Menu
Hiszpania / Opuszczone miejsca

Dziwaczne i opuszczone miejsca na Teneryfie – 9 lokalizacji

Opuszczone i dziwaczne miejsca zawsze są mile widziane na mojej mapie. Na Teneryfie nie zabrało włóczenia się po opuszczonym mieście, nieczynnym hotelu czy bunkrach nad przepaścią. Kiedy tylko mam okazję i dostęp do mniej popularnych atrakcji, zawsze chętnie tam zawitam i przyjmę polecenia nietypowych miejscówek. Zapraszam na przegląd dziwnych miejsc na Teneryfie.

Basen miejski w Puerto de la Cruz

Idąc w kierunku Plaży Jardin natknęliśmy się na opuszczony basen miejski. Kiedyś ma tam powstać wyspiarskie centrum pływackie, ale póki co teren niszczeje. Prace remontowe miały się zakończyć w 2018 roku, ale się nie udało. Potem plany pokrzyżowała pandemia, więc prace i przetargi cały czas są w zawieszeniu.

Charca de Bardo Viejo w Fasnia

To miejsce wyglądało bardzo niepozornie, ale kiedy bliżej podeszłam do tego zbiornika, wiedziałam, że na pewno nie wejdę do środka. Mój lęk wysokości stwierdził, że jest tam zbyt stromo. Oczami wyobraźni widziałam jak ktoś z nas wpada z hukiem do środka. Michał postanowił przespacerować się w dół betonowego zbiornika na wodę, abyśmy mogli zrobić zdjęcia. Kiedyś był to obiekt związany z działalnością rolniczą, ale obecnie stoi pusty. Niestety nic więcej nie znalazłam na temat tego miejsca.

Taro w Güímar

Taro to stara cylindryczna wieża strażnicza. Bez problemu można wejść po schodach na drugie piętro. Budynek ma swój urok i w pewien sposób jest tajemniczy. Niestety w tym przypadku także nie znalazłam więcej informacji na temat tego miejsca.

Elevador de La Gordejuela

Opuszczony budynek znajduje się na trasie spacerowej Paisaje Protegido de la Rambla de Castro.  Obiekt powstał w 1903 roku i służył do przenoszenia wody słodkiej do napędu młyna, a także nawadniania uprawy bananów w okolicy.

Sanatorio de Abona – wioska dla trędowatych

Trąd był dużym problemem na Wyspach Kanaryjskich i z tego względu w latach 40. XX wieku wybudowali wioskę i szpital dla trędowatych. Budowę rozpoczęli w 1943 roku, a dwa lata później wprowadzili antybiotyk na trąd. Choroba została opanowana, a wioska nigdy nie przyjęła żadnego chorego. O wiele lepiej było leczyć zarażonych w warunkach domowych niż w szpitalu. Sanatorium nigdy nie zostało w pełni dokończone i do dziś ulega degradacji.

Największe wrażenie robi kaplica z ogromnym krzyżem, który widać już z daleka. Powstało również kilka budynków mieszkalnych dla chorych oraz krematorium dla zmarłych. Wcześniej ciała wrzucano bezpośrednio do oceanu. Niekiedy kończyło się to wyrzuceniem ich na brzeg przez prądy morskie, a to nie pomagało w walce z zarazą. W sanatorium były osobne miejsca dla osób chorych i zdrowych. Cała kolonia miała wszystkie udogodnienia potrzebne do życia – jadalnie, sypialnie, łaźnie i kościół.

W latach 60. miejsce było wykorzystywane przez hiszpańską armię, którzy odbywali tutaj obowiązkową służbę wojskową. Do dziś znajdują się graffiti wykonane przed stacjonujące jednostki. W 2002 roku Ministerstwo Obrony Królestwa odsprzedało obiekt włoskiemu inwestorowi. Miał tu powstać kompleks wypoczynkowy z trzema tysiącami łóżek (!) i polami golfowymi. Projekt upadł przez przepisy prawa turystycznego. Nawet wydali już 6 mln euro na ten biznes i ogłosili sukces projektu, ale nic z tego nie wyszło.

Antena de Central w El Médano, Granadilla

Na to miejsce czekałam najbardziej. Mimo że antena słoneczna termoelektryczna jest naprawdę ogromna nie było widać jej z daleka. Z kolei podchodząc coraz bliżej miałam wrażenie, jakbym zastała apokalipsę. Projekt  słonecznej elektrociepłowni nigdy nie ujrzał światła dziennego. W 2008 roku rozpoczęto budowę, ale mieszkańcy zaczęli zgłaszać skargi. Budowlańcy nie tylko nie mieli pozwoleń, ale do tego chcieli postawić antenę na chronionej ziemi. Od tamtego momentu antena jest opuszczona i obecnie chyba służy jako wysypisko śmieci. Szkoda, ponieważ sam obiekt jak i okolice są przepiękne.

Hotel Neptuno w Bajamar, La Laguna

W latach 60. im 70. XX Bajamar cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród turystów. Z czasem popularność zaczęła spadać za sprawą kurortów na południu wyspy. Hotel El Neptuno służył jako miejsce do odpoczynku, a nawet do organizacji wesel i innych imprez. Z czasem hotel trafiał w ręce wielu właścicieli, bukmacherów, ale i tak budynek z prawie stu pokojami stoi pusty. Czasami pojawia się w gazecie za sprawą aktów wandalizmu i pożarów. Aby ich uniknąć w większości zamurowali wejścia, a przed bramą czuwa strażnik. Z tego względu nie było możliwości, aby wejść do środka. Mogło być to przyjazne miejsce na wybrzeżu, z z

Casetas de urbanización w El Porís, Arico

W okolicach opuszczonego miasteczka Abona znajduje się kolejne miejsce, które jest dość nietypowe. Wygląda bardziej jak kadr z filmu o kowbojach i Indianach z elementami street artu. Dom nie został do końca zabudowany zanim go opuszczono. Przed nim znajduje się nieużywany basen, ale najdziwniejsze są a’la namioty. Później pomalował je kanaryjski artysta Lauro Samblása.

Bunkier w Santa Úrsula

Na wyspie ponoć jest kilka bunkrów, której się zachowały. My trafiliśmy tylko do tego w Santa Úrsula, który został zaprojektowany  do obrony wybrzeży El Puerto de la Cruz. Widać go już z drogi, a ścieżka do niego prowadząca znajduje się nad klifem, więc należy uważać. Można wejść do środka, ale butelkami, puszkami i przykrym zapachem niewiele się tam znajduje. Bunkier jest położony nad malowniczym klifem, oceanem, a w tle jeszcze widać Teide.

Na pewno na Teneryfie można odkryć inne nietypowe i opuszczone miejsca. Zawsze wyszykujemy dziwaczne miejscówki, szpitale czy wille, które pozwalają poznać otoczenie z całkiem innej strony. Tak naprawdę na Teneryfie można spędzić miesiące i cały czas poznawać nowe zakątki.