Menu
Włochy / Złombol

Najbrzydsza Góra Świata – Etna

Monumentalna, czarna góra królująca nad całą wyspą, co jakiś czas dająca o sobie znać. Wulkan jest nieprzewidywalny, ale wyjazd w te strony kusił nas od początku. Czas na Etnę, czas na wyprawę na księżyc. Zobaczcie jaka jest Najbrzydsza Góra Świata – Etna.

Jadąc na Sycylię bardzo zależało mi na wejściu na Etnę. Przed wyjazdem zbierałam informacje o bezpieczeństwie, trudności podejścia, o konieczności wynajęcia przewodnika. Niestety wiele informacji w internecie wykluczało się, także dopiero na miejscu okazało się jak jest na prawdę. Wiedziałam, że tego punktu nie odpuszczę, nawet kiedy moja choroba była coraz bardziej zaawansowana. Wchodząc na wietrzną Etnę wiedziałam, że kolejne dni mogą być trudne, ale to był mój, główny punkt złombolowy🙂

Etna słynie z opinii najbrzydszej góry świata. Po islandzkich wojażach na tyle lubię księżycowy krajobraz, że wejście na szczyt przynajmniej wizualnie było przyjemne. Jeżeli ktoś marzy o wycieczce na księży,c to wędrówka na szczyt Etny będzie dobrym wprowadzeniem 🙂 Ziemia pokryta jest zastygłą lawą i pyłem wulkanicznym. Nie ma tutaj żadnego życia. Krajobraz niby jest monotonny, ale kto co lubi. Etna jak najwyższym i największym czynnym, stożkowym wulkanem na terenie Europy liczącym sobie 3300 metrów wysokości. Etna to nie tylko najbardziej znany Krater Centralny, ale także 270 nieczynnych kraterów pobocznych. Latem możecie wspiąć się na szczyt, a zimą zjechać ze szczytu na nartach:)

DSC_3320 DSC_3315 DSC_3313 DSC_3311

Czas, start…

Startujemy z okolic parkingu z 1900 metrów. Informacje praktyczne znajdują się na końcu wpisu. Zdecydowaliśmy się wejść od strony południowej z dwóch powodów. Po pierwsze trasa jest prostsza, a po drugie towarzyszyć będzie nam księżycowy krajobraz. Wybierając stronę północną możecie spodziewać się zielonych widoków, a takie możemy mieć chodząc po jakichkolwiek górach. Postanowiliśmy wjechać kolejką w jedną stronę (jak się okazało później w drugą też), aż do 2500 m n.p.m. Jak wiadomo na tej wysokości pogoda się zmienia, temperatura spada, wzmaga się porywisty wiatr. Ale co na trasie? Sycylijskie Morskie Oko – mokasyny, baleriny, koturny, zwiewne sukienki i obowiązkowo krótkie spodenki w połączeniu z wypożyczoną kurtką. Przy kolejce znajduje się wypożyczalnia sprzętu dla mniej przygotowanych. Jak się okazało, całkiem dobry biznes.

20161002_121812 20161002_121819

DSC_3309 DSC_3306 DSC_3303

Co na szczycie? Księżycowy krajobraz, strome podejście i widoki inne, niż na co dzień. Czasami czułam się jakbym musiała przejść drogę krzyżową, ale było warto. Wtedy postanowiliśmy z Michałem, że musimy coś zrobić z naszą kondycją, aby następnym razem, aż tak się nie męczyć. W internecie wyczytałam, że trasa jest prosta i każdy da radę. Po przejściu tego fragmentu nie jestem tego pewna. Zdecydowanie było, to jedne z najtrudniejszych podejść jakie miałam okazję doświadczyć, ale widokowo dla mnie super.

DSC_3299 DSC_3293 DSC_3283 DSC_3271

Wjechanie pod sam krater, aby zobaczyć tylko 2 dziury (kratery) spośród 270 to strata czasu, najgorzej zagospodarowane pieniądze i trochę nuda. Opcja kolejka plus trekking była dla nas idealnym rozwiązaniem, chyba że macie końskie zdrowie i dobrą kondycję, to wybierzcie podejście od parkingu pod sam krater. Widoki może i się nie zmieniają, ale przez dwie godziny można poczuć się jak na księżycu 🙂 Swoją drogę mieliśmy plan, aby zejść na piechotę do poziomu parkingu, ale wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że się poddajemy. Moje przeziębienie po ostrym wietrze jeszcze bardziej dawało o sobie znać. Wiatr był na tyle silny, że utrudniał nam przemieszczanie się.

DSC_3265 DSC_3257 DSC_3256

Krater Centralny

Krater główny jest zamknięty dla ogółu. Wejście możliwe jest tylko z przewodnikiem. Jak się okazało przejście 400 metrów zajmuje 3 godziny i podejście możliwe jest tylko w godzinach porannych. Niektórzy robili te trasę na własną rękę. Niestety w naszej grupie nie było entuzjastów, co może było dobrym wyborem. Trochę żałowałam, że w pełni nie zdobyliśmy Etny, ale cóż. Doszliśmy do punktu Torre de Filosofo i to musiało nam wystarczyć na tę chwilę. Doszliśmy tutaj w ponad 3 godziny, a szacowane były dwie. Na samej górze prawie zmiotło nas z powierzchni ziemi. Porywisty wiatr bardzo nas wychładzał. Warto wziąć to pod uwagę i zaopatrzyć się w ciepłe ubrania i wygodne buty o solidnej podeszwie. Na trasie spotykaliśmy ludzi, którzy o tym zapominali. Nie wiem, jak mała Japoneczka poradziła sobie na dość wysokich koturnach przy takim wietrze. Część naszej ekipy musiała zmienić trasę, ponieważ wspinając się zapadali się w zastygniętej lawie. I tutaj sprawdzają się dobre buty.

DSC_3255 DSC_3253 DSC_3250 DSC_3246

Bezpieczeństwo

Etna jest jednym z najbardziej czynnych wulkanów na świecie i wybucha regularnie. Mimo wszystko, trekking po wulkanie jest bezpieczny. Można powiedzieć, że Etna jest dobrze monitorowana i dobrze poznana przez naukowców, więc myślę, że nie ma się czego obawiać. Trasa jest oznakowana, często uczęszczana, także nikt nie powinien mieć problemów. Jedynie ten ostatni odcinek powinniśmy pokonać w towarzystwie przewodnika. My mieliśmy całkiem dobrą pogodę i nie najgorszą widoczność, ale w innym przypadku może być ciężej. Warto mieć to na uwadze.

Wyjeżdżają na Sycylię, która kojarzy nam się ze słońcem, plażą i dobrą pogodą zapominamy, że na Etnie sytuacja wygląda całkiem inaczej i tu nie chodzi o plażę:) Wspinając się na wulkan koniecznie trzeba ubrać się ciepło (kurtka, czapka, rękawiczki, szalik), zaopatrzyć się w porządne obuwie, a także w jedzenie i picie. Góry potrafią być nieprzewidywalne. Nawet Etna.

DSC_3243 DSC_3242 DSC_3241 20161002_133704

Uwielbiam takie krajobrazy i mimo, że wycieczka na Etnę dała nam popalić fizycznie, to nadal uważam ten wypad za jeden z lepszych. Mam lekki niedosyt. Chciałabym kiedyś tam wrócić, aby dojść do Krateru Centralnego, ale prócz tego, że musimy być tu z samego rana to jeszcze warunki pogodowe muszą sprzyjać, także nigdy nie wiadomo.

Praktycznie:

Najłatwiej i najszybciej jest dojechać samochodem na parking obok schroniska Rifugio Sapienza, który znajduje się na wysokości 2 tys. metrów. Droga jest oznaczona, także bez problemu dojedziecie do celu. Stamtąd już zaczyna się trasa na szczyt. Tutaj macie trzy możliwości. Wejść na górę od tego momentu na własnych nogach, podjechać kolejką i później na piechotę, albo wybrać opcję z kolejką, a później z jeepem na samą górę.

  1. Całość na piechotę – w internecie naczytałam się, że każdy o przeciętnej kondycji da radę bez problemu wejść na górę o własnych siłach. My na pewno byśmy nie dali. Zapewne zawdzięczamy, to swojej kondycji, ale według mnie były dość trudne odcinki do pokonania. Wyglądając przez okna w kolejce, ta trasa początkowa wydaje się najtrudniejsza, ale też najnudniejsza.
  2. Za wjazd i zjazd kolejką zapłaciliśmy 35 euro. Nie było możliwości zakupu biletu tylko w jedną stronę, tak jak planowaliśmy. Jak się okazało na górze, nie mieliśmy ochotę schodzić na piechotę, aż do samego parkingu. We wrześniu ostatnia kolejka zjeżdżała bodajże o 16.30.
  3. Wjazd kolejką, a później jeepem kosztuje ok. 70 euro. Według mnie najgłupsza opcja. Moment do którego podjeżdżają samochody wcale nie jest jakiś zachwycający. Mała, dymiąca dziura w podłożu nie jest, aż tak ciekawa jak trasa prowadząca na górę i to jeszcze za taką kasę. Po prostu nie warto:)

Aby wejść na Etnę wcale nie potrzeba wynajmować przewodnika. Chyba, że chcecie dojść do Krateru Centralnego, ale widziałam ludzi, którzy robili to na własną rękę. Ciężko mi ocenić czy to dobre posunięcie czy nie. Wszystkie kratery, prócz Krateru Centralnego są dostępne dla wszystkich, a także bezpiecznie, więc nie potrzeba asysty przewodnika. Nie pamiętam cen, ale kojarzę, że usługi przewodnika również do najtańszych nie należały. Także można zdobyć Etnę nie wydając fortuny.

20161002_121819 20161002_122243 20161002_130704 20161002_133642

Z Katanii jeżdżą autobusy, które kończą kurs na parkingu Rifugio Sapienza. Koszt to 3 euro w jedną stronę, ale czytałam, że warto od razu zakupić bilety w dwie strony i pilnować czasu odjazdu ostatniego.

Byliście na Etnie? Dla Was też podejście nie było, aż takie łatwe?