, że każdy sam powinien wyrabiać sobie opinię na każdy temat.
Pierwsze kroki w Rosji – przewodnik po Moskwie
Mimo wszystko chciałabym Wam opowiedzieć o miejscach, które odwiedziliśmy w Moskwie. W kilku z nich dobrze się czułam i byłam zafascynowana tym, co widzę i tym, co mogę się dowiedzieć.
Mimo wszystko nigdy nie żałuję żadnej podróży. Każda niesie ze sobą wartość, pozwala mi poznać moje preferencje oraz poszerzyć wiedzę o świecie. Chodźcie na wycieczkę po stolicy Rosji:)
Informacje praktyczne
Wiza
Przed wyjazdem do Rosji niektórym sen z powiek spędza wiza. W poprzednim artykule opisałam cały proces wizowy do Rosji. Nie taki straszny diabeł jak go malują. Trochę papierologii było, odsyłali nasz z każdą pierdołą, ale w końcu się udało. Szczegóły w tekście o wizie:)
Lot
Do Moskwy lecieliśmy LOT-em, czyli tzw. Podniebnym PKP. Zanim weszliśmy na pokład, mieliśmy godzinne opóźnienie. Prince Polo na pokładzie nie załatwiło sprawy. Za bilety w 2 strony za 1 osobę zapłaciliśmy 800 zł. Zakupiliśmy je w świątecznej promocji LOT-u, więc było taniej. Lądowaliśmy na lotnisku Szeremietiewo.
Transfer z lotniska
Po wyjściu z terminalu kierujcie się wskazówkami na pociąg Aeroexpress. Bilety kupiliśmy wcześniej, ale też nie ma problemu, aby nabyć je na miejscu. Pociągi odjeżdżają dosłownie co kilka minut (przynajmniej w ciągu dnia), a podróż do centrum miasta trwa około 40 minut. Za bilet zapłaciliśmy około 30 zł/osoba.
Hostel
Spaliśmy w fajnym hostelu Winterfell on Taganskaya. Urządzony był w stylu Gry o Tron w wydaniu Aliexpress lub chińskiego straganu 😉 Pokoje były tak małe, że we dwoje nie mogliśmy jednocześnie stać na podłodze. Szafy nie było, więc górne łóżko zajmowały walizki. Ważne, że było czysto, a do Placu Czerwonego na piechotę mieliśmy około 20 minut.
Fajne knajpy
1. Sieciówka Mu-Mu – lokal w stylu ukraińskiej Pyzatej Chaty. Wchodzimy, bierzemy tacę i wybieramy sobie dania. Skosztować możemy lokalnej kuchni i za około 450 rubli najeść się na pół dnia. Nie są to dania z wysokiej półki, ale ja uważam, że były smaczne, a wybór bardzo duży. Polecam muffinki, ale odradzam piwo.
2. Teremok – zdecydowanie mój numer jeden w Moskwie, chociaż knajpa pochodzi z Petersburga. Serwują tam pyszny cydr oraz przede wszystkim bliny, czyli rosyjskie naleśniki z łososiem i serem. Do tego barszcz ukraiński, kwas chlebowy z kija, pielmieni i jest super;) Warto również spróbować Mors, czyli kompot z żurawiny.
3. Farsz – świetne piwo pszeniczne i dobre burgery. Każdy dzień w Moskwie kończyliśmy właśnie w tym miejscu.
4. Ponchiki – ale to były dobre pączki! Długa kolejka tylko to potwierdziła. Warto było czekać, aby kupić kilka, tłuściutkich pączków. Polecam!:) Nie pamiętam już cen, ale specjalnie tanio nie było.
Plac Czerwony
Największe atrakcje zlokalizowane są w sercu Moskwy – w okolicach Placu Czerwonego. Jest to największy plac w Rosji. Kiedyś miały tutaj miejsce ważne manifestacje, parady wojskowe i carskie koronacje. Co roku odbywa się tutaj parada wojskowa z okazji Dnia Zwycięstwa.
Sobór Wasyla Błogosławionego
Na Placu Czerwonym znajduje się najbardziej znany symbol Moskwy – Sobór Wasyla Błogosławionego. To właśnie to miejsce chciałam najbardziej zobaczyć. Zawsze kojarzyło mi się z Moskwą i było dla mnie nieosiągalne.
Osiem kolorowych kopuł oznacza osiem cerkwi, które są połączone ze sobą korytarzami i przejściami. Symbolizują one osiem dni walk pod Kazaniem. W 1990 roku Sobór Wasyla trafił na listę Światowego Dziedzictwu UNESCO.
