Menu
Kostaryka

Road trip wzdłuż kostarykańskiego wybrzeża Pacyfiku

[Aktualizacja luty 2024]

Costa Rica to dosłownie „Bogate Wybrzeże”. Nazwę tą wymyślili hiszpańscy kolonizatorzy. Mieli na myśli bogactwa naturalne, które można było wykorzystać lub zabrać z do Hiszpanii. Bogactwo wybrzeża można docenić do dzisiaj. Jest tu pełno fascynującej fauny i flory. Znajdziecie tu zarówno spokój i naturę, jak i wysokie fale, adrenalinę i imprezy.

Zapraszamy na samochodową objazdówkę wzdłuż zachodniego wybrzeża Kostaryki, w trakcie której pokażemy, że jej nazwa to nie tylko puste obietnice.

Gdzie zobaczyć żółwie na Kostaryce?

Moim numerem jeden w Kostaryce, było zobaczenia żółwic składających jaja. Szukaliśmy ich po zmroku na kilku plażach. Według moich ustaleń, najczęściej żółwie można zobaczyć na plażach (hiszp.: playa): Nancite, Ostional, Hermosa,Camaronal, Corozalito, Real.

Odwiedziliśmy wszystkie z wyżej wymienionych plaż, tylko żeby zobaczyć ten wyjątkowy spektakl. Okres lęgowy trwa od lipca do listopada, więc sierpień to doskonały czas na „podglądanie” żółwic. Czas inkubacji zależny jest od gatunku, waha się od 45 do 75 dni. Żółwie składają nawet 100 jaj, ale najczęściej tylko jeden osobnik dożyje wieku dorosłego. Na zwierzęta czyha dużo niebezpieczeństw. Małe żółwiki, zanim znajdą drogę do oceanu mogą zostać zaatakowane przez sępy, psy lub po prostu się przegrzeją. Na niektórych plażach np. Camaronal, Ostional zobaczycie gniazda jaj żółwi oznaczone kijkami lub w pełni zabudowane. Wszystko po to, aby zwiększyć ich populację nawet o 1%.

Playa Ostional

Byliśmy umówieni z jedną przewodniczką na wycieczkę o 5 rano, ale postanowiła wystawić nas dla większej, ośmioosobowej grupy. Nie polecam pani z campingu w okolicach plaży Ostional. Nie mając wyboru, sami poszliśmy zobaczyć, co w trawie (w piasku) piszczy. Niestety, to nie były widoki, których oczekiwałam 🙁 Zamiast żółwic składających jaja – czekała nas plaża pełna sępów. Naprawdę te zwierzęta są przerażające i budzące grozę. Niestety musiałam wzrokiem spotkać sępa jedzącego małego żółwika. To tyle z oglądania żółwi w Kostaryce. Nam się niestety nie udało.

Arribada, czyli masowe wyjście żółwic na ląd

Najlepszą okazją do obserwacji żółwi jest arribada, w czasie której żółwice masowo wychodzą na ląd w celu złożenia jaj. W naszych obserwacjach mieliśmy podwójnego pecha. Oprócz felernej przewodniczki był nimi kalendarz i nasze nieprzygotowanie – Arribada na plaży Ostional skończyła się 12 dni przed naszym przylotem. To zjawisko można obserwować tylko w kilku miejscach na świecie i nas akurat to ominęło. Niektórzy podają, że w czasie arribady na plaży znajduje się ponad 150 tysięcy żółwic!

Jak trafić na arribadę? Przyjedźcie na plażę Ostional kilka dni przed nowiem (fazą księżyca, w której znajduje się on w cieniu Ziemi i nie jest widoczny gołym okiem). Macie tylko (albo aż) cztery dni, aby podziwiać tysiące żółwi, które wychodzą z wody na ląd. Małe żółwie, podczas przejścia od gniazda do oceanu, zapamiętują geograficzne położenie plaży, na której się wykluły. Za 20-30 lat wrócą w to samo miejsce, aby złożyć jaja. Żółwie, tak jak wiele innych gatunków, są w stanie wyczuwać pole magnetyczne Ziemi i na tej podstawie nawigować podczas swoich wędrówek. Co ciekawe, naukowcy nie są w stanie w pełni wyjaśnić tego mechanizmu. Istnieją hipotezy, opisane między innymi w tym filmie, ale nadal nie są potwierdzone.

Bioluminescencja w Kostaryce

Do ciekawostek kostarykańskiej fauny i flory należy zaliczyć również bioluminescencję. Zawsze zadziwiały mnie świetliki, dzięki nim od dziecka wiedziałam, że niektóre organizmy mają moc zamieniania swojej energii w światło. Teraz, będąc dorosła, bardzo chciałam zobaczyć plankton rozświetlający nocą wodę. Za ten magiczny spektakl odpowiedzialna jest biochemia bruzdnic, czyli jednokomórkowych glonów. Jeśli noc jest wystarczająco ciemna, a bruzdnice zgromadzą się tuż pod powierzchnią wody, można zaobserwować jak świecą.

foto. https://www.kreatywna.pl/

Najlepszym sposobem na obserwację tego zjawiska jest wycieczka kajakiem. W trakcie jej dotrzecie do ciemniejszych miejsc na wodzie, w których żadne światła nie będą zakłócać widoku. Wraz z przewodnikiem, wyruszyliśmy ponad godzinę po zachodzie słońca. Zjawisko zwiększa się w gwałtownie poruszającej się wodzie. Dlatego polecam wiosłem uderzać o powierzchnię oceanu, lub mocno się rozpędzić. Fosforyzujący kilwater to niezapomniany widok 🙂  Podobnie jak ręka tuż pow wyjęciu z wody – na skórze przez chwile tańczą delikatne iskierki.

Bioluminoscencję mieliśmy okazję zobaczyć w Bahía de Paquera na Półwyspie Nicoya. Zdecydowanie oglądanie fluorescencyjnych organizmów w wodzie było jednym z najlepszych doświadczeń w Kostaryce. Jak się domyślacie po opisie wypływania do ciemnych, w ogóle nie oświetlonych miejsc – bioluminescencja jest subtelnym zjawiskiem, które trudno zaobserwować, a jeszcze trudniej sfotografować. My niestety nie mieliśmy takiej okazji i zdjęcia niestety nie są nasze.

Playa La Islita

W to miejsce przyjechałam tylko w jednym celu. Czytałam, że na Playa La Islita można zobaczyć papugi Ara. Postanowiliśmy spędzić tu więcej czasu, a czas rozglądania się za papugami urozmaicić robieniem obiadu. Oglądanie zwierząt w ich naturalnym środowisku bywa wyzwaniem, ponieważ nie zawsze zobaczymy je od razu. Często trzeba uzbroić się w cierpliwość, poczekać, porozglądać się lub po prostu wiedzieć gdzie patrzeć. W trakcie gotowania sosu pomidorowego nad moją głową przeleciały trzy, wielkie, kolorowe Ary. Przepiękne ptaki, warte długiego czekania 🙂

Playa Coyote

Szeroka, czysta i przede wszystkim pusta plaża urzekła nas swoją dzikością. Bujna zieleń pięknie kontrastowała z błękitnym oceanem. Plaża podzielona jest przez rzekę Rio Jabillo na dwie części – Punta Coyote i Playa Costa de Oro.

Playa Avellana

Przy Playa Avellana znajdziecie ukryty w krzakach most (na mapie Google: Bridge trough mangroove). Spacer kładką wiedzie przez las namorzynowy. W takim lesie rośliny rosną przy brzegu i ich dolne partie znajdują się pod wodą lub są okresowo zalewane w czasie przypływów.  Drzewa wykształciły system, który blokuje dostawanie się soli do ich wnętrza. Pomimo tego, że mangrowce są bardzo wytrzymałe i przygotowane nawet na ekstremalne warunki atmosferyczne, ten las wymiera. I to z dużą szkodą dla lokalnego ekosystemu – mangrowce wzmacniają brzeg i są bardzo dobrą zaporą przeciwpowodziową.

Tamarindo – plaża dla surferów

Na wybrzeżu Pacyfiku w Kostaryce warto spróbować surfingu. W miejscowości Tamarindo znajdziecie mnóstwo szkółek surfingu. Michał wybrał szkołę Iguana Surf i był z niej zadowolony. Z kolei trudno mi wyrzucić z pamięci miejscówkę, w której instruktor okłamał nas w kwestii warunków pogodowych. Jego jedyną metodą nauki było krzyczenie „Up, Up!”, żeby wstać na desce. Radzimy rozważyć lekcję w „szkółkach surfingu”, które stanowią parę desek, gościa pod parasolem i tabliczkę z napisem „szkoła surfingu”. Nas jakoś zagadał i przekonał. No cóż, w tej części Świata, do takich sytuacji trzeba się przygotować i przyzwyczaić. Polecamy jednak nie dawać się naganiaczom i postawić na szkoły, które mają swoja siedzibę w jakimś budynku i stronę internetową. W sumie jak to piszę to dobry wybór, wcale nie był taki trudny 🙂

Wracając do Tamarindo – to świetne miejsce tętniące życiem. Znajdziecie tu mnóstwo knajpek z lokalnym jedzeniem, dobrą kawą i w pełni poczujecie klimat surferski. Życie nie kończy się tu o zmroku i znajdziecie tu mnóstwo okazji do imprezowania.

Playa Roble

Na Playa Roble widzieliśmy najładniejszy zachód słońca na tym wyjeździe. Malownicze skały w wodzie na tle fioletowego nieba wyglądały niesamowicie. No i co najważniejsze, nie było tam nikogo prócz nas i jeszcze jednej pary 😉

Polecam również zrobić sobie przystanek na Playa Real, Zapotillal i Hermosa. Na wybrzeżu pacyficznym nie brakuje plaż, na których można surfować, podziwiać tropikalną roślinność i zachody słońca. Można się na nich zarówno wyszaleć jak i wyciszyć. Na kostarykańskim wybrzeżu Pacyfiku każdy znajdzie coś dla siebie 🙂

Most Krokodyli

Jeśli chcecie zobaczyć krokodyle w Kostaryce, zatrzymajcie się przy Moście Krokodyli na rzece Tarcoles. Niestety, jest to jedna z najbardziej zanieczyszczonych rzek w Kostaryce. Mimo to, żyją w niej dzikie zwierzęta. Oprócz bycia częścią ekosystemu, rzeka Tarcoles pomaga w nawodnieniu pól uprawnych. Rząd wdrożył programy oczyszczenia rzeki, ale będzie to długi proces. Pomijając zanieczyszczenie, jest to niebezpieczne miejsce do pływania za sprawą krokodyli, które mogą nam towarzyszyć w trakcie kąpieli.

Jest to przystanek na tyle popularny, że tuż przy moście znajdują się parking, sklepy z pamiątkami, restauracje i firmy, oferujące wycieczki po rzece. Nie musicie się na nie decydować – zwykle krokodyle można obserwować bezpośrednio z mostu.

Punkt widokowy na plaży Hermosa

Przy Mirador Playa Hermosa zatrzymaliśmy się przez przypadek, kiedy na drzewach zobaczyłam stado papug. Kolorowe ary przekrzykiwały siebie nawzajem. Niektóre z nich walczyły ze sobą, ale chyba najładniejszym widokiem było to, jak odlatywały w stadzie. Bardzo polecam to miejsce!

Restauracja El Avión

W końcu dotarliśmy do knajpy, która znajduje się w starym samolocie. Ot tak, ktoś zaparkował sobie samolot przy ulicy. Jakby tego było mało, sam samolot ma bardzo ciekawą historię. Był on wykorzystywany do tajnych misji CIA – dostaw broni dla Contras – prawicowej partyzantki walczącej w wojnie domowej w Nikaragui w latach 80. Ponieważ pomoc odbywała się za plecami Kongresu USA, CIA  potrzebowało dyskretnych ludzi do wykonania misji. Pilotował go przemytnik narkotyków zatrudniony przez amerykańską agencję wywiadu. Samolot został zastrzelony i do końca nie wiadomo, jak trafił w to miejsce.

Warto tu przyjechać, napić się piwa lub zjeść obiad w starym samolocie. Z tarasu można podziwiać widoki na ocean i góry. Co prawda jest to turystyczne miejsce, ale nie często ma się okazje zobaczyć przerobiony samolot na knajpę.

W tej okolicy znajduje się więcej samolotów. Ten czerwony znajdziecie na terenie Hotelu Costa Verde. Wystarczy w lobby zapytać, czy możecie go sfotografować i przespacerować się po obiekcie. Znajduje się w nim kilka innych samolotów – właściciel chyba lubi ten motyw przewodni. Możecie w nich zamieszkać lub urządzić konferencję.

Wodospad Nauyaca

Wodospady Nauyaca znajdują się na prywatnej posesji. Przed wejściem na szlak, należy w biurze kupić bilet wstępu (10$). Potem możemy jechać na parking, skąd zaczyna się szlak do wodospadów. W porze deszczowej samochód terenowy jest obowiązkowy, ale w suchych miesiącach nie będziecie mieli problemu z dojazdem na parking.

Nauyaca leży w szerokim kanionie pokrytym bujną roślinnością i lekką mgłą kaskadowej wody. Znajdziecie tu górne i dolne wodospady, do których prowadzą schody. Spod tej 18-metrowej kaskady jest najlepszy widok zarówno na wodospad, znajdujący się przed nami, jak i na ten wznoszący się powyżej.

W niżej położonych wodospadach można się kąpać. Jest tam ogromny basen z błękitną wodą, w której można swobodnie pływać. Jeśli macie taką możliwość, to przyjedźcie tutaj jak najwcześniej rano. W południe jest tu bardzo dużo ludzi, co trochę odbiera urok temu miejscu.

Jak dostać się do wodospadów Nauyaca?

Do wodospadów Nauyaca możemy dostać się na trzy sposoby:

  • jazda konna –  wycieczki są dostępne od poniedziałku do soboty. Rozpoczynają się o 9:00 i kończą o 13:30. Koszt to 80$. W cenie jest także lunch.
  • ciężarówka 4×4 – wycieczki są dostępne od poniedziałku do soboty. Pierwszy kurs zaczyna się o 7:00, a ostatni o 12:00. Przy wodospadach mamy 2 h. Koszt to 32$.
  • trekking – w tym przypadku płacimy tylko za bilet wstępu, czyli 10$. Od parkingu mamy do przejścia 4 kilometry. Polecam zabrać za sobą dużą ilość wody i wygodne buty – najlepiej trekkingowe. Trasa nie jest trudna, ale duża wilgotność i ewentualnie błoto w porze deszczowej utrudniają wędrówkę.

Park Narodowy Marino Ballena i Plaża Uvita

Motywem przewodnim Playa Uvita są wieloryby. Te wielkie ssaki migrują tutaj z dwóch kierunków. Od grudnia do kwietnia przypływają tu wieloryby z północy (np. Kalifornii) a od lipca do listopada – te z południa Ameryki. Wszystkie uciekają przed zimnem i ciepłe wybrzeże Kostaryki staje się ich zimową rezydencją. Dzięki temu na Playa Uvita i reszcie wybrzeża, zamiast jednego, w roku występują dwa sezony na oglądanie wielorybów.

Jakby tego było mało – samo wybrzeże ma kształt wieloryba. No, przynajmniej jego części – prądy płynące wzdłuż brzegu (podobnie jak walenie – jeden z północy, drugi z południa) zderzały się w tym miejscu i skręcały w głąb oceanu. Ten ruch wody utworzył najbardziej charakterystyczny widok, wizytówkę Playa Uvita – linię brzegową przypominająca ogon wieloryba. Jest tak duży (w końcu to wieloryb), że w zasadzie widać go tylko z lotu ptaka. No i w czasie odpływu, przy wyższym stanie wody chowa się pod jej powierzchnią.

Wieloryby mają tu swoje schronienie, swoją plażę, a także swoje święto. Możecie wtedy zobaczyć prawdziwy latynoski festyn z dużą ilością jedzenia i głośną muzyką. A przede wszystkim – w czasie jego trwania możecie zapisać się na oglądanie wielorybów w lepszej cenie kilkunastu dolarów za osobę. My spóźniliśmy się jeden dzień i musieliśmy pogodzić się z normalnymi cenami z zakresu 40 do nawet 80 dolarów 🙁

Jeżeli wystarczy Wam już lekcji oceanografii, zawsze zostaje spacer pośród flory w parku narodowym Marino Ballena. Obejmuje on nie tylko plażę, ale przylegającą do niego roślinność. Jak zawsze w tym kraju – bujną i zieloną jak to tylko możliwe. Listę atrakcji uzupełnia jeszcze przyjemne miasteczko z dużą ilością lokali, możliwość surfowania i klimat pełny spokojnego luzu. To takie kostarykańskie wybrzeże Pacyfiku w pigułce.

Wodospad Uvita

Wodospad Uvita to jeden z najbardziej wyjątkowych miejsc w Kostaryce. Czasami nazywany jest także „Catarata Esmeralda” ze względu na szmaragdowo zielone wody. Wodospad ma około 10 metrów, więc nie jest bardzo duży. Najważniejszym punktem programu, jest możliwość zjechania z wodospadu po gładkiej powierzchni dna rzeki. Taka naturalna zjeżdżalnia wyrzeźbiona przez wodę. Na górę można wejść po metalowej drabince. Przyznam szczerze, że zjazd po śliskich kamieniach do wody był dość przerażający, więc tylko popatrzyliśmy, jak inni to robią.

Cascada El Pavón

Niektóre wodospady w Kostaryce są przepiękne, a jednocześnie darmowe. Co prawda trzeba trochę poszperać w Internecie lub popytać miejscowych, aby odkryć perełki ukryte w dżungli. Wodospad El Pavón jest położony w lesie, ale wystarczy 10-miutowy spacer, żeby dojść do kaskady. Na jego szczycie znajduje się niewielki głaz, który dodaje mu uroku.

Półwysep Osa

Półwysep Osa to najdzikszy region w Kostaryce. Na jego terenie znajduje się Park Narodowy Corcovado, który posiada aż 2,5% bioróżnorodność Ziemi i 50% bioróżnorodności Kostaryki. Licząc w ten sposób – jest to najbardziej intensywny biologicznie obszar na Ziemi.

Zdecydowaliśmy się nie wchodzić do parku, tylko samodzielnie objechać półwysep tzn. dojechać tam, gdzie się da. To właśnie tutaj mogliśmy pobyć z dala od cywilizacji, wsłuchać się w odgłosy natury i ją poczuć . Zanim to nastąpiło, mieliśmy okazję pojeździć autem poza asfaltem (większość dróg na półwyspie jest szutrowa).

Spaliśmy na dzikiej plaży, na której nie było nikogo oprócz zwierząt. Rano nad głową latały nam kolorowe Ary, a kawałek dalej żółwice składały jaja – tego ostatniego akurat nie widzieliśmy, zobaczyliśmy jedynie ślady. Po zmroku na arenę wkraczały wielkie żaby, a za dnia spacerowały ostronosy. W końcu przez dłuższą chwilę mogliśmy wpatrywać się w tukana, który sobie spokojnie siedział na drzewie. Właśnie taki jest półwysep Osa, dziki, pełny flory i fauny.

Najodleglejsze miejsce, do którego można dojechać na półwyspie Osa, to La Luna Lodge. Można tu zatrzymać się w bungalowie, wziąć udział w kursie jogi, zjeść coś dobrego, czy udać się na spacer po dwóch pobliskich trasach.
Chcieliśmy jeszcze iść na nocną wycieczkę. Raz na takiej byliśmy i jest cały czas jest w czołówce atrakcji w Kostaryce. Byłaby idealnym uzupełnieniem tego pobytu, ale nie było już miejsc. I tak było się czym zachwycić w pełnym świetle w ciągu dnia, czy o zachodzie słońca 🙂

Przydatne linki - rezerwacje w Kostaryce

  • Skyscanner - wyszukiwarka lotów, na której najłatwiej znaleźć dogodnie połączenia. Jedna trasa może obejmować kilka różnych linii, co jest pomocne przy planowaniu podróży z Polski.
  • Skyscanner - posiada również możliwość rezerwacji hoteli
  • Airbnb to tańsza alternatywa dla hoteli, z której często korzystamy. Znajdziecie tam apartamenty z kuchnią, co sprawdza się przy dłuższych wyjazdach.
  • Rentalcars.com - znajdziecie tam szeroką ofertę, wszystkich większych i lokalnych wypożyczalni samochodów. Do tego zwykle jest tańsza niż rezerwacja bezpośrednio.
  • Wakacje.pl - dobre miejsce, jeżeli szukasz ofert z biur podróży lub hoteli z pobytem all inclusive

Udało nam się pomóc Ci w organizowaniu kolejnego wyjazdu? Podobają Ci się nasze materiały? Poprzez niewielką dotację możesz wspomóc ich dalsze tworzenie. Dziękujemy, to dla nas duże wsparcie i dodatkowa motywacja! Postaw mi kawę na buycoffee.to