Menu
Nietypowe noclegi / Polska

Jak wygląda nocleg w Szuflandii? Zimowe atrakcje w Beskidzie Śląskim.

Spaliśmy już w jurcie mongolskiej na Kaszubach, lodowym hotelu w Finlandii i przezroczystej bańce Na Dolnym Śląsku, ale nocleg w szufladach był cały czas przed nami. Szuflandia to jedno z miejsc, które koniecznie chciałam odwiedzić, ale trudno było znaleźć wolny termin. Kiedy tylko pojawiła się luka w kalendarzu, od razu zrobiłam rezerwację na Slowhopie. W lutym w pandemicznej rzeczywistości udaliśmy się do Wisły położonej w Beskidzie Śląskim w poszukiwaniu zimy. Co robić w Wiśle? Jak wygląda nocleg w Szuflandii? Zapraszam na wpis:)

Apartamenty Szuflandia – nocleg w szufladach w Wiśle

Wybrałam Szuflandię w Beskidach ze względu na dwie rzeczy – wielkie szklane okno przy łóżku z widokiem na góry i las oraz oryginalny design. Okazało się, że apartament dwuosobowy JOY (numer 5) jest na parterze i widok mieliśmy na stok, saunę i drzewa, ale nadal było fajnie. Z zewnątrz sypialnia wygląda jak wysunięta szuflada zawieszona nad ziemią. Michał śmiał się, że wnętrze całe w surowym drewnie również wygląda jak wnętrze szuflady.

 

Styl skandynawski

Apartamenty w Szuflandii urządzone są w stylu skandynawskim. Drewno idealnie komponuje się z bielą, szarością i brązem. Każda szuflada wyposażona jest w niezbędne akcesoria kuchenne, więc można samemu przyrządzać posiłki. Minimalistyczny design sprawia, że w pokoju panuje harmonia.

Niezwykła architektura Szuflandii

Właściciel budował Szuflandię kilka lat. Inspiracją był austriacki hotel w Alpach, ale tamten pensjonat nie miał wystarczająco wysuniętych szuflad, w których mieściła się sypialnia. W 2016 roku Szuflandia wygrała plebiscyt Polska Architektura 2016. Poza świetnym designem idealnie wpasowuje się w naturę 🙂

Co robić w Szuflandii?

nic 🙂

oglądać gwiazdy z wysuniętej szuflady lub podziwiać widoki zza okna,

latem kąpać się w basenie, opalać na tarasie, siedzieć przy ognisku lub grillu,

jeździć na nartach, snowboardzie – przy Szuflandii znajduje się wejście na stok narciarski Kiczera,

tuż przy apartamentach wytyczone są szlaki na Przełęcz Błękitek, Wielką Czantorię oraz Soszów.

W szafie znaleźliśmy gry planszowe i książki, ale z atrakcji na miejscu korzystaliśmy głównie z sauny. W godzinach 19:00-22:00 rozpalana jest sauna sucha i mokra. Na zewnątrz znajduje się basen, w którym zimą morsują goście Szuflandii.

Informacje praktyczne o Apartamentach Szuflandia

Szuflandia położona jest kilka kilometrów od centrum Wisły. Dojazd zimą jest trochę trudniejszy, ponieważ trzeba podjechać po dość stromą górę. Okolica jest bardzo cicha, ale jednocześnie nie brakuje atrakcji w pobliżu. Spotkałam się głównie z pozytywnymi opiniami na temat Szuflandii i nie dziwię się – powinno powstawać więcej takich miejsc w Polsce 🙂 Za pokój dwuosobowy JOY zapłaciliśmy 1050 zł za 3 noce. Ceny zmieniają się w zależności od sezonu, więc najlepiej sprawdzić dokładną ofertę na stronie Apartamentów Szuflandia.

Gdzie zjeść w Wiśle?

W sumie mamy do polecenia dwie miejscówki:

U Fojta – domowe jedzenie bardzo blisko Szuflandii. Zamówiliśmy jeden zestaw dla dwóch osób, który jedliśmy przez dwa dni. Porcje są duże, ceny atrakcyjne, a jedzenie bardzo dobre 🙂

Kącik Zbójnicki – w tym miejscu byliśmy dwa razy. Żurek, grzane wino polecamy w 100% 🙂

Atrakcje w Wiśle i okolicach

Nasza wizyta w Beskidzie Śląskim była nastawiona głównie na aktywność fizyczną, a niekoniecznie na typowe atrakcje. Chcieliśmy skorzystać z ostatnich podrygów zimy i zdobyć kolejny szczyt do Korony Gór Polski. Mieliśmy szczęście, ponieważ ostatniego dnia pogoda w Wiśle była już coraz bardziej wiosenna. Jak aktywnie i fajnie spędzić czas w Wiśle i okolicach?

Wodospad na Wisełce

Ośmiometrowy, sztucznie zbudowany wodospad powstał w latach 50. XX wieku. Naprzeciwko znajdują się przepławki, czyli system małych progów wodnych, umożliwiających wędrówkę rybom w dół rzeki. Nie jest to jakieś szczególne miejsce, ale jeśli przejeżdżacie obok, to warto się zatrzymać.

Figura Adama Małysza z białej czekolady

Czekoladową figurą Adama Małysza wykonali cukiernicy w 2001 roku. Postać ma wysokość 2,5 metra, waży 180 kg, a do jej zbudowania użyto 330 kilogramów czekolady. Początkowo rzeźba nie była w żaden sposób chroniona, więc wielu fanów chciało skosztować idola. Jeden z nich nawet odgryzł mu ucho. W 2007 roku firma Wedel zajęła się rekonstrukcją postaci. Adam Małysz otrzymał nowe narty, a także czwartą Kryształową Kulę. Obecnie figura znajduje się w szklanej gablotce w Domu Zdrojowym.

Skocznia narciarska im. Adama Małysza w Wiśle Malince

Przyznaję, że skoki narciarskie nie znajdują się w kręgu moich zainteresowań, więc napiszę tylko podstawowe informacje o tym miejscu. Obok Wielkiej Krokwi w Zakopanem skocznia w Wiśle Malince jest największą skocznią w Polsce. Może pomieścić nawet 12 tysięcy kibiców. Dzięki nawierzchni igielitowej odbywają się tutaj zawody zarówno latem, jak i zimą. Turyści mogą skorzystać z wyciągu krzesełkowego, aby wjechać na taras widokowy. Na górze można napić się kawusi i popatrzeć na widoki 😉

Narty biegowe na Przełęczy Kubalonka

Na Przełęcz Kubalonka wybraliśmy drogę, prowadzącą obok Rezydencji Prezydenta RP. Trasa jest bardzo widokowa, kręta, ale i wąska. Jeśli tak jak my, traficie na kulig, to dojazd może się wydłużyć, ponieważ za bardzo nie ma jak wyminąć konia, ciągnącego sanie z wycieczkowiczami.

Na szczęście na miejscu czekał na nas duży parking, więc po czasochłonnych korkach, objazdach byliśmy już na miejscu. Narty biegowe mieliśmy na sobie drugi raz w życiu, ale przygotowanych jest kilka tras, więc każdy bez względu na poziom zaawansowania znajdzie szlak dla siebie. Na początku myśleliśmy, że będziemy jeździć w kółko, ale potem okazało się, że wystarczy raz skręcić w inną stronę, aby przed nami ukazała się nowa trasa dla narciarzy biegowych. Teoretycznie dostępne są trzy trasy – czerwona, zielona i niebieska. Niektóre fragmenty są płaskie, a niektóre bardzo strome, więc spokojnie można powiedzieć, że szlaki są urozmaicone i momentami wymagające.

Kubalonka położona jest na 758 m n.p.m., więc śnieg pojawia się tutaj stosunkowo szybko i utrzymuje się dłużej niż w okolicznych dolinach. W pobliżu znajduje się wypożyczalnia nart, toalety i bar. Zdecydowanie wrócę w te strony – wreszcie znalazłam sport zimowy dla siebie 😉

Snowtubing – Wyciąg Pasieki

Nie wiem czemu, ale uwielbiam zjeżdżać z górki na oponach. Pierwszy zjazd wykupiliśmy na Kubalonce. Zanim kupiłam wejściówkę, zapytałam się, czy tor jest dla dzieci, czy też może dla „dużych dzieci”. Nie zmieniło to faktu, że byliśmy jedynymi dorosłymi, ale było warto. Tor z pozoru wyglądał na nudny i raczej spokojny, ale jak opona nabrała rozpędu, to zgodnie stwierdziliśmy, że jest to dobra zabawa nawet dla dorosłych.

Dzień później staliśmy w 1,5-godzinnym korku, aby dojechać do Wyciągu Pasieki. Wszystko po to, aby 6 razy zjechać na oponach i wypić grzane wino. Tor na Wyciągu Pasieki był dłuższy, a przejazd bardziej emocjonujący. W niektórych momentach czułam, że kask byłby wskazany, ponieważ prędkość była bardzo dużo. Kurczowo trzymałam się opony, aby w tym pędzie i podskokach nie wypaść. Nadal większość pasażerów była dziećmi, ale zdecydowanie polecam atrakcję także dorosłym.

Opuszczona skocznia narciarska w Wiśle-Łabajów

Przed II wojną światową odbywały się tutaj Mistrzostwa Polski. Przez wiele lat był to jeden z ważniejszych ośrodków treningowych w kraju. Obiekt był wymagający, dlatego Adam Małysz pracował tutaj nad odbudowaniem formy po Pucharze Świata. Powodem zamknięcia były względy ekonomiczne i te związane z bezpieczeństwem. Zimą wiele nie zobaczycie prócz stromej góry. Polecam wdrapać się na sam szczyt, z którego rozpościera się panorama Beskidów. Potem zjechaliśmy na tyłku na dół 🙂 Na pewno w takim miejscu sprawdzi się „jabłuszko”, ale sanek nie polecam – mogłyby się za bardzo rozpędzić, a tuż przy skoczni znajduje się ulica.

Korona Gór Polski – Skrzyczne

Dwa lata wcześniej byłam pierwszy raz w Wiśle. Mimo przeziębienia postanowiłam wejść na Skrzyczne, aby zrealizować kolejny szczyt do Korony Gór Polski. Mieliśmy szczęście, ponieważ pogoda była bardzo ładna, a w schronisku czekało na nas dobre ciasto. Szlak nie jest trudny, nawet zimą bez problemu weszliśmy na górę.

Beskid Mały – wejście na Czupel

W tym roku pierwszym zdobytym szczytem do Korony Gór Polski był Czupel. Samochód zaparkowaliśmy przy Przełęczy Przegibek 663 m n.p.m. Obok znajduje się bar i mały sklepik, więc można uzupełnić zapasy przed trekkingiem. Obraliśmy niebieski szlak, który prowadził do Schroniska na Magurce Wilkowickiej. Trasa jest łagodna i dość łatwa. Zimą było trochę ślisko, ale bez problemu w ciągu 40-50 minut doszliśmy do schroniska. Polecam na miejscu zakupić pieczone jabłko z kruszonką 🙂

Czupel – najwyższy szczyt Beskidu Małego

Potem kontynuowaliśmy wędrówkę na Czupel. Ten 3-kilometrowy odcinek wiedzie głównie przez las i płaskie tereny. Mijaliśmy ludzi na biegówkach i myślę, że to bardzo malownicza i dość łatwa trasa na narty biegowe. Szczyt oznaczony jest tabliczką, więc na pewno go nie przegapicie. Gdyby jednak nie było oznakowania, to myślałabym, że należy iść dalej. Czupel niczym się nie wyróżnia, więc nie liczcie na spektakularne widoki o zachodzie słońca. To chyba jeden z mniej malowniczych szczytów, jakie zdobyłam, ale cała trasa była przyjemna, więc dobrze wspominamy ten trekking. Podobno szlak z Czernichowa na Czupel jest atrakcyjniejsze pod względem krajobrazów.

Pieczątkę do książeczki Korony Gór Polski znajdziecie w Schronisku na Magurce Wilkowickiej, na dole przy parkingu na Przełęczy Przegibek lub w Bazie Szturmowej Czupel.

Niestety nie mieliśmy więcej czasu na inne atrakcje w Beskidzie Małym. Przyjechaliśmy tu głównie na trekking, a potem ruszyliśmy już w kierunku Warszawy.

Beskid Śląski zimą to świetne miejsce do uprawiania sportów zimowych. Trekkingi o tej porze roku należą do moich ulubionych, więc najczęściej zimą zdobywam kolejne szczyty do Korony Gór Polski. Nie brakuje tu łatwych szlaków pieszych i biegowych. Na pewno Szuflandia to jedno z miejsc, do którego chcielibyśmy wrócić latem!