Menu
Polska

Lazurowe Jezioro, czyli zanieczyszczone polskie Malediwy

Jest takie miejsce w Polsce, w którym można poczuć się jak na rajskiej wyspie. Lazurowe Jezioro tudzież „polskie Malediwy” to namiastka egzotyki w woj. wielkopolskim. Sztuczny zbiornik to bardzo fotogeniczne miejsce i już na wstępie mogę Wam powiedzieć, że na żywo wygląda tak samo, jak na zdjęciach. W czasach koronawirusa doceniam każdą namiastkę turystyki i Wam też polecam wypad nad toksyczne, zielone jezioro. Żeby nie było tak kolorowo, to miejsce ma także poważne mankamenty.

Jak powstało Lazurowe Jezioro?

Kiedyś była tutaj Kopania Węgla Brunatnego Adamów, którą później wypełniono wodą. Obecnie okoliczna Elektrownia Adamów zrobiła sobie w tym miejscu składowisko popiołu i żużli. Ten lazurowo-zielony kolor powstaje właśnie za sprawą odpadów z elektrowni i węglanu wapnia. To miejsce nazywane jest także „toksycznymi Malediwami” ze względu na te zanieczyszczenia.

Czy można się tutaj kąpać?

Woda ma odczyn zasadowy, więc nie bardzo. Nie polecam również zbliżać się do brzegu. Teren jest bardzo grząski i bardzo łatwo „utonąć” w błocie. Na naszych oczach dwie osoby próbowały wyciągnąć nogę z mułu.

Czy Lazurowe Jezioro jest przereklamowane?

Rok temu miałam przyjemność zobaczyć Różowe Jezioro w Hiszpanii. Niestety pogoda nam nie dopisała, było pochmurno i przez to ten różowy nie był tak widoczny. Obawiałam się, że w przypadku Lazurowego Jeziora może być podobnie. Mieliśmy szczęście, ponieważ tego dnia było bardzo słonecznie i jestem pewna, że dzięki temu ten zielony był wyraźniejszy. Jako że jest to sztuczny zbiornik pełen odpadów, ten kolor na pewno się utrzymuje.

No dobra, ale czy warto? Zdecydowanie tak. Nie jest to przereklamowane miejsce. Kolory są intensywne i w pewnym sensie jest tu rajsko. Z drona jezioro zdecydowanie ładniej się prezentuje. Dopiero z góry widać ten wielki zielony obszar z kominami fabryki. Wygląda to nieco mrocznie i przytłaczająco.

Wady „polskich Malediwów”

Widoki naprawdę są piękne, ale nie da się ukryć, że jest to skażony zbiornik wody z chemicznymi odpadami. To jednak trochę odpycha od tego miejsca. Cieszę się, że mogłam to zobaczyć, ale myślę, że najlepiej by było z powrotem ogrodzić ten teren i zostawić do dyspozycji tylko punkt widokowy. Spacery po grząskim gruncie po brzegu „zatrutego jeziora” na pewno kiedyś dla kogoś mogą źle się skończą. Ludzie tak bardzo chcą mieć ładne zdjęcia z lazurowym jeziorem w tle, że podchodzą blisko do brzegu i potem są zdziwieni, że noga po sam pas zapada się w mule.

Ale to nie wszystko. Widoki na jezioro są super, ale wystarczy skierować wzrok na plażę i okoliczne krzaki. Zobaczymy puste butelki, śmieci, opakowania po batonikach. Naprawdę, jak ktoś wypije kawusie ze stacji benzynowej, to nie może zabrać kubka ze sobą, tylko rzuca go na ziemię? Przez ten syf to miejsce dużo traci. Rozumiem, że sam zbiornik to odpady z elektrowni, ale szkoda, że pseudo-turyści nie potrafią się zachować.

Jak dojechać?

Lazurowe Jezioro znajduje się w woj. wielkopolskim w okolicach miasta Turek. Wystarczy w Google Maps wpisać „Osadnik Gajówka” i znajdzie dokładną lokalizację z punktem widokowym. Tuż obok mieści się parking, więc dojazd jest jak do pełnoprawnej atrakcji turystycznej. Po drugiej stronie mamy wejście na plażę. Widać, że kiedyś było tam ogrodzenie, a obecnie możemy popatrzeć sobie na zamazaną tabliczkę „wstęp wzbroniony”. Tak naprawdę to nie wiadomo, czy nadal obowiązuje zakaz wstępu.