Mauzoleum Lenina
Kolejnym punktem jest Mauzoleum Lenina. Ciało przywódcy jest wystawione dla publiczności od momentu jego śmierci. Niestety nie udało nam się wejść do środka. Mauzoleum było zamknięte z powodu przygotowań do Dnia Zwycięstwa, które przypada na 9 maja.
Wstęp do grobowca jest bezpłatny. Nie można robić zdjęć ani filmować. Przed wejściem policja lub strażnicy wojskowi dokładnie przeszukują zwiedzających.
Państwowe Muzeum Historyczne
Ten charakterystyczny czerwony budynek skrywa ponad 4,5 miliona eksponatów, a turyści mogą podziwiać „jedynie” 22 tysiące. Muzeum przechowuje oryginalne akcesoria, meble, ubrania i inne przedmioty codziennego użytku. Ponadto kolekcja zawiera starożytne narzędzia, biżuterię i inne przedmioty. W środku nie byliśmy. Raczej nie jesteśmy fanami takich atrakcji.
Kreml
Krem, czyli gród warowny na wzgórzu. Jeden z najsłynniejszych zabytków Moskwy otoczony jest 19-metrowym murem z czerwonych cegieł. Na jego terenie znajduje się Wielki Pałac Kremlowski, gdzie od stuleci rezydowali władcy rosyjscy.
GUM – Główny Dom Towarowy
Zdecydowanie jest to jeden z ładniejszych centrów handlowych, jakie kiedykolwiek widziałam. GUM wybudowali w XIX wieku. Składa się on z konstrukcji żelazno-szklanej, a w środku znajduje się ponad…tysiąc sklepów. Zdecydowanie nie są to lokale dla biednych. Warto tu zajrzeć dla tej architektury i wystroju 🙂
Teatr Bolszoj
To właśnie tutaj wystawiane są najlepsze przedstawienia baletowe. Jest to najważniejszy teatr w Rosji, gdzie pielęgnują rosyjską tradycję muzyczną. Wystawiali tutaj m.in. „Jezioro Łabędzie:”, „Don Kichota” i „Śpiącą Królewnę”.
Park Zariadie
Jest to całkiem nowa atrakcja – powstała dopiero w 2017 roku. Z góry możemy podziwiać panoramę Moskwy, a także odpocząć wśród zieleni.
Sobór Chrystusa Zbawiciela
Biała budowla mieni się w słońcu złotymi kopułami. Jej los nie należał do najłatwiejszych. W 1931 roku na rozkaz Stalina została wysadzona w powietrze. Stała na przeszkodzie budowy Pałacu Rad. W latach 90. odbudowali sobór i do dziś można go zwiedzać. Warto wiedzieć, że w środku znajduje się ponad 9 tysięcy pozłacanych malowideł. Potem można przejść się kamiennym mostkiem łączącym dwa brzegi Moskwy.
Ulica Arbat
Główna ulica handlowa i turystyczna. Tutaj znajdziemy knajpy, restauracje i sklepy z pamiątkami. Niekiedy można posłuchać okolicznych grajków. Kilometrowa ulica jest bardzo elegancka, ale wiecie, turystycznie niczym się nie wyróżnia.
Ulica Nikolskaya
Zdecydowanie jedno z naszych ulubionych miejsce ze względu na knajpę Farsz, gdzie serwowali pyszne piwo pszeniczne i burgery. Codziennie zwiedzanie kończyliśmy właśnie z tym miejscu. W maju było ciepło, więc siedzieliśmy na pufach na zewnątrz, skąd mieliśmy widok na oświetloną światełkami ulicę.
Wzgórze Worobiowe
Jest to najwyżej położona część miasta, a więc możemy z góry podziwiać panoramę miasta. Mieści się tutaj Uniwersytet Moskiewski. Z pewnością jest to elitarna uczelnia, która kształci najlepszych biznesmenów i prawników. Znajduje się tutaj 21 wydziałów, 360 laboratoriów i 8 instytutów naukowych. Oczywiście nie przyjechaliśmy tu po nowe etapy naszej edukacji a podziwiać sam gmach uczelni. Uniwersytet Moskiewski to jedna z budowli nazywanych Siedmioma Siostrami Stalina. Zalicza się do nich: Hotel Ukraina, gmach MSZ, Hotel Leningradskaja, budynek na Placu Czerwonej Bramy, dom Na Wybrzeżu Kotielniczeskim, dom na Placu Kurdyńskim i najpotęzniejszy z nich- gmach Uniwersytetu Moskiewskiego. Na Siedmiu Siostrach był wzorowany warszawski Pałacu Kultury i Nauki, ale przy nich (zwłaszcza przy budynku uczelni), wygląda co najwyżej jak najmłodszy braciszek. I to mający innego, niższego ojca.
Tutaj w końcu mogliśmy odpocząć od miejskiego zgiełku i ukryć się w zielonym parku. Bardzo dobrze mi to zrobiło po kilku dniach ganiania po mieście. Wzgórze Worobiowe znajduje się kawałek od centrum, ale zdecydowanie warto tu przyjechać ze względu na tereny zielone i Uniwersytet Moskiewski.
Międzynarodowe Centrum Biznesu
Tutaj czułam się trochę jak na Manhattanie. Szklane wieżowce, czasami przemykały żółte taksówki i ludzie w garniakach z teczkami. Pospacerowaliśmy trochę po szklanej dżungli i wcale nie czuliśmy się, jakbyśmy byli w Moskwie. Było tam zbyt nowocześnie.
Bunkier 42
Bunkier 42 został zbudowany w 1956 roku na wypadek ataku jądrowego. W razie zagrożenia miały się w nim schronić rodziny kremlowskich dostojników. W 1949 ZSSR przeprowadziło test bomby i ustalili, że bunkier musi znajdować się na głębokości 65 metrów.
Zwiedzać można tylko Blok Czwarty. Ma on własny system pomp, klimatyzację, dzięki czemu jest wystarczalny na miesiąc. Dzięki połączeniu ze stacją metra po tym czasie pociąg mógł dowieźć zapasy na kolejne 30 dni.
Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem. Należy wcześniej zadzwonić i zarezerwować sobie miejsce na wycieczkę anglojęzyczną.
Muzeum Kosmonautyki
Być może będziecie się śmiać, ale kosmos i wszystko, co z nim związane mnie przeraża. Mimo to chciałam zwiedzić Muzeum Kosmonautyki ze względu na przychylne opinie.
W środku widzieliśmy replikę pierwszego satelity, oryginalne skafandry i przedmioty codziennego użytku w kosmosie. Dowiedzieliśmy się, jak kosmonauci w przestworzach śpią, myją się i załatwiają potrzeby fizjologicznie. W muzeum możemy zobaczyć także imitacje wypchanych zwierząt, które były w kosmosie oraz skafander Łajki.
Nadal przeraża mnie ten kosmos, a jak zobaczyłam te niewielkie kapsuły, w których kosmonauci żyli, to moja klaustrofobia jeszcze głośniej się odezwała. Mimo to bardzo polecam. Zdecydowanie było to jedno z ciekawszych miejsc w Moskwie, które udało nam się zwiedzić.
Hotel Kosmos
W pobliżu muzeum znajduje się Hotel Kosmos, który jest największą „noclegownią” w Moskwie pod kątem ilości pokoi. Zbudowali go z okazji letnich Igrzysk Olimpijskich, które miały miejsce w stolicy w 1980 roku. Nazwa nie jest przypadkowa – hotel znajduje się naprzeciwko Muzeum Kosmonautyki.
Taras widokowy
Polecam darmowy punkt widokowy, który znajduje się w Central Children’s World. Wjeżdżacie na ostatnie piętro iii możecie podziwiać takie widoki.
Ogólnorosyjskie Centrum Wystawowe VDNKcH
Jest to ogromny park z szerokimi alejkami i różnymi wystawami. Każda z nich poświęcona jest innej republice dawnego Związku Sowieckiego. Nas najbardziej zainteresowała wystawa radzieckiej myśli technicznej, a to wszystko pod gołym niebem. Podziwialiśmy ogromne repliki samolotów, śmigłowców i rakiety kosmicznej Vostok. Poza tym park jak park. Dużo zieleni, jeszcze więcej ludzi i budek z lodami.
Kitay-Gorod
Rosyjskie China Town? Musieliśmy to zobaczyć! Niestety nic specjalnego. Dzielnica jak każda inna. Nie spotkamy tutaj chińskiej tandety, knajpek i innych zapachów z barów. Kitajców (tak Rosjanie nazywają Chińczyków) też było, jak na lekarstwo. Najciekawiej z tej dzielnicy wspominamy sklep z ogromnym wyborem żelek.
Wieża Telewizyjna Ostankino
Obecnie jest to najwyższa budowla w Europie i czwarta na świecie. Na poziomie 335 metrów znajduje się platforma widokowa. Z góry rozciera się urokliwa panorama na Moskwę. Dla tych widoków zdecydowanie warto wyjechać daleko poza centrum. Poza tym polecam stanąć na szklanej podłodze na takiej wysokości.
Bilety kupiliśmy online bodajże dzień wcześniej. Zdecydowanie warto być wcześniej przed umówioną godziną, ponieważ musimy jeszcze przejść kontrolę bezpieczeństwa. Nie zapomnijcie o paszportach, bez nich Was nie wpuszczą:)
Izmajłowski Targ
Na targu możemy zakupić sowieckie flagi, portrety Lenina, czapki uszatki czy radzieckie pamiątki. Nie brakuje oczywiście dywanów, antyków i zabawek. W tym miejscu festiwal kiczu dopiero się zaczyna. Później trafiliśmy na plac z budynkami wystylizowanymi na rezydencję cara Aleksieja Michajłowicza. Cały kompleks wygląda baśniowo i trochę pstrokato. Z daleka wygląda jak park rozrywki za sprawą kolorowych wieżyczek. Chciałam zajrzeć do muzeum wódki lub zabawek, lub czekolady, ale niestety wszystko było pozamykane.
Park Gorkiego
Przyjemne miejsce na relaks w otoczeniu zieleni. W środku znajdziemy muzea, ogrody, kawiarnie i inne ciekawe budowle.
Krasny Oktyabr – była sowiecka fabryka czekolady
Zdecydowanie jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Moskwie. Czerwony Październik był kiedyś ogromną, sowiecką fabryką czekolady. Obecnie jest to hipsterska miejscówka w stylu industrialnym. Na jej terenie znajduje się mnóstwo restauracji, knajp, galerii czy studiów jogi. Swoje miejsce znajdą tutaj także kreatywne dusze żądne przygód.
Muzeum Metra
Muzeum Metra jest darmowe i większość informacji jest w jęz. rosyjskim. Nie jest ono duże, wystarczy godzina na zwiedzanie (moim zdaniem). Miejsce poświęcone jest historii metra moskiewskiego. Eksponaty pokazują budowę poszczególnych stacji. Zobaczyć możemy bramki obrotowe, żetony, mundury, miniaturowe schody ruchome, a nawet fragment wagonu kolejowego. Możemy przyciskać guziki w prawdziwej kabinie maszynisty, czy kierować pociągami na maszynach kontroli ruchu metra.
Moskiewskie Metro
Zostało wybudowane w latach 30. XX i obecnie należy do najbardziej rozbudowanych systemów kolei podziemnej. Metro moskiewskie składa się z 16 linii, 260 stacji, a całkowita długość wynosi 380 kilometrów. Ale to tylko liczby, które nie oddają jego charakteru. Metro samo w sobie jest atrakcją turystyczną za sprawą architektury. W wielu miejscach można podziwiać pozostałości po komunizmie. Niewiele miejsc pełniło funkcję reprezentacyjną, a żadne z nich nie mogło pokazywać możliwości imperium tak bardzo jak jego stolica.
Moskwa jest koroną socrealizmu, a metro stanowi perłę w tej koronie. Podziemia są bogato zdobione i bardziej przypominają pałac niż komunikację miejską. Można powiedzieć, że moskiewskie metro to unikalny pomnik historii. Na stacji Partizanckaja pod każdą kolumną czai się partyzant gotowy do ataku, na Komsomolskiej wszędzie wirują i wiją się złote zdobienia, na niemal każdej stacji pasażerom przygląda się Lenin, czasem z granitu, czasem z mozaiki a czasem po prostu namalowany.
Warto zatrzymać się na wielu stacjach, nam najbardziej się spodobały: Kijewskaja, Komsomolskaja i Prospekt Mira. Ciekawa historia wiąże się z okrągłą linią metra. Ponoć Stalin na planach postawił kubek z kawą, który odcisnął okrągły ślad. Projekt pozostał bez zmian (czyli wraz z tym śladem) i nawet ta linia ma brązowy kolor.
Miałam wrażenie, że schody ruchome w tym metrze się nie kończą. Jedzie się i jedzie, a i tak schody poruszają się szybko. Szkoda, że Michał nie był chętny, aby po nich schodzić i nieco przyspieszyć wycieczkę. Czasami w podziemiach chodziliśmy 15 minut, aby przejść z jednej stacji na drugą – chyba, jak budowano tunele, to one miały po prostu być, a nie być przyjazne i zrozumiałe dla podróżujących. Przez to wszystko czuliśmy się jak szczury w labiryncie, pewnie tak samo było z resztą tłumu, z którym tam błądziliśmy. Było to męczące, ale warte wysiłku, nie tylko ze względu na zwiedzanie samych stacji, ale także sprawne poruszanie się po tym dużym, zagonionym mieście.
Dzień Zwycięstwa
Na dwa dni po naszym wyjeździe z Moskwy przypadał Dzień Zwycięstwa, czyli zakończenie II wojny światowej. Mieliśmy szansę oglądać przygotowania do tego wydarzenia. Uczestniczyliśmy w próbnej paradzie wojskowej, z której okazji pozamykali wszystkie ulice. Zobaczyliśmy namiastkę rosyjskiej potęgi. Przez miasto maszerowało kilkadziesiąt kolumn z różnych oddziałów wojska rosyjskiego. Tuż za nimi jechał „ciężki sprzęt” np. czołgi. Niestety na Plac Czerwony nie udało nam się dostać tego dnia.
Muzeum Czołgów w Kubince
Wyjazd do Kubinki to okazja by wyrwać się z pozłacano-marmurowego centrum Moskwy i przez okno kolejki zobaczyć mniej pokazowe części stolicy Rosji i jej przedmieścia. W samej Kubince po wyjściu na stacje powita nas czołg na postumencie. W przeciwieństwie do wielu podobnych, nie przypomina tylko o sowieckiej potędze – mówi też: „Witamy w Kubince mieście jednego z najciekawszych i największych muzeów czołgów na świecie”.
Muzeum powstało na terenie dawnego poligonu doświadczalnego, gdzie testowano prototypy i nowe konstrukcje. Oprócz radzieckich produkcji badano tam czołgi i pojazdy kupione, pożyczone lub zdobyte od innych krajów. Całość składa się na kolekcję 300 maszyn z 11 różnych krajów. Ekspozycja ma dwie zasadnicze części. Ta w której byłem niestety nie zachwyca sposobem prezentacji – kilka hangarów podzielonych tematycznie, w każdym z nich czołgi i pojazdy ustawione jeden przy drugim jak na parkingu pod dworcem, przy nich tabliczki z nazwą i tyle. Nie brzmi ciekawie i tak nie wygląda. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wystarczy trochę wiedzieć lub poszperać trochę w Internecie, żeby docenić unikalność zgromadzonych eksponatów. Na przykład, dzięki oczywistej dominacji czołgów radzieckiej produkcji, możemy zobaczyć jak ewoluowała budowa tego tego tego maszyn – od dość prymitywnych konstrukcji międzywojnia aż po współczesne czołgi podstawowe (MBT). Możemy prześledzić cała tą drogę wraz z jej eksperymentalnymi (i unikalnymi) ślepymi zaułkami. Chcemy wyjść poza ZSRR? Proszę bardzo – USA, Wielka Brytania, Czechosłowacja, Polska, a nawet Japonia. W pawilonie poświęconego Niemcom znajdziemy realizację nazistowskiej manii wielkości i over-engineeringu, gwiazdę każdego wieczoru spędzonego w muzeum – ponad 180 tonowy czołg Maus. Powstały jedynie dwa prototypy, czołg umieszczony na wystawie jest złożonym z ich ocalałych części co czyni go jedynym istniejącym egzemplarzem . Można się nie znać, można się nie interesować, ale coś tak wielkiego i tak zrobi wrażenie.
Wrażenie powinna zrobić także druga część wystawy czyli „Park Patriotów”, gdzie ekspozycja jest zaaranżowana ciekawiej, w bardziej nowoczesny sposób: oprócz pojazdów, są pamiątki, multimedia i wyjaśnienia. Oczywiście nie ma się co spodziewać, ze „Wielka Wojna Ojczyźniana” stanie się Drugą Wojną Światową i zacznie w 1939 a nie w 1941. Już sama nazwa muzeum trąci pro-rosyjską propagandą. Niestety zwiedzając ten kraj trzeba być na to przygotowanym wszędzie, nie tylko w Kubince. Muzeum me jeszcze jedną wadę – jest duże. Tak duże, że samego Parku Patriotów nie bylem w stanie obejrzeć. To zostawię sobie na kolejną wizytę…