Kilka lat temu po raz pierwszy udałam się do Orłowa, aby zobaczyć na żywo położone na wzgórzu opuszczone sanatorium. Od lat opustoszałe mury górują nad panoramą Orłowa. Kiedyś ten słynny dom wypoczynkowy był chlubą Gdyni, dziś niszczeje, ale nie odstrasza turystów. Wprost przeciwnie, miłośnicy urbexu z przyjemnością odwiedzają ten obiekt. Z tego względu wróciłam tu po raz trzeci, aby wzbogacić się o nowe zdjęcia i zobaczyć postępy w zagładzie.
Jednak na początku wróćmy do czasów, kiedy Dom Profilaktyczno-Wypoczynkowe „Zdrowie” przyjmował jeszcze kuracjuszy, a nikt jeszcze nie spodziewał się nadchodzącego końca…
W czasach swojej świetności sanatorium posiadało 160 miejsc noclegowych. Mogliśmy wybrać zakwaterowanie w 1,2,3 i 4-osobowych pokojach o różnym standardzie. Zapewne Ci bogatsi mogli ulokować się w pokoju z widokiem na morze, a Ci mniej zamożni z widokiem na ciemny las. Mimo, że pokoje są zdemolowane, spokojnie można wyobrazić sobie, że kiedyś były miejscem sprzyjającym zdrowieniu. Uzdrowisko posiada, aż 4 piętra oraz dach na który kiedyś można było wejść. Jakiś czas temu schody do nieba zostały zdemontowane i teraz trzeba trochę bardziej się wysilić, aby znaleźć się na najwyższym punkcie hotelu. Póki co bez problemu możemy zatrzymać się na tarasie z którego rozcierają się widoki na Zatokę Gdańską. W sumie taki taras musiał być luksusem dla kuracjuszy.
W ośrodku można było wybrać turnus odchudzający, rehabilitacyjny, a także po prostu udać się tutaj w celach rekreacyjnych. Ale to nie wszystko. Sanatorium sprzyjało pochłanianiu wiedzy, także była możliwość wynajęcia sali na szkolenia czy konferencje. Jeżeli ktoś chciał tutaj świętować jeden z ważniejszych dni w życiu to również była możliwość zorganizowania wesela w słynnym uzdrowisku. Z tego co wiem jakość oferowanych usług była wysoka. W końcu nie bez powodu sanatorium to było perełką na gdyńskich terenach.
Zwiedzając opuszczone sanatorium możemy zajrzeć do jadalni, pokoi, sali rehabilitacyjnej, recepcji. Jeżeli nie przeraża Was ciemność to koniecznie zejdźcie poziom niżej do podziemi, gdzie mieściła się kuchnia i piwnice. Niech tylko nie przerazi Was ilość gruzu i pozostałości po turnusach kuracyjnych.
Uzdrowisko mogło pochwalić się wystrojem typowo PRL’owski – okropna boazeria, sufity ze sztukaterii, drewniane krzesła i szafy a’la mebolościanka. Dziś praktycznie nic z tego nie zostało, wszystko zostało rozkradzione. W zamian pojawiły się graffiti, śmieci, puszki, porozbijane szyby, zdewastowane pokoje i łazienki. Przykry widok, który staje się gorszy z miesiąca na miesiąc.
Obecnie ani widu ani słychu kuracjuszy. Pozostały tylko wyobrażenia po mile spędzonych wakacjach w tych murach, kiedy tętniły jeszcze życiem. Uzdrowisko zostało zamknięte w 2005 roku z powodu obsuwającej się skarpy. Za to możemy natknąć się na narkomanów, bezdomnych, artystów robiących sesje zdjęciowe czy po prostu imprezowiczów, którzy popijają zimne piwko na dachu ośrodka wpatrując się w morze i orłowską panoramę. Niech Was nie zdemotywuje wielka, metalowa brama z napisem „zakaz wstępu”. Tuż obok znajduje się dziura, którą możemy się przemknąć do środka.
Lubię kiedy opuszczone obiekty, to nie tylko puste ściany, ale również pozostawione rekwizyty. Niestety w orłowskim sanatorium poza łaźnią i kilkoma dokumentami porozrzucanymi w recepcji nie ma już nic. Wszystko przywłaszczyli sobie inni ludzie. Mimo to warto wybrać się tutaj choćby dla samych widoków z tarasu i długich, ciemnych korytarzy, gdzie z trudem przebija się światło.
Street art widmo?
Jeżeli chodzi o street art na opuszczonych murach to owszem, coś jest. Ponoć znajdują się tutaj prace słynnego i cenionego na Pomorzu artysty – Jacyndola. Wielu twórców wybierało to miejsce, aby wyrazić siebie poprzez sztukę. Okolice SKM przestały już wystarczać. Nie wiem czy wiecie, ale Trójmiasto odgrywa ważną rolę w świecie street art’u. Ok, zboczyliśmy trochę z tematu przewodniego, ale warto spojrzeć na opustoszałe uzdrowisko pod kątem kolorowej twórczości.
Nie wszystko przestało istnieć
Mimo, że dom wypoczynkowy już jakiś czas temu zawiesił swoje usługi to nadal macie szansę zobaczyć cząstkę tego, co po nim pozostało. Cały czas istnieje strona internetowa ośrodka, gdzie możecie zapoznać się z ofertą, zobaczyć zdjęcia pokoi, jadalni, które teraz świecą pustką. Klik.
A tutaj rozmowa z inwestorem na temat nowego obiektu, niestety z 2012 roku. Klik.
Co dalej?
Tętniące kiedyś życiem uzdrowisko dziś zagraża mieszkańcom. Policja często interweniuje ze względu na liczne akty wandalizmu, kradzieży. Podpalenia również nie należą do rzadkości. Mieszkańcy okolicznych domków skarżą się na hałas, obecność narkomanów czy bezdomnych. A do tego wszystkiego obsuwa się skarpa na której widnieje sanatorium. Wiadomo, że obiekt czeka rozbiórka, a z czasem na powstać tutaj nowoczesny hotel. Kiedy? Od lat nic nie wiadomo. Szkoda, bo lokalizacja jest zacna – blisko morza, ładne widoki, blisko do centrum, zielony tereny wokoło. Przeszkodą może być jednie skarpa. No i oczywiście biurokracja, która spowalnia proces rozbiórki.
Jeżeli chcecie nocować w Gdynii w pięknych okolicznościach przyrody (Orłowo to nie tylko opuszczony hotel) zarezerwujcie nocleg na tej stronie. Ta część Trójmiasta ciągle jest moim numerem jeden:)
A może polecacie inne, opuszczone miejsca na Pomorzu?