Zanim jeszcze tu przyjechaliśmy, wiedziałam już, że Kimura Glamping to najładniejsze miejsce w okolicach Warszawy. Wystarczy wyjechać 20 km za miasto, aby poczuć się jak w dżungli, albo na Bali w porze monsunowej. Jest tu wszystko, co potrzebne do szczęścia – las, święty spokój, piękne urządzone namioty, spa i herbata jaśminowa. Polecałabym to miejsce w ciemno.
Kimura Glamping nie przypomina tradycyjnego pola namiotowego. Z połączenia słów glamour + camping powstaje właśnie glamping, czyli luksusowy camping. Mam wrażenie, że takie miejsca są ostatnio bardzo popularne, a ja im bardzo kibicuję. Jest to luksus w innym wydaniu. Jesteśmy bliżej natury, ale nocujemy w lepszych warunkach niż w tradycyjnym namiocie. Oczywiście nadal gustujemy w spaniu w aucie, ale nietypowe noclegi zawsze są wysoko na mojej liście.
Jesień rządzi się swoimi prawami, ale pomyślałam, że przecież nie będzie padało przez cały dzień. Padało, ale i tak to miejsce nie straciło swojego uroku. Stwierdziliśmy, że wyciśniemy z tego wyjazdu, ile się tylko da. Na dzień dobry zaczęliśmy od Prosecco, które czekało na nas w namiocie. Możecie je schłodzić w lodówce w razie czego, która jest dostępna w każdym namiocie.
Który namiot wybrać?
Wybraliśmy nocleg w namiocie Benzaiten (nazywany po bogini urody, patronce zakochanych), w którym znajduje się wolnostojąca wanna. Zawsze chcieliśmy mieć wannę w pokoju, żeby poczuć się jak w starym, amerykańskim filmie. Udało się na jedną noc! W taki „luksusowy” sposób można przywitać jesień.
Dostępny jest jeszcze namiot Amaterasu z tarasem na podwyższeniu. Z kolei namiot Tenjin wypełniony jest cały książkami, a w Hotei znajdziecie projektor, więc do podusi można obejrzeć odcinek serialu. Ja najbardziej rekomenduję ten nasz, z wanną wolnostojącą 🙂
To była ta część glamour. Z campingowych atrakcji to prysznic był pod chmurką, ale taki przepiękny, że aż żałuję, że nie miałam odwagi w tym deszczu wskoczyć pod niego. Tutaj totalnie poczujecie się jak na Bali 😉 Co prawda, toaleta znajduje się w innym budynku, ale niczego tam nie brakuje. Namioty były tak duże, że farelką trzeba było długo i porządnie nagrzewać. Ciepłe piżamy i grube skarpety były mile widziane.
Co ciekawego można robić w Kimura Glamping?
Nic.
I to jest w tym najpiękniejsze 🙂 Nie robić nic, odpoczywać, patrzeć na drzewa, wąchać kwiatki, czytać książkę i totalnie odciąć się od wszystkiego. Aż trudno w to uwierzyć, że za rogiem znajduje się ruchliwa Warszawa.
Jeśli tak jak ja musicie coś robić, to polecam skorzystać z sauny z widokiem na las. Przy deszczowej i zimnej pogodzie, sauna była jeszcze przyjemniejsza, a jej ciepło – cieplejsze.
Dla gości dostępna jest również balia. Widzieliśmy, że nasi sąsiedzi weszli do niej i schowali się pod parasolami, więc nawet przy takiej brzydkiej pogodzie można cieszyć się spa w lesie. My mieliśmy jeszcze lepszą alternatywę – wannę w namiocie, a w niej gorąca woda i ekologiczne, ładnie pachnące sole do kąpieli.
Na terenie lasu znajduje się jeszcze jedna wanna wolnostojąca, ale przy pełnym obłożeniu warto na tablicy napisać, kiedy zamierzacie do niej wskoczyć. Latem można skorzystać z kina pod chmurką, grilla, masaży, hamaków i huśtawki. W naszej namiocie znajdował się teleskop, ale niebo było tak zachmurzone, że i tak nic nie byłoby widać. Ubolewam nad tym, ale może inny razem.
Tandemem po lesie
Udaliśmy się jeszcze na przejażdżkę składakiem, ale tym razem nie naszym. Na terenie lasu można wypożyczyć sobie rower i pośmigać po okolicach. Postawiliśmy na tandem i przyznaję, że we dwójkę na rowerze dawaliśmy radę, ale na dłuższą metę chyba byśmy daleko nie zajechali (Michał by nie dojechał, ciągnąc mnie siedzącą na tylnym siodełku). Tak właśnie zaczął się nasz poniedziałek – sielsko, spokojnie, a tak blisko domu – godzinę później byliśmy już w Warszawie przy swoich biurkach.
Śniadanie na tarasie
Rano czekał na nas kosz ze śniadaniem, więc nawet o jedzeniu nie musieliśmy myśleć. Trudno było przejść te wszystkie smakołyki. Przyznam, że śniadanie w lesie, które ktoś jeszcze dla nas przygotował to jest coś, na co warto czekać. W każdym namiocie znajduje się menu restauracji, która przywozi posiłki prosto do namiotu. Nawet po jedzenie nie trzeba wychodzić z lasu 🙂 No i przyjmują płatności kartą, co dla nas było bardzo wygodne.
W Kimura Glamping można także zorganizować sesję zdjęciową, wieczór panieński (kawalerski pewnie też), warsztaty i inne eventy. Zdecydowanie jest to idealne miejsce na weekend